19-01-2022, 03:51
|
#26 |
| Wariacki bieg krótkodystansowy po pokładzie drugim zakończył się równie nagle, co zaczął. Porucznik Th'riakrir wstrzymał drużynę interwencyjną nie wiadomo kiedy i jedynie szybkie refleksy pozwoliły na uniknięcie zderzeń. No, przynajmniej w przypadku awangardy, bo Faraji zamykający pochód zagapił się i odbił niemalże od Ta'nar, w ostatniej chwili skręcając na lewo i uderzając głucho w ścianę. Syknął z bólu, w duchu ciesząc się, że szarawy dym wydobywający się z kajuty porucznik Doriam był, szczęśliwie w przenośni, niczym zasłona dymna i mało elegancki popis Betazoida przeszedł bez większego echa.
Faraji powstrzymał się od teatralnego chrząknięcia i wskazania palcem niebieskiego koloru ozdabiającego jego mundur, gdy Andorianin nakazał im czekać na zespół medyczny. Teoria teorią, ale w praktyce Haivet za niewiele mógłby zdziałać z samym tylko trikorderem i wiedzą w głowie. Pozostawało więc czekać na odsiecz z apteczkami pierwszej pomocy, wypełnionymi hyposprejami i chemikaliami. Faraji inaczej wyobrażał sobie pierwsze spotkanie ze współoficerami w niebieskich - więcej raktajino, mniej tajemniczego dymu - ale widać los miał inne plany.
Haivet nie powstrzymał się jednak od próby złapania Ta'nar za rękę, gdy ta ruszyła do przodu, pal licho zagrożenie i ryzyko. I tutaj za niewiele zdziałał, bo palce złapały jedynie powietrze. Faraji jako oficer medyczny może i powinien być pierwszy przy nieprzytomnych, ale z jednej strony były okowy łańcucha dowodzenia, a z drugiej wspomniane wcześniej ryzyko. Wpierw musiał rozpoznać zagrożenie, z jakim mieli do czynienia. To, że Danjwel zaraz zaczął powoli odzyskiwać przytomność napawało optymizmem. Podobnie jak oddalająca się wizja przymusowej resuscytacji krążeniowo-oddechowej na Pakledzie w stylu tradycyjnym.
- Komputer - Faraji odezwał się - obejmij kwatery porucznik Doriam standardowym polem kwarantanny.
Betazoid szturchnął któregoś z drużyny interwencyjnej, przeciskając się do szefa ochrony, który rzucił w jego stronę pytające spojrzenie.
- Osłona wstrzyma dyspersję - Betazoid zaoferował w ramach wyjaśnień. - Standardowe pole kwarantanny wstrzymuje większość znanych nam dróg transmisji, wirusów, bakterii, aerozoli...
- Do rzeczy, chorąży - chrząknął Andorianin.
- Dym ograniczy się tylko do kajuty porucznik Doriam. Proponuję dodatkowe, mniejsze pole kwarantanny mające na celu zatrzymanie nieznacznej ilości tego... dymu, w celach naukowo-badawczych. Resztę powinniśmy wywietrzyć w próżnię.
Faraji aktywował trikorder szybkimi stuknięciami i odczepił migający skaner. Własnym zwyczajem zmrużył oczy, gdy analiza sytuacji i teorie zaczęły rozkwitać oraz kiełkować niczym korona drzewa w jego głowie.
- Proponuję również, panie poruczniku, uważne monitorowanie i odizolowanie naszych dwóch nieszczęśników - Betazoid kiwnął głową na Dana i Malrofa, nie siląc się nawet na ograniczenie do szeptu. Dyplomacja została w tyle, teraz królowała nauka. - Przynajmniej dopóki nie jesteśmy pewni, z czym tak naprawdę mamy do czynienia i czy to tylko zwykłe odurzenie.
Po czym ruszył pielęgnować i ciąć gałęzie mentalnego drzewa teorii, w poszukiwaniu tej jedynej właściwej. Najpierw jeszcze do niedawna dymiące drzwi do kajuty, a później śliniący się Pakled na podłodze.
Ostatnio edytowane przez Aro : 19-01-2022 o 16:21.
|
| |