Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2022, 19:23   #151
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Wskakujcie - rzekł Druid. - Wynosimy się stąd.
- Powiedzą, że to my... - Gabriel nie był do końca pewien, czy druid ma rację.
- To teraz uciekamy przed strażą miejską? - westchnął wciąż skołowany Kargar. Wziął ciało Deidre, żeby tak nie leżało sobie.
- Ale dobrze, zawsze możemy wrócić do Scornubel, chociaż mieliśmy poczekać aż się kapłani naradzą… A tak w ogóle Bharrig, to gdzie chcesz żebym wskoczył?
- Zgadzam się z Gabrielem. Jak Janika chcesz to uciekaj, miło było cię poznać, ale my tę sprawę musimy wyjaśnić. - Nie dodawał, że Bharig nie zabrałby ich wszystkich jednocześnie i, że wciąż chciał od nich kilka zaklęć.
- To co, zostajemy? Jedziemy? - pytał Druid, spoglądając to na towarzyszy, to Janikę. - Hmm, zostańmy w takim razie - wzruszył wielgachnymi ramionami.
- To do zobaczyska! - Mała zielona łyknęła jakąś miksturkę, po czym zniknęła - Rozliczymy się przy okazji… - Dodała, najwyraźniej niewidzialna, po czym z jej strony nastąpiła już cisza.
- Zostajemy - odpowiedział druidowi paladyn podnosząc kokon z Amzą - Jak chcesz to leć i spotkamy się potem. Wyjaśnię kapłanom to odpowiednio.

Na schodach zadudniły buciory strażników miejskich, wśród chrzęstu ich pancerzy…

A na ulicach rozległy się wrzaski.

I rogi alarmowe.

I bicie dzwonów.

I po mieście rozbrzmiały jakieś eksplozje??

~

Armia demonów opadła na Hluthvar z nieba, rozpoczynając najazd. Setki pokrak atakowały kogo się dało, wdzierały się do domów, mordowały bez wyjątków wszystkich mieszkańców, często i robiąc im gorsze rzeczy, tuż przed śmiercią.

Lądowały na dachach, przebijały się przez nie do wnętrz, wpadały oknami. Lądowały na ulicach, na placach, na miastowych murach, pojawiały się wszędzie.

Nie były jednak same. Wokół niemal każdego, który gdzieś wylądował, wśród małej chmurki dymu, po chwili pojawiała się i gromadka innych, nieco mniejszych pokrak, wysokości typowego Krasnala… te również od razu rzuciły się by siać śmierć i zniszczenie, atakując grupkami po około pół tuzina.



Strażnicy idący na piętro karczmy, momentalnie zrobili w tył zwrot, i wybiegli z karczmy, by walczyć… coś gruchnęło ze dwa razy w dach samego przybytku, w jakim przebywali śmiałkowie, na parterze rozległy się również odgłosy wybijanych okien, i wrzaski gości.

Zaczęło się. Apokalipsa…

- Powinniśmy przebić się do kapłanów i ich wesprzeć! - Zawołał Kargar, który nagle doszedł do siebie.
- Ruszajmy do Helmitów! - zgodził się Druid.
Gabriel, który nie miał lepszego pomysłu, rzucił na wszystkich zaklęcie, mające wspomagać ich podczas nadchodzących minut.
Endymion zaklÄ…Å‚ szpetnie pod nosem dobywajÄ…c tarczy.
- Za mną - rzucił i ruszył biegiem niesiony zaklęciem Gabriela.

Na parterze karczmy, towarzystwo zauważyło brak większości gości(pewnie wszyscy uciekli w panice do domów), jednak Półork-mięśniak i jego grupka dzielnie walczyli z trzema małymi spaślakami-demonami… gdy kolejne okno poszło w strzępy, i wpadł przez nie do środka jeden ze skrzydlatych demonów. Był bliżej grupki Endymiona, niż tych innych śmiałków.

Kargar nie zwlekając wyciągnął miecz i skoczył na demona.

Druid tymczasem wyczekiwał kompanów na zewnątrz, rozglądając się, gdzie skupiły się demony.
Gabriel chwilowo nie zamierzał włączać się do walki, wolał oszczędzać energię na wspomaganie i leczenie kompanów.

Endymion zaklął i ruszył za Kargarem nie szczędząc razów żadnemu z demonów.

Kargar chlasnął skrzydlatego demona przez tors, a po chwili pojawił się Endymion i poprawił , bydlak jednak nie miał zamiaru padać. Wyprowadził cios pazurami w ludzkiego wojownika trafiając go prosto w twarz!! Cios zostawił paskudne ślady, uszkodził oko, a same rany strasznie krwawiły.
Następnie ledwie zipiący demon wyprowadził i cios pazurami ku Paladynowi, ten go jednak zbił tarczą…

Gabriel zrobił to, co powinien był zrobić - zbliżył się do walczących i rzucił na Kargara zaklęcie leczące.

-W oko skurwielu?! Zaraz sczeźniesz! - syknął Kargar, czując palące go oko i krew spływającą po czole, na szczęście poczuł leczące zaklęcie Gabriela i był już gotów do dobicia przeciwnika kolejnym ciosem, co też po chwili uczynił, rozcinając wielkim mieczem demoniczny łeb od góry na dwie połówki, wśród fontanny czarnej juchy.

Endymion prawie przeskoczył nad dwugłowym demonem gdy Kargar wyrywał z niego swój miecz i pobiegł na odsiecz pozostałym walczącym w karczmie.

Paladyn pognał ku innej grupce awanturników, walczących w karczmie z mniejszymi demonami, po czym chlasnął jednego z pokracznych rogaczy… ścinając mu łeb. Zamach mieczem był jednak potężny, i ostrze dopadło i drugiego demona, jemu również odcinając łepetynę!

Trzecią z pokrak wykończył Półork-mięśniak, wspólnie ze swoim Krasnalem. Na kilka chwil w karczmie można było odetchnąć. Jednak serio jedynie na kilka.
- Dobra robota... Może powinniśmy trzymać się razem? - zaproponował Gabriel. - Bo tych... przyjemniaczków... jest nieco więcej.

Tymczasem Bharrig czekał na zewnątrz. Uleciał nieco wyżej, żeby rozeznać się. Pobieżny rzut okiem pozwolił Druidowi stwierdzić, że rozpętała się apokalipsa - w paru miejscach w mieście już rozpętał się pożar, na ulicach trwała mobilizacja straży, a z garnizonu wylewały się oddziały mające stawić opór pladze demonów.

Mieszczanie albo pochowali się w piwniczkach płonących domów albo ginęli. Jakiś mężczyzna został rozerwany na strzępy przez kilka pomniejszych demonów, inny żywcem spalony w swoim domu.

Nad tym wszystkim przewalały się zaklęcia magów zmobilizowanych z Hlutvar, niekiedy też można było dostrzec, jak grupki strażników zasadzały się na demony i wspólnie atakowały je halabardami i kłuły pikami… daremnie. W dali jakaś wielce cycata pannica wrzeszczała zaklęcia, i ciskała najwyraźniej kulami ognistymi, osłaniana przez najprawdziwszy szkielet posługujący się dwoma mieczami. Gdzie indziej dało się słychać głos grzmotu, a w powietrzu dało się poczuć smród siarki i krwi. Świątynia helmitów również płonęła, i co chwilę coś tam wybuchało.
 
Kerm jest offline