Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2022, 08:56   #493
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
“Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie»”
Ewangelia św Mateusza, rozdział 4, wers 17
Płock

Sobota 6 sierpnia. Około południa. Siedziba Inkwizycji.

Franicsca przyprowadziła Wolrada do dawnego domu kupca, który był teraz siedzibą Płockiej inkwizycji. Pierwsze co wilkołak poczuł to mdłości. Coś było mocno nie tak z duchami w tym miejscu. Może ci ludzie nie byli tak słabi, za jakich ich miał?

Francisca spieszyła się, dlatego bez tracenia czasu poszła wprost do pomieszczenia będącego kwaterą Gergego. W zasadzie wcale nie zdziwił jej fakt, że mężczyzna leży w pokoju zajmowanym przez zakonnicę.

Anna siedziała przy nim. Ściskała jego dłoń. W drugiej miał różaniec. Nie wyglądał na ciężko rannego. Wręcz przeciwnie napiął się cały, gdy Wolrad wszedł do pomieszczenia.


***

Płock. Po południu. Rzeczny port przeładunkowy.

Roch stał przy budce z miodem i piwem. Tak po prawdzie nie znosił tego drugiego, ale miód był wyjątkowo drogi tego lata. Niestety, odkąd nie było księcia na zamku to mało znamienitych osobistości przybywało do Płocka. W zasadzie nie było kogo okradać. A swoich przecież nie będzie kosić. Dlatego też pomagał przy przeładunku towarów. A teraz zasłużył na przerwę. Nie znosił ciężkiej pracy. Zwłaszcza, gdy za cały dzień od świtu zarobił sześć miedziaków, a piwo kosztowało go jeden. Mimo tego, że rozglądał się nerwowo i tak dał się podejść Francisce.

***

Lasy wokół Płocka. Po południu.

Odżył. Wolrad męczył się udając człowieka. Ta forma nie czuła zapachu. Była jakby otępiała. Koślawa. I nie mogła wyć. Teraz, na czterech łapach czuł się prawdziwie wolny. I dziwił go Ronin. Wypierał się swojego wilka. Jechał za nim na koniu. Ubrany w te ich dziwne stroje. Z dziwacznym młotem. Myśli się w nim kotłowały. Ale skupiał się na tropieniu ludzi na wozie. A w zasadzie wampira. Mieli nad nimi ponad pół dnia przewagi.

***


Gdzieś…. Nie wiadomo kiedy.

Ogromny wilkołak ruszył w głębi jaskini drapiąc szponami o skały. Po chwili zaskowyczał z bólu. Prowadził go szał. I jak widać prowadził całkiem niedaleko.

Nawia pierwsza zobaczyła wydzielającego się wilkołka zaplątanego w sieć. Jego ciało było pokaleczone. Krwawiło, ale każde szarpnięcie się powodowało, że sieć wbijała się głębiej w rany. Do wnętrza wpadało światło słoneczne. Byli może z siedem metrów od wyjścia. Od wolności.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline