|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-01-2022, 12:05 | #101 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
13-01-2022, 20:55 | #102 |
Reputacja: 1 | Sama w cienosciach Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI |
16-01-2022, 11:28 | #103 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
16-01-2022, 21:05 | #104 |
Reputacja: 1 | Hol gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI |
24-01-2022, 09:39 | #105 |
Reputacja: 1 | Høflig wiedział, że wszystko co dobre zwykle się kończy. Czasem kacem, czasem pyskówką lub guzem, czasem ma posmak dużo, dużo gorszy. Żył na tym świecie wystarczająco długo, by ze zbioru różnych podświadomych sygnałów umieć czytać zagrożenie. Jeszcze chwilę temu radośnie tryskał moczem śmiejąc się w kułak z tego, że może właśnie złotym deszczem uraczył któregoś z naburmuszonych zbrojnych barona. Jeszcze przed momentem myślał co uczynić z antałkiem, który odnalazł niczym skarb, w zakamarkach ich izby. Jeszcze przed chwilą planował jak go sensownie spożytkować, bo noc wciąż była młoda. Jeszcze… Obecność, która wtargnęła do ich izby, miała w sobie inność. Tę inność, która jeżyła włosy w tej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Lars poczuł ją w tych szybkich krokach, w nadciągającym niczym wicher tupocie, w oddechu, który wstrzymany zwykle poprzedzał cios. Dzielił życie od śmierci… Czas dziwnie zwolnił, jak zwykle przed rozlewem krwi. Zdążył zwrócić uwagę na kilka bzdurnych detali. Pomyśleć, że to dziwne, że nie zastanawia się nad czymś bardziej użytecznym. Zupełnie jakby stanął obok siebie i zastanawiał się co zrobi, ale czując, że to zupełnie nie od niego zależy. Często mu się to zdarzało. Ten pełen oszołomienia bezruch, po którym świat rozpada się na kawałki. Złote nacieki moczu na framudze okna. Mroźna ciemność nocy buchająca parą z ust. Powolne opadanie ciała w padzie, który mógł, ale nie musiał zwieść intruza. Dłoń zaciskającą zmarznięte, mokre jeszcze palce na trzonku wiernego topora. Belki stropowe, które okładały się w równe… Lars rzucił się na ziemię w ułamku chwili czując, że ratuje życie. Zwrócił się jednocześnie ku intruzowi z zaciśniętą na toporze dłonią i zaatakował tnąc płasko, na wysokości nóg przeciwnika. Blask łuczyw palących się w izbie oświetlił przybysza. Lars ryknął wściekle wkładając w cios całą swą wolę przetrwania. Póki życia, póty nadziei… .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
27-01-2022, 14:41 | #106 |
Reputacja: 1 | Dziedziniec dworku; Noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI Franz tępo patrzył na stojących wartowników i sprawdzał powoli przytroczoną do pasa małą sakwę. Nie wiedzieć czemu zorientował się, że skończyła się mu machorka do fajki. Zaklął cicho i powoli, tak aby zminimalizować potworny ból głowy ruszył w stronę wartowników. Chciał spytać żołdaków, czy aby nie mają odrobiny na zbyciu, wszak co to za zbrojny, który nie miał machorki? |
31-01-2022, 20:47 | #107 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
04-02-2022, 09:15 | #108 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
15-02-2022, 13:02 | #109 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
17-02-2022, 11:42 | #110 |
Reputacja: 1 | Zaśnieżony dziedziniec dworku von Metterichów Franz poczuł się z nagła goły wiedząc, że nie ma przy sobie topora. W koncu nie zwykł chodzić uzbrojony po zęby szczać w miejscach, które jeszcze przed chwilą zaliczał do względnie bezpiecznych. Co innego, gdy jeszcze służył w armii. Tam trza było taszczyć hełm i całe insze żelastwo, choćby tylko człek nosa z namiotu wystawił, nie wspominając jeśli zechciał sie oddalić na stronę, co by kiszkom ulżyć, a czasem, trzeba było iśc naprawdę dalej, gdy już każdy bliższy krzak upstrzony został wszechobecnym gównem. Kapral potrafił nie tylko zrugać kogo tak głupiego ale i kijów nałożyć po grzbiecie albo zaordynować wydłużoną służbę strażniczą. Teraz Mauer chciał zrugać siebie samego, albo sobie kijów wlepić, ale nie trza mu było się roztrząsać nad sobą tylko mus mu było zrobić coś i to szybko, nim los strażników podzieli. Jako, że znajome i dobrze w dłoni leżące stylisko topora nie było pod ręką ino w kącie izby zostało, Franz bez wahania wyrwał trupowi z pochwy krótki miecz o szerokiej głowni i rozejrzał się szybko wokół, a posłyszawszy hałasy czynione najpewniej stamtąd gdzie spała ich kamrateria, pomyślał: - Kurwości, pewnie ich te assasyny mordują! Biegiem puścił się z pomocą! |