Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2022, 11:28   #103
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokój gościnny na piętrze dworku, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Poruszając się niczym cień, czarodziejka prześlizgnęła się przez spowity w ciemnościach korytarz na piętrze dworku. Dzięki wpadającemu do wnętrza budowli słabemu księżycowemu światłu dostrzegała zarysy ścian, futryn, poręczy schodów wiodących na parter; a mimo to kilkakrotnie omal nie upadła napotykając stopą na krawędzie ustawionych pod ścianami półek i regałów. Mijając zamknięte szczelnie wejścia do innych pokojów zastanawiała się w duchu, czy należały do barona czy jego zaufanego druha, lecz w głębi umysłu wciąż zmagała się z wspomnieniem człeczego ciała przykrytego podróżnym płaszczem elfa. Była co prawda znużona wędrówką przez śnieg oraz przeprawą z wilkami, lecz czy naprawdę zasnęła tak głęboko, by nie usłyszeć choćby jednego niepokojącego dzięki, kiedy ktoś mordował podstępnie jej strażnika? I co gorsza, za nic w świecie nie potrafiła odnaleźć odpowiedzi na pytanie, czemu w takim razie sama jeszcze żyła, dlaczego zabójca Loriego pozostawił ją śpiącą błogo w niedomkniętym pokoju gościnnym?

Czy powodem mogła być jej płeć i uroda? Czy wiedziony żądzą morderca zamierzał wpierw usunąć innych lokatorów dworku, by na koniec powrócić i zniewolić pozornie nieświadomą jeszcze swego losu brankę? Olivia przygryzła mocniej wargi i zmieniła układ palców na rękojeści miecza próbując przypomnieć sobie jak władała tego rodzaju bronią podczas obrony Herrensdorfu.

Wzniesiona z grubych drewnianych belek oraz ciężkiego kamienia budowla doskonale tłumiła dźwięki, ale przystanąwszy pośrodku sali jadalnej czarodziejka dałaby głowę, że coś usłyszała, że gdzieś na granicy jej zmysłu słuchu pochwyciła nikłe odgłosy rytmicznego śpiewu. Dźwięk ten przypomniał jej znienacka śpiewy męskiego chóru w katedrze Młotodzierżcy w Bechafen, wszelako lodowaty dreszcz złego przeczucia podpowiedział Olivii, by nie szła w zaparte, że miał on cokolwiek wspólnego z sigmaryckimi obrządkami.

Starając się nie spoglądać w ciemność miejsca, gdzie na ramie do rozpinania skór wyzionął ducha nieszczęsny panicz Mause, czarodziejka podeszła do okutych metalem dębowych drzwi pomieszczenia, z którego wcześniej wybiegła ogarnięta morderczą furią srebrzystowłosa i do którego ją później zawlekli pomagierzy Voormanna.

Naciśnięta nieśmiało klamka opadła w dół, a drzwi uchyliły się tak nieznacznie, że w szczelinę między nimi i futryną dałoby się wcisnąć ledwie włos - lecz panna Hochberg uświadomiła sobie, że ledwie je otworzyła, dźwięki rytualnego zaśpiewu przybrały na sile.


Pokoje służby w bocznym skrzydle

Lars nie zamierzał wychodzić na mróz nie dlatego, że wciąż bolała go pogryziona przez wilki noga albo z powodu niechęci do przenikliwego zimna. Rosły barbarzyńca najzwyczajniej w świecie nie zamierzał pozostawiać w pokoju antałka korzennego wina, który wypatrzył przez czysty przypadek na szczycie drewnianej szafki w rogu pokoju, a który pod jego nieobecność mógł paść łupem Karla Petera. Przejawiający zamiłowanie do zabawnych kapeluszy miecznik chrapał co prawda gromko na jednym z łóżek służących, ale wrodzona podejrzliwość Larsa nie pozwalała mu zaufać pozorom; wszak pijący iście jak Norsmeni Niers mógł się w każdej chwili obudzić.

Odkładając antałek z powrotem na miejsce, w którym go znalazł, Lars wspiął się na drewnianą ławę pod niewielkim okienkiem i otworzył je przy wtórze zgrzytu zamarzniętego na kość metalu. Panująca na zewnątrz ciemność nie pozwalała niczego dostrzec, ale to nie miało dla potężnego cudzoziemca większego znaczenia.

- En mig langar að pissa - stęknął przyciskając uda do parapetu okienka i wyciągając grubymi paluchami swą męskość. Strumień gorącego moczu wytrysnął na zewnątrz okna z siłą, która w wyobrażeniu Larsa mogła iść w szranki z impetem wystrzelonego z balisty pocisku. Barbarzyńca zachichotał wyobrażając sobie przechodzącego pod oknem zbrojnego, jednego z noszących kolczugi południowców w służbie barona, trafionego takim strumieniem w nosal hełmu.

Drzwi za jego plecami zgrzytnęły wieszcząc powrót brodatego trapera.

- Rychło w czas! - oznajmił Lars nie przestając sikać - Znalazłem jeszcze antałek wina!

Przybysz nic nie odrzekł. Norsmen potrząsnął swą męskością, po czym zaczął ją chować z powrotem do portek - i wtedy do jego uszu dobiegł dźwięk rozpędzających się uderzeń stóp o podłogę, pośpieszny tupot i świst wypuszczanego z płuc powietrza.

Na miejscu Larsa byłbym pewien, że na wieść o antałku wina Franz oszalał i w jednej chwili rzucił się biegiem na odwróconego doń plecami Norsmena! Południowcy to jednak obłąkani ludzie!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline