Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2022, 10:12   #32
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację

Yoqsha musiała przyznać, że Mordino pojawiał się w medialnych doniesieniach nadspodziewanie często. Co prawda dotyczyło to zwykle mniejszych redakcji, zajmujących się wydarzeniami na szczeblu regionalnym, a nie planetarnym lub galaktycznym. Detektyw szybko zrozumiała, że w ten sposób zyska całą masę tropów. Może nawet zbyt wielką ich liczbę.

Najwięcej doniesień dotyczyło strajków prospołecznej organizacji Wolne Rasy. Latyuo doskonale wiedziała, że jest to ruch walczący o prawa tzw. ras obcych, czyli innych niż ludzka. Mordino wygrał wybory właśnie ich głosami, w zamian za kilka dużych obietnic, których jednak, zdaniem Wolnych Ras, nie spełniał i spełnić nie zamierzał. Nie było tygodnia by nie organizowali jakiegoś protestu lub choćby happeningu, a nazwisko Myrona pojawiało się praktycznie za każdym razem. Protestujący żądali między innymi jego dymisji i ponownego rozpisania wyborów.

Również relacje z posiedzeń rady dostarczyły sporej liczby informacji. O dziwo trudno było znaleźć członka rady, z którym Mordino nie miałby jakiegoś spięcia. Nawet ludzie z jego własnej partii nie zawsze zgadzali się z jego pomysłami, a i on potrafił nie popierać ich projektów. Najwięcej razy spierał się jednak, rzecz normalna, z Tenvinciem D'Onorffio, który był uważany za przywódcę opozycji w radzie. Wiceprzewodniczący Hyrra Topret również nie wydawał się zwolennikiem Myrona, a teraz przejmie po nim schedę. Największą kłótnię, bo już nie dyskusję, Mordino stoczył z niejakim Dorgo Lahkem, zaufanym samego D'Onorffio. Interesujące w tym było to, że gdy Lahk wydawał się tracić nad sobą kontrolę, jedno spokojniejsze zdanie z ust Mordino, całkowicie go wyciszyło. Mruknął tylko coś pod nosem i usiadł na swoim miejscu, z którego wcześniej się zerwał.

Na koniec były też pojedyncze artykuły i reportaże o domniemanych powiązaniach Myrona ze światem przestępczym. Jednakże trudno było oszacować ile w nich było faktów, ile domysłów, a ile perfidnych kłamstw. Tym bardziej, że praktycznie każdy taki reportaż powiązywał przewodniczącego z zupełnie inną organizacją. W ten sposób był opłacany przez każdego gangstera od kartelu Huttów, przez Czarne Słońce i syndykat Pyke'ów, na podziemnych gangach z Vulcarami na czele kończąc.




Podróż przebiegła bez problemów, czy przygód. Najbardziej emocjonalnym wydarzeniem był przejazd policyjnego śmigacza na sygnale, który pomknął szybko przed siebie i zniknął za rogiem jakiegoś budynku. Wkrótce potem Twi'lekanka wysiadał przed "Dziewiątką".

Inaczej niż w nocy, deptak był niemal pusty. Przed wejściem do klubu istotnie stali jacyś mężczyźni, ale nie przypominali posturą Jeydiego. Byli raczej szczupli, a jeden był niższy od Deviny o pół głowy. Kobieta szybko się zorientowała, że to nie ochroniarze, ale pracownicy lokalu, którzy korzystali akurat z przerwy na papierosa, a niektórzy może nawet na coś mocniejszego.

"Dziewiątka" była o tej porze zamknięta. Droidy sprzątały wszystkie pomieszczenia, konserwatorzy dokonywali drobnych napraw. W środku panowała cisza, przynajmniej jak na standardy nocnego klubu. Ale w końcu był dzień.

Jeden z tych, którzy puszczali dymka, mężczyzna rasy Weequay, zaprowadził Devinę do biura kierownika. Tym okazał się być przysadzisty Twi'lek o niebieskiej jak Devina skórze i licznych zmarszczkach na twarzy. Pochylał się nad jednym z trzech datapadów, które leżały na biurku i najwyraźniej analizował coś bardzo uważnie, bo nawet nie zauważył wejście Weequaya i Palan.

- Fil, masz gościa - powiedział Weequay, po czym bezceremonialnie odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Gruby Twi'lek podniósł głowę i spojrzał na stojącą samotnie Devinę.

- Kim jesteś i czego chcesz? - burknął niezbyt uprzejmie.




Ostrze, które wyłoniło się nagle z ręki droida cięło boleśnie jednego z Rodian przez klatkę piersiową. Tamten odskoczył do tyłu, zielona posoka splamiła mu kaftan, ale wciąż stał na nogach. Pozostali dwaj, całkowicie zaskoczeni i najwyraźniej nieco ofermowaci, próbowali sięgnąć po umieszczone w kaburach blastery, ale niezbyt im to wychodziło.

TC-19 rzucił się na jednego, lecz tamten zasłonił się skutecznie rękoma. W tym czasie drugi dobył wreszcie broni i nawet strzelił, ale smuga energii przemknęła obok blaszaka, nie czyniąc mu najmniejszej szkody. Wtedy podbiegł trzeci, ten raniony, z wibronożem w dłoni, ale zanim zdołał zrobić krzywdę chromowanemu napastnikowi, nadział się na ostrze tamtego. Droid z czymś w rodzaju satysfakcji podziwiał, jak bezwładne ciało ześlizguje się z klingi i pada na ziemię.

Chwila gapiostwa nieomal nie kosztowała go istnienia. Drab z blasterem wreszcie zdołał wycelować. Obraz w receptorach wzrokowych zafalował groźnie, gdy wiązka energii uderzyła w pancerz TC-19. Droid zdołał jednak powstrzymać kolejny atak tego z wibronożem. Tamten więc odskoczył do tyłu.

- Zastrzel go wreszcie! - krzyknął do kompana z blasterem.

Padł strzał. Receptory słuchowe droida wychwyciły charakterystyczny dźwięk broni energetycznej, jednakże spodziewane uderzenie nie nadeszło. To Rodianin zwalił się na ziemię. Z dziury w jego plecach unosiła się wąska smuga dymu.

- C-co? - zdążył wydukać ostatni z żywych Rodian, zanim sam padł na ziemię z dymiącą dziurą w piersi.

Do alejki wkroczyła obrana na czarno postać. Długi płaszcz, zakrywający chudą sylwetkę, niemal szurał po ziemi. Mężczyzna miał bladą skórę, pokrytą czarnymi tatuażami. Jego głowa była całkowicie łysa, ciężko powiedzieć czy golił się tak dokładnie, czy może po prostu nie posiadał włosów. TC-19 szybko rozpoznał w nim przedstawiciela rasy Rattataki.

Tamten podszedł bliżej, ale trzymał się w bezpiecznej odległości od droida. Spojrzał na ciało jedynego Rodianina, którego nie zabił.

- Nieźle - stwierdził. - Ale z tymi dwoma pokpiłeś sprawę. Kolekcjonujesz? - spytał. W ręku wciąż trzymał gorący jeszcze blaster, którego lufa skierowana była nie bezpośrednio, ale mniej więcej w stronę TC-19.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline