Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-01-2022, 12:05   #101
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Ściskany w prawicy miecz zdawał się ciążyć Olivii niczym młyński kamień, omal nie sięgając sztychem lodowatej kamiennej posadzki korytarza. Pamiętna tego, by nie czynić hałasu, czarodziejka podniosła broń wyżej nie chcąc zdradzić swojej obecności zgrzytem metalu o kamień. Światło uniesionej w górę lampy rozlało się po mrocznej przestrzeni korytarza, wyłoniło z ciemności wiszące na ścianach obrazy, wyprawione zwierzęce futra i starą, ale dobrze zakonserwowaną broń drzewcową.

Olivia wytężyła z całych sił swój słuch, a potem przymknęła oczy sięgając po dar wiedźmiego widzenia. Otaczający ją świat zmieniał nieznacznie barwy na bardziej kolorowe, ale wstęgi energii reprezentującej Wiatry Magii tworzyły obraz zbyt chaotyczny, aby panna Hochberg zdołała cokolwiek w nich wyczytać. Osiem podstawowych esencji kłębiło się i wiło pasmami eterycznej mocy o zmiennym natężeniu tworząc istną kipiel przenikającą przez materialne otoczenie.

Dworek dosłownie wibrował magiczną energią, ale zatrwożona własną ignorancją czarodziejka nie potrafiła rozpoznać jej źródła ani znaczenia owego nadnaturalnego kotła mocy. Krew zlodowaciała jej w żyłach, kiedy kobieta uświadomiła sobie w pełni, co musiało oznaczać jej odkrycie: niecodziennie skumulowana moc kłębiła się w dworku nie bez powodu i mogła zaowocować niszczycielską emanacją w każdej bez mała chwili.

Tym bardziej zatem musiała dziwić i niepokoić przejmująca cisza zalegająca we wnętrzu budowli. Nadstawiająca uszu Olivia mogłaby przysiąc, że raz czy dwa usłyszała dźwięk ludzkich głosów dobiegający z zewnątrz dworku, ale w samej budowli nie odzywał się nikt.

Coś zamajaczyło w ciemności na krawędzi linii światła padającej z lampy. Czarodziejka uczyniła jeszcze jeden krok, a potem zatrzymała się raptownie dławiąc w gardle wizg przestrachu. Ruchliwa poświata ukazała jej oczom przykryty długim płaszczem kształt o człowieczych zarysach, rozciągnięty wzdłuż ściany korytarza i leżący w bezruchu na plamie wylewającej się spod płaszcza czerni.

Olivia rozpoznała ten płaszcz w mgnieniu oka, szarobury dla potrzeb wtapiania się w leśne poszycie, ale wykonany z wielką dbałością o jakość. Wiedziała, na kim widziała go po raz ostatni…

Rozszalała wyobraźnia podsunęła jej natychmiast wspomnienie milkliwego elfa zawiniętego w ten płaszcz na rzeźbionym krześle w gościnnej sypialni barona.



Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars nie kwapił się do wyjścia na dziedziniec dworku, bo chociaż w pokojach służby też panował ziąb, to jednak w niczym się on nie miał do lodowatej temperatury na zewnątrz. Franz podejrzewał w głębi ducha, że wielki Norsmen odleje się do któregoś z pustych naczyń po gorzałce albo wprost na ścianę, co pasowałoby wręcz wybornie do wyobrażenia trapera o ludach Północy. Samemu Mauerowi takie zachowanie zdawało się lekką przesadą, toteż podniósł się w końcu na nogi i mamrocząc pod nosem jakieś przekleństwa wyszedł na wąski ciemny korytarz skrzydła. Nie orientował się zbytnio w układzie pomieszczeń, ale zapamiętał drogę, którą ich przywiedziono do miejsca spoczynku, więc po krótkiej chwili znalazł boczne drzwi prowadzące na zewnątrz skrzydła.

Kładąc dłoń na masywnej klamce zatrzymał się na chwilę, bo chociaż umysł miał zamroczony mocnym napitkiem, nie zatracił jeszcze do końca swojej paranoicznej podejrzliwości przemytnika. Do jego uszu nie dobiegał żaden głośniejszy dźwięk, żaden dowód na to, że w dworku prócz biesiadników ze świty czarodziejki ktoś jeszcze był tej nocy na nogach. Zza okutych żelazem drzwi dobiegało jedynie zawodzenie zimowego wiatru, wolne nawet od słyszanego wcześniej niemal cały czas wilczego wycia.

Z wnętrza otwartego pokoju dobiegło głośne beknięcie Larsa. Wyrwany tym dźwiękiem z paraliżującego członki zamyślenia, traper otworzył drzwi korytarza i wychynął w przejmującą zimnem ciemność nocy.

Z nieba sypały się płatki śniegu tworzące na dziedzińcu coraz wyższe zaspy. Większość zatkniętych w obejmy na murze pochodni przygasała lub zupełnie już zgasła, nikt jednak nie zaprzątał sobie głowy rozpaleniem nowych. Ziąb był okrutny i chociaż czarna ściana lasu chroniła dziedziniec dworku przed podmuchami mrożącego szpik wiatru, z ust Franza natychmiast buchnęła gorąca para.

Odchodząc wzdłuż ściany o kilka kroków, traper wyciągnął z portek przyrodzenie i posykując pod nosem z zimna opróżnił pęcherz ku swej niewysłowionej uldze. Mocz parował równie mocno, co oddech mężczyzny, zaczął niemal natychmiast zamarzać pokrywając ścianę niecodziennymi żółtawymi wzorami. Chowając wrażliwego na chłód członka w portki, Franz odwrócił się plecami do obsikanej fantazyjnie ściany i rozejrzał się raz jeszcze po dziedzińcu. Widziani na murze w chwili przyjazdu strażnicy gdzieś zniknęli, najpewniej chroniąc się przed zimnem w wartowni przy wrotach. Do uszu Mauera docierał jedynie jeden dźwięk zdradzający obecność żywych istot w dworku: pełne zdenerwowania i niepokoju rżenie koni dobiegające z pobliskiej stajni.

Nawykłe do blasku świec i olejnych lamp oczy Remerczyka przywykły w końcu do rozjaśnianej jedynie blaskiem księżyca ciemności i wychwyciły w głębi dziedzińca sylwetki dwóch wartowników opartych bokami o kamienny mur, pochylonych ku sobie w rozmowie tak cichej, że Franz nie słyszał ani jednego wypowiadanego przez nich słowa. Traper sapnął do siebie samego w wyrazie uznania dla wciąż bystrego wzroku, bo tkwiące nad głowami żołdaków łuczywo zgasło jakiś czas temu i niejeden pochodzący z miasta człowiek nawet by tej pary strażników w mroku nie dostrzegł.

Szanowni, podczas gdy Olivia wyszła za uchylone drzwi swojego pokoju i znalazła w głębi korytarza przykryte płaszczem elfa ciało, Franz wybrał się na samotne sikanie (Bielon nie zadeklarował dołączenia, a nie chciałem wlec jego bohatera na siłę). Wiedźmi wzrok czarodziejki tym razem w niczym jej nie pomógł, ale Olivia jest pewna, że w dworku kumuluje się coraz więcej magicznej mocy (nie potrafi określić jej źródła ani charakteru). Wszędzie panuje cisza, która normalnie nawet by pasowała do środka nocy, ale mimo wszystko napawa niezrozumiałym lękiem.

Czekam z wielką niecierpliwością na nowe wpisy!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 13-01-2022, 20:55   #102
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Sama w cienosciach

Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Cisza namacalnego wymiaru i kolorowrzaski eteru ścierały się walcząc o swoje, a polem bitwy był umysł adeptki. Rozregulowane zmysły gubiły koordynację ruchów, kobieta musiała podeprzeć się ściany, narobiwszy przy tym hałasu, odskoczyła jak oparzona, przerażona własną niezdarnością, i raz jeszcze kiedy zobaczyła ciało pod płaszczem kompana.

Wreszcie wróciła złość na elfa, że nie zdążyła go porządnie złajać, złość panaceum na spokój, jaskrawe uczucie zapanowało nad ciałem i umysłem Olivii Hochberg wysyłając do żołądka ostry ból. Oddychała równo, myślała spokojnie. Zaczęła nadziejować przeżycie Loriago, wymyślać inne ciało pod jego płaszczem. Wymyślać nowe i nowe teorie, coraz szybciej i szybciej.

Odstawiła kaganek i oddała się w objęcia cienia. Światło przestało być sprzymierzeńcem, a mogło okazać się zdrajcą. Miecz ujęła pewniej w dwie dłonie, kładąc jedną na drugą.

Zawahała się, w którą stronę się udać, czy odszukać Rutgera Holtmanna, czy pójść w drugą stronę. Prędko, byle nie stać w świetle skierowała się w dół galerii. Stąpając na palcach, by nie stukać obcasami. Rycerz i czarownik pozostali w tyle, oddzieleni światłem latarni. Adeptka odszukała cień, myślała o Wrońcu, była Wrońcem cienia Panem. Odczekała, by jej wzrok przywykł do ciemności wpatrując się w leżącą na posadzce postać. Nie zamierzała sprawdzać kim jest ów, ktoś mógł tylko na to czekać, na domiar przerwałaby fascynację zagadką i płynące z niej dobroczynne emocje.

Złość lepsza od strachu, czy zmieszania. Spolaryzowana, jasna jak promienie Hysh. Nie mogąc polegać na widzeniu chaosu, skupiła się na zmysłach poślednich. Każdy szelest, szurnięcie, woń każdą, smak powietrza, ziąb i żar. Układała. Zgasiła odległe wątpliwości, choć serce zachowało ciepło dla Rutgera.

Najpierw sama w ciemnościach, budowała rzeczywistość z fragmentów wzorca, które czytały zmysły. Wszystkie sześć. Zbuntowane ciało zalewało się zimnym potem, a uparty umysł kazał bić sercu równo.

Upatrując w sytuacji psoty, zabawy w ciuciubabkę, odszukała wzrokiem korytarz, którym odprowadzono wiedźmicę.

Keth w poprzednim poście deklarowałam szósty zmysł, to nie jest wiedźmi wzrok, tylko wyczucie zagrożenia. Tak czy inaczej test nie wyszedł, więc zaliczmy jak napisałeś pod widzenie magii. Teraz dla odmiany adeptka używa zmysłów, żeby wyczuć i usłyszeć wszystkie zagadki, zaliczmy test, który wykonam pod postem właśnie jako 6ty zmysł. Szansa znów 56%.
Co słyszy, widzi czuje, przeczuwa?
Jeśli nic jej nie zaskoczy podąży w kierunku, gdzie żołdacy odprowadzili schwytaną. Bardzo ostrożnie. Jeśli wymagasz dodatkowego testu na strach to daj znać.

Ostatnio miałam problemy z kostnicą. Nie wyświetlała się po odświeżeniu, a dopiero po edycji posta.

 
Nanatar jest offline  
Stary 16-01-2022, 11:28   #103
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Poruszając się niczym cień, czarodziejka prześlizgnęła się przez spowity w ciemnościach korytarz na piętrze dworku. Dzięki wpadającemu do wnętrza budowli słabemu księżycowemu światłu dostrzegała zarysy ścian, futryn, poręczy schodów wiodących na parter; a mimo to kilkakrotnie omal nie upadła napotykając stopą na krawędzie ustawionych pod ścianami półek i regałów. Mijając zamknięte szczelnie wejścia do innych pokojów zastanawiała się w duchu, czy należały do barona czy jego zaufanego druha, lecz w głębi umysłu wciąż zmagała się z wspomnieniem człeczego ciała przykrytego podróżnym płaszczem elfa. Była co prawda znużona wędrówką przez śnieg oraz przeprawą z wilkami, lecz czy naprawdę zasnęła tak głęboko, by nie usłyszeć choćby jednego niepokojącego dzięki, kiedy ktoś mordował podstępnie jej strażnika? I co gorsza, za nic w świecie nie potrafiła odnaleźć odpowiedzi na pytanie, czemu w takim razie sama jeszcze żyła, dlaczego zabójca Loriego pozostawił ją śpiącą błogo w niedomkniętym pokoju gościnnym?

Czy powodem mogła być jej płeć i uroda? Czy wiedziony żądzą morderca zamierzał wpierw usunąć innych lokatorów dworku, by na koniec powrócić i zniewolić pozornie nieświadomą jeszcze swego losu brankę? Olivia przygryzła mocniej wargi i zmieniła układ palców na rękojeści miecza próbując przypomnieć sobie jak władała tego rodzaju bronią podczas obrony Herrensdorfu.

Wzniesiona z grubych drewnianych belek oraz ciężkiego kamienia budowla doskonale tłumiła dźwięki, ale przystanąwszy pośrodku sali jadalnej czarodziejka dałaby głowę, że coś usłyszała, że gdzieś na granicy jej zmysłu słuchu pochwyciła nikłe odgłosy rytmicznego śpiewu. Dźwięk ten przypomniał jej znienacka śpiewy męskiego chóru w katedrze Młotodzierżcy w Bechafen, wszelako lodowaty dreszcz złego przeczucia podpowiedział Olivii, by nie szła w zaparte, że miał on cokolwiek wspólnego z sigmaryckimi obrządkami.

Starając się nie spoglądać w ciemność miejsca, gdzie na ramie do rozpinania skór wyzionął ducha nieszczęsny panicz Mause, czarodziejka podeszła do okutych metalem dębowych drzwi pomieszczenia, z którego wcześniej wybiegła ogarnięta morderczą furią srebrzystowłosa i do którego ją później zawlekli pomagierzy Voormanna.

Naciśnięta nieśmiało klamka opadła w dół, a drzwi uchyliły się tak nieznacznie, że w szczelinę między nimi i futryną dałoby się wcisnąć ledwie włos - lecz panna Hochberg uświadomiła sobie, że ledwie je otworzyła, dźwięki rytualnego zaśpiewu przybrały na sile.


Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars nie zamierzał wychodzić na mróz nie dlatego, że wciąż bolała go pogryziona przez wilki noga albo z powodu niechęci do przenikliwego zimna. Rosły barbarzyńca najzwyczajniej w świecie nie zamierzał pozostawiać w pokoju antałka korzennego wina, który wypatrzył przez czysty przypadek na szczycie drewnianej szafki w rogu pokoju, a który pod jego nieobecność mógł paść łupem Karla Petera. Przejawiający zamiłowanie do zabawnych kapeluszy miecznik chrapał co prawda gromko na jednym z łóżek służących, ale wrodzona podejrzliwość Larsa nie pozwalała mu zaufać pozorom; wszak pijący iście jak Norsmeni Niers mógł się w każdej chwili obudzić.

Odkładając antałek z powrotem na miejsce, w którym go znalazł, Lars wspiął się na drewnianą ławę pod niewielkim okienkiem i otworzył je przy wtórze zgrzytu zamarzniętego na kość metalu. Panująca na zewnątrz ciemność nie pozwalała niczego dostrzec, ale to nie miało dla potężnego cudzoziemca większego znaczenia.

- En mig langar að pissa - stęknął przyciskając uda do parapetu okienka i wyciągając grubymi paluchami swą męskość. Strumień gorącego moczu wytrysnął na zewnątrz okna z siłą, która w wyobrażeniu Larsa mogła iść w szranki z impetem wystrzelonego z balisty pocisku. Barbarzyńca zachichotał wyobrażając sobie przechodzącego pod oknem zbrojnego, jednego z noszących kolczugi południowców w służbie barona, trafionego takim strumieniem w nosal hełmu.

Drzwi za jego plecami zgrzytnęły wieszcząc powrót brodatego trapera.

- Rychło w czas! - oznajmił Lars nie przestając sikać - Znalazłem jeszcze antałek wina!

Przybysz nic nie odrzekł. Norsmen potrząsnął swą męskością, po czym zaczął ją chować z powrotem do portek - i wtedy do jego uszu dobiegł dźwięk rozpędzających się uderzeń stóp o podłogę, pośpieszny tupot i świst wypuszczanego z płuc powietrza.

Na miejscu Larsa byłbym pewien, że na wieść o antałku wina Franz oszalał i w jednej chwili rzucił się biegiem na odwróconego doń plecami Norsmena! Południowcy to jednak obłąkani ludzie!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 16-01-2022, 21:05   #104
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Hol gościnny dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Balansująca miedzy fascynacją i szaleństwem różnokoka adepta ledwo na ułamek chwili zamarła w obliczu tego co usłyszała zza uchylonych drzwi. Trzewia na przemian wypełniało jej łaskotanie i piekące płomienie, żal i złość, egzaltacja i strach, południowe przyprawy i nadmorskie małże, wszystko składało się na symfonię poznania, nawet ulotne pokrzykiwania dochodzące z dziedzińca. Te ostanie dobijające się głęboko w podświadomości informacją, że ktoś żyje, nie same trupy i cisza.
Przerażona odkryciem, podniecona obcowaniem z niewyobrażalna magią, Olivia dotarła tam gdzie chciała, tam gdzie od momentu przebudzenia, od momentu kiedy wiedźmica przebiegła koło niej, kiedy zobaczyła splątane wiatry, albo może jeszcze wcześniej w saniach podążała, wszystkie chwile, wydarzenia współistniały w tej sytuacji, do niej się sprowadzały. Czy to za wolą, lubo ciekawością adeptki, lub może nieuchronnym przeznaczeniem.

Olivia Hochberg z boskim namaszczeniem wypełniała podjęte zamiary. W szparę w drzwiach wetknęła miecz, by te się nie domknęły, uwolnionymi zaś dłońmi poczęła tkać eter. Nie potrzeba było szukać wiatrów, wstęg i zapachów wiedźmim wzrokiem. Adeptka kształtowała wzorzec ku swemu upodobaniu.

Z nadgarstków wystrzeliły nici podobne pajęczym, ale zaraz przybrały różne dźwięki i zapachy, te chwytała kobieta w paluszki i ostrożnie rozciągała, wiła sieci magii jak czyni to głodna pajęczyca. Zgromadziwszy siedem aspektów przędła w kształty niesforne wiatry, nadając formy kojącej muzyki, szumu liści na wiosnę, przez które przebija światło poranka, nadzieja przełamywała zwątpienie.

Z kwiatu urodziła świetlisty bluszcz i nakazała wrosnąć za drzwi, tam owocować intencją.

We śnie Morra siedzą
Jak anioł dzieweczki,
Przędą sobie przędą
Magiczne niteczki.

Kręć się nić chaosie,
Wić się tobie wić,
Magiczka opowie,
Czyja lepsza nić *

Jasna wstęga światła,
Splata się z zielenią,
Całowana brązem,
W ognia uniesieniu,

Skromnie skryta,
W szarość cienia,
Pod nią złoto,
Z podniecenia.

Eter pachniał,
I zachwycał,
Głaskał czule,
Uspokajał.

W tym spokoju,
Bym utonął,
Kochał,
Bronił,
Łzy uronił,
Serce zbroił,
Co zerwane?
Odważnymi słowy spoił.


Szeptała czarodziejka, na skraju wydawało się jej przełomu w poznaniu natury eteru. Na skraju pokoju, w dworze pośród leśnej głuszy. Jeden tylko mężczyzna wywołał u niej dreszcze równające się z tymi, które wówczas odczuwała, jej synek. - Gabriel - wypowiedziała mimowolnie. Ścisnęła dłonią od serca zawiniątko ze święconym olejem, gotowa przywołać zaklęcie.


No nie wiem Mistrzu, czy z taką empatia nadaje się Olivia na Hierofantkę.
Adeptka tka gwiazdę/kwiat wiatrów magii. W zasadach nie ma nic na temat wpływania w ten sposób na eter, ale wydaje mi się to trochę puste i mechaniczne, pozwoliłem sobie zatem na trochę światotworzenia.

Test harmonizacji chaosu to 66%, w tym przypadku wydaje mi się ważny, bo Olivia chciałaby wpłynąć na wiatry i przesłać emocje, wrażenia, ukoić uspokoić. Ktokolwiek co robi. Mówić językiem natury i światła poprzez kształtowanie wiatrów. Wobec tego jeśli pierwszy test się nie powiedzie, wydam PS i to będzie drugi rzut k100.
Jak już uda się cała swawola to powinna jeszcze raz spróbować wiedźmiego wzroku i to będzie kolejne k100, z tą sama szansą. Światła jeszcze nie rzuca, zaczekam na efekty tego co nawypisywałam.
Oczywiście rozumiem, że może adeptka nie dokończyć zabiegów, bo coś ją zaskoczy.

Przemiła moja świto, wybaczcie , że w pierwszej kolejności panna nie pospieszyła kawalerom w opresji. To zapewne lekkomyślne, ale konsekwentne.

* w inkantacji troszkę poszło z "Przęśniczek" - nie dało się przeoczyć

 
Nanatar jest offline  
Stary 24-01-2022, 09:39   #105
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Høflig wiedział, że wszystko co dobre zwykle się kończy. Czasem kacem, czasem pyskówką lub guzem, czasem ma posmak dużo, dużo gorszy. Żył na tym świecie wystarczająco długo, by ze zbioru różnych podświadomych sygnałów umieć czytać zagrożenie. Jeszcze chwilę temu radośnie tryskał moczem śmiejąc się w kułak z tego, że może właśnie złotym deszczem uraczył któregoś z naburmuszonych zbrojnych barona. Jeszcze przed momentem myślał co uczynić z antałkiem, który odnalazł niczym skarb, w zakamarkach ich izby. Jeszcze przed chwilą planował jak go sensownie spożytkować, bo noc wciąż była młoda. Jeszcze…

Obecność, która wtargnęła do ich izby, miała w sobie inność. Tę inność, która jeżyła włosy w tej części ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Lars poczuł ją w tych szybkich krokach, w nadciągającym niczym wicher tupocie, w oddechu, który wstrzymany zwykle poprzedzał cios. Dzielił życie od śmierci…

Czas dziwnie zwolnił, jak zwykle przed rozlewem krwi. Zdążył zwrócić uwagę na kilka bzdurnych detali. Pomyśleć, że to dziwne, że nie zastanawia się nad czymś bardziej użytecznym. Zupełnie jakby stanął obok siebie i zastanawiał się co zrobi, ale czując, że to zupełnie nie od niego zależy. Często mu się to zdarzało. Ten pełen oszołomienia bezruch, po którym świat rozpada się na kawałki. Złote nacieki moczu na framudze okna. Mroźna ciemność nocy buchająca parą z ust. Powolne opadanie ciała w padzie, który mógł, ale nie musiał zwieść intruza. Dłoń zaciskającą zmarznięte, mokre jeszcze palce na trzonku wiernego topora. Belki stropowe, które okładały się w równe…

Lars rzucił się na ziemię w ułamku chwili czując, że ratuje życie. Zwrócił się jednocześnie ku intruzowi z zaciśniętą na toporze dłonią i zaatakował tnąc płasko, na wysokości nóg przeciwnika. Blask łuczyw palących się w izbie oświetlił przybysza. Lars ryknął wściekle wkładając w cios całą swą wolę przetrwania.

Póki życia, póty nadziei…

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 27-01-2022, 14:41   #106
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dziedziniec dworku; Noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Franz tępo patrzył na stojących wartowników i sprawdzał powoli przytroczoną do pasa małą sakwę. Nie wiedzieć czemu zorientował się, że skończyła się mu machorka do fajki. Zaklął cicho i powoli, tak aby zminimalizować potworny ból głowy ruszył w stronę wartowników. Chciał spytać żołdaków, czy aby nie mają odrobiny na zbyciu, wszak co to za zbrojny, który nie miał machorki?
 
8art jest offline  
Stary 31-01-2022, 20:47   #107
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars stęknął odruchowo, kiedy obciążona masą jego obracającego się ciała zraniona noga przeszyła umysł Norsmena szpilami przeraźliwego bólu. Chociaż w pierwszej chwili nie miał jeszcze pojęcia, kto tak złowieszczo hałasował za jego plecami, instynkt z miejsca zaczął przeraźliwie ryczeć w myślach barbarzyńcy. Ręka rosłego mężczyzny wystrzeliła ku przecinającemu tors pasowi, do którego w podróży Lars troczył przewieszony przez plecy topór.

Lecz oręża nie było na plecach i Norsmen potrzebował krótkiej chwili, by przypomnieć sobie, że odłożył topór w szczelinę między ścianą i łóżkiem, na którym teraz leżał upojony alkoholem Karl Peter Niers.

Starając się nie zwracać uwagi na palący ranną nogę ból, Lars skoczył w stronę łóżka mierząc jednocześnie wściekłym wzrokiem dwóch mężczyzn, którzy właśnie gnali przez pokój w niego kierunku. Obaj mieli na sobie ciemne stroje i zafarbowane na ciemny brąz skórznie, a w rękach solidne dębowe pały, których rozmiary jawnie dowodziły tego, że potrafią jednym celnym ciosem pozbawić człowieka przytomności, jeśli nawet nie życia.

Lars pewien był, że widzi tych ludzi pierwszy raz w życiu i nie miał pojęcia, czym zaskarbił sobie ich wrogość, ale twarde zacięte miny obu napastników mówiły jasno, że nie chodziło im o wypicie cudzego wina.

Norsmen ryknął dla dodania sobie animuszu, dopadając dzikim susem łóżka i przygniatając z rozpędu nogę chrapiącego głośno Niersa. Obaj napastnicy znaleźli się przy nim w tej samej chwili, ale ich przewaga liczebna w połączeniu z ciasnotą pomieszczenia stała się znienacka uciążliwością.

- Co kurwości? - wybełkotał Karl Peter otwierając szeroko zamglone oczy i spoglądając na drabów z pałkami biorących zamach w ciało grzebiącego za łóżkiem Larsa.

Wstawki dla Olivii i Franza pojawią się w osobnym poście, Larsa i Karla czeka teraz ostra akcja! Bielon, przyjąłem za niemożliwe, byś cały wieczór pił na umór z toporem przy pasie, podobnie jak w wierzchnim odzieniu czy pancerzch - więc odstawiłem go fabularnie pod ścianę. Napisz proszę jak miotasz klątwy, depczesz Niersa i wyciągasz topór i koniecznie rzuć 3k100. Asmodian, Niers jest mocno skołowany, ale może instynktownie zaczynać działać!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 04-02-2022, 09:15   #108
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Niers, zmożony gorzałą śnił o przysłowiowej "Pupie Maryni". Morky sen o pewnej fraulein która ochoczo szafowała swoimi wdziękami na targu sukiennym nieopodal Altmarkt został mu jednak brutalnie przerwany. W pierwszej chwili Niers przeląkł się nie na żarty, widząc ładującego się na niego norsmena. Przez chwilę miał już przed oczyma jego wcześniejsze dokonania z Franzem, kiedy to stykali się swoimi męskościami, bez większego wstydu wobec szlachetnie urodzonych i w pierwszej chwili strach go zdjął straszliwy, że oto norsmen umyślił sobie wykorzystać stan rzezimieszka, i dobrać mu się do rzyci. Dosłownie.

- Sodomia!!!! - zakrzyknął i wycelował wolną nogę, uzbrojoną w podkuty i dzwoniący groźnie ostrogę prosto w baryłkowaty korpus Larsa. Potem jednak mignęła mu pałka dwóch drabów, i rzezimieszek zareagował tak, jak wyszkolił się sam w niezliczonych już karczemnych zwadach. Wykorzystując fakt, że Lars sam wepchał mu się pod nogę, gwałtownie wyprostował ją posyłając masywnego norsa niczym wielki, kudłaty pocisk prosto w nacierających z pałkami gagatków. Potem rzucił się w stronę najbliższego zbója z zamiarem rozbicia mu głowy na miazgę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 15-02-2022, 13:02   #109
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zaśnieżony dziedziniec dworku von Metterichów

Na dziedzińcu panował głęboki półmrok, ale zmrożony śnieg trzaskał tak głośno pod butami Franza, że traper dałby głowę, iż odgłosy te słychać było nawet po zewnętrznej stronie muru. Tym bardziej zdumiało go lekceważenie obu wartowników, którzy nawet nie odwrócili głowy w stronę zbliżającego się do nich Mauera. Być może należało to złożyć na karb ich ogromnego znużenia, bo być może należeli do eskorty barona walczącej wcześniej z wilkami, ale coś w perfekcyjnym bezruchu ich ciał wzbudziło w przemytniku głęboki niepokój.

- Zdałoby mi się nieco machorki - rzucił przyjaznym tonem Franz zwalniając jednocześnie kroku i wwiercając się oczami w obu strażników. Obaj stali w bezruchu nie zwracając na niego uwagi, oparci niedbale bokami o lodowaty kamień muru. Przyglądając im się z odległości kilkunastu kroków mężczyzna pojął znienacka coś, co zmroziło mu krew w żyłach jeszcze mocniej od zawodzącego przeraźliwie wiatru.

Z ust obu zbrojnych nie unosiły się obłoczki pary; tej samej, która wręcz buchała z ust zziębniętego trapera. Kładąc dłoń na rękojeści noszonego przy pasie myśliwskiego noża, Mauer zrobił jeszcze kilka kroków, stanął na wprost milczących i nieruchomych strażników rozumiejąc w końcu przyczynę ich obojętności.

Martwy człowiek nie reagował na zadawane mu pytania, nie poruszał się rytmicznie w próbie rozgrzania mięśni i nie wpatrywał się szklistym wzrokiem w przestrzeń mrocznego dziedzińca.

- Kurwości… - wyszeptał zbielałymi ustami Franz. Obaj zbrojni, rośli mężowie w kolczych koszulkach założonych na grube zimowe odzienie i opatuleni podbitymi futrem płaszczami, najpewniej zamarzli już na kość, co nie dziwiło przy tak srogim mrozie. Ich miecze wciąż tkwiły w pochwach. Kiedy oddychający płytko traper przyjrzał się uważniej trupom, pojął też, dlaczego obaj mężczyźni wciąż stali na nogach sprawiając z oddali wrażenie ludzi pogrążonych w ściszonej rozmowie.

Ktoś przeciągnął przez ich zbroje gruby rzemień, który zaczepił następnie o obejmę pochodni wiszącej nad głowami umarłych, utrzymując ich w nie budzącej podejrzeń pozie niczym marionetki upiornego lalkarza.

Mauer nie miał pojęcia, czemu miała służyć ta mistyfikacja, nie wiedział też jak właściwie zginęli obaj zbrojni. Na ich ciałach nie widać było śladu ran, żadnych widocznych w półmroku wybroczyn czy skaleczeń naznaczonych zamarzniętą krwią. Tknięty nagłą myślą, Mauer rozejrzał się wokół siebie w zamiarze upewnienia, że nikt nie próbuje go chyłkiem podejść, a potem przykucnął przy strażnikach oglądając bacznie śnieg wokół ich butów.

Nigdzie nie dostrzegł śladu rozlanej w akcie przemocy krwi, ale jego wzrok natrafił na coś innego: na dwa częściowo zagrzebane w śniegu cynowe kubki, upuszczone przez strażników i pozostawione pod nogami.

Traper przygryzł wargi walcząc z natłokiem myśli, nim jednak o czymkolwiek zdecydował, do jego uszu dotarł ledwie słyszalny odgłos jakiegoś zamieszania dobiegający z wnętrza skrzydła dla służby.

Bartku, co teraz zrobi Twój bohater? Asmo, Bielon, rzućcie proszę w Waszych ostatnich postach 3k100.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 17-02-2022, 11:42   #110
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Zaśnieżony dziedziniec dworku von Metterichów

Franz poczuł się z nagła goły wiedząc, że nie ma przy sobie topora. W koncu nie zwykł chodzić uzbrojony po zęby szczać w miejscach, które jeszcze przed chwilą zaliczał do względnie bezpiecznych. Co innego, gdy jeszcze służył w armii. Tam trza było taszczyć hełm i całe insze żelastwo, choćby tylko człek nosa z namiotu wystawił, nie wspominając jeśli zechciał sie oddalić na stronę, co by kiszkom ulżyć, a czasem, trzeba było iśc naprawdę dalej, gdy już każdy bliższy krzak upstrzony został wszechobecnym gównem. Kapral potrafił nie tylko zrugać kogo tak głupiego ale i kijów nałożyć po grzbiecie albo zaordynować wydłużoną służbę strażniczą.

Teraz Mauer chciał zrugać siebie samego, albo sobie kijów wlepić, ale nie trza mu było się roztrząsać nad sobą tylko mus mu było zrobić coś i to szybko, nim los strażników podzieli. Jako, że znajome i dobrze w dłoni leżące stylisko topora nie było pod ręką ino w kącie izby zostało, Franz bez wahania wyrwał trupowi z pochwy krótki miecz o szerokiej głowni i rozejrzał się szybko wokół, a posłyszawszy hałasy czynione najpewniej stamtąd gdzie spała ich kamrateria, pomyślał:

- Kurwości, pewnie ich te assasyny mordują!

Biegiem puścił się z pomocą!
 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172