Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2022, 20:50   #51
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Nic mi nie jest! - Warknęła poirytowana Vannessa. Nie podobało jej się, że nie rozumie co się wokół niej dzieje. Spróbowała się przy tym podnieść. - To też wysłannik antykróla? - Wskazała ręką w kierunku lądującego anioła.

- Nie. To żołnierz Zwierzchności. Nieba. Zaczął się Sąd Ostateczny. Skrzydlaci zstąpili na Ziemię, aby unicestwić ludzkość i osądzić żywych i umarłych. - Brigit odwróciła się w stronę istoty z mieczem.
- Ona jest ze mną. Odstąp.
Skrzydlaty stał tuż obok. Lśniący, przerażający i bezduszny. Patrzył na Brigit piękną, ale pozbawioną emocji twarzą. Podobnie, jak Sithe. Vannessa czuła żar bijący z jego ciała i ostrza jego broni.
- Czym ty jesteś? - Skrzydlaty mówił do Birgit, ale patrzył na Vannessę. - I czemu bronisz tej śmiertelniczki? Stajesz pomiędzy posłańcem gniewu i jego ofiarą.
- To niewdzięczna i zadufana w sobie laska - odpowiedziała Birgit. - I nawet jej nie lubię. Ale obiecałam ją chronić. A ja zawsze dotrzymuję swoich obietnic.
Anioł spojrzał na Vannessę.
- Czy to prawda, żeś winna jest grzechu pychy? - zadudnił, ignorując obecność stojącej mu na drodze Brigit.
Vannessa słyszała krzyki mordowanych jakieś pół mili przed nimi ludzi. Przerażające, straszne krzyki kobiet, mężczyzn i dzieci.
- Święta nie jestem. To przyznaję - Druidka starała się zagłuszyć krzyki, które do niej docierały, a które nie pozwalały się zbytnio skupić. - W tej chwili zarzuciłabym sobie bardziej gniew. Zrzucę jej nietrafioną ocenę na karb tego, że mnie nie lubi - teraz Vannessa bardzo żałowała, że zgodziła się pojechać z Brigit z powrotem.
- Gniew. Gniewem też możemy się zająć.
Anioł zrobił krok w stronę Vannessy, ale Brigit stanęła mu na drodze. Jej plecy zalśniły, kiedy rozłożyła dziwne, niby eteryczne, srebrne jak blask księżyca skrzydła.
- Nephilim - Skrzydlaty cofnął się o krok w tył.
- Owszem - głos Birgit był teraz niczym zew rogu lub głos trąby. Czysty i potężny. - A teraz bądź grzecznym aniołkiem i idź wypełniać wolę Zwierzchności. Jej nie dostaniesz. Pojąłeś.
Skrzydlaty wahał się chwilę.
- To jeszcze nie koniec, dziecię zrodzone z upadku i grzechu.
Chciał mieć ostatnie słowo i Brigit pozwoliła na to. Skrzydlaty wzbił się w niebo i wrócił do rzezi, jaką dwóch jego pobratymców urządzało na wylotówce z York. Szybko zajął się ściganiem i mordowaniem zbiegów, którzy niczym spanikowane zwierzęta rozbiegły się we wszystkie strony. Ta taktyka na niewiele się zdawała. Skrzydlaci polowali na uciekinierów z przerażającą sprawnością i eliminowali, jednego po drugim. Nie zwracają uwagi na płeć czy wiek.
Brigit schowała swoje "skrzydła" i spojrzała na Vannessę.
- Czy mogę cię prosić, abyś to co właśnie zobaczyłaś i usłyszałaś, zachowała tylko dla siebie?
Vannessa odetchnęła z ulgą i popatrzyła się na kobietę podejrzliwie. Słowo kobieta przestało pasować do Brigit. Jednak zdarzenie to wyjaśniło dlaczego jej towarzyszka zupełnie nie znajduje zrozumienia dla obawy o życie najbliższych, które Billingsley tak mocno żywiła.
- Tak - odparła w końcu. - Zachowam to dla siebie.
Po tych słowach Vannessa zajęła się sprawdzaniem czy nic jej nie jest.

Była cała. Miała otarcia i krew, ale żadnych śladów na ciele, nawet zadrapań.

Dziwna sytuacja. Żadnych ran, tylko otarcia. Vannessa jeszcze raz przyjrzała się śladom na swoim ciele i ubraniu. Potoczyła zdezorientowanym wzrokiem po najbliższej okolicy. Już dawno nie czuła się tak skołowana.
Najpierw przebudzenie w lochach jakiegoś zamczyska z daleka od domu. A teraz apokalipsa.
Co tu się właściwie działo? Takie pytanie cisnęło się na usta. Chciała je wykrzyczeć. Ale zrezygnowała. Zamiast tego podniosła się z ziemi. Otrzepała ubranie. Na niewiele to zdało się, bo krew zmieszana z kurzem i glebą już wsiąkła w materiał.
- Czy możemy jechać dalej? - Zapytała towarzyszki. A w myślach dodała "z tobą jest równie bezpiecznie jak i bez ciebie" . Zaraz też zganiła się za tę myśl. Przecież Brigit nie miała wpływu na to co ją spotkało. Zaraz też jej myśli pognały w kierunku najbliższych. Czy rzeczywiście spotkała ich taka straszna śmierć z ręki sług Nieba? Zacisnęła na chwilę mocno powieki. Wzięła kilka głębokich oddechów by uspokoić się.

- Mieliśmy jechać przez York - Bridgit nie odrywała oczu od rzezi, kierując się jednocześnie w stronę motocykla. - Będziemy musiały poszukać drogi lasami. Umiesz prowadzić motor?
- Nie, nie potrafię - Billingsley powiedziała zgodnie z prawdą.
- Dobra. To trzymamy się wcześniejszej wersji. Jedziesz za mną. Najpierw w tamten las. Spróbuję coś zrobić. Słuchaj. Wiem, że jesteś Uzdolnioną. Że masz przebudzone moce. Jakiego są rodzaju? Może uda nam się wpaść na to, jak je wykorzystać w tej sytuacji, żeby okazały się pomocne i żebyś nie czuła się ciężarem. Ci tam, mordercy, oni mogą w końcu otrzymać rozkaz by się za mnie zabrać. A ty oberwiesz rykoszetem. Jeden z takich jak on mnie spłodził. Jestem mieszanej krwi. Nephilim. Dla nich stanowię abominację. I zagrożenie. Jestem od nich potężniejsza, na niemal każdym poziomie. Ale też wzbudzam ich obrzydzenie bo jestem żywym przykładem na to, że nie są tak doskonali, za jakich chcieliby uchodzić. Więc każda pomoc mi się przyda i za każdą będę wdzięczna.
- Nie, nie czuję się jak ciężar - zapewniła gorąco Druidka. - Co do moich umiejętności, nie zapytam skąd o tym wiesz. A potrafię wyczuć te zawirowania mocy, a także w pewnym stopniu kontrolować Odmieńców.
- Fae? Wyśmienicie! Pojedziemy przez rezerwat wrzosowisk na północ od nas. Rezerwat Północnego Yorku. Tam jest duże siedlisko Mglistego Dworu. Są wrogami Antykróla i Ukrytego Dworu i pewnie podejmują się jakiś działań, które mogą im pomóc uciec przed tym, co się zbliża. W razie czego pomożesz mi swoimi zdolnościami. Wsiadaj.
Billingsley kiwnęła głową na znak zgody i usiadła na motorze.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline