Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2022, 14:55   #170
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Orsini miał nerwy ze stali. Takiego znał go Rust. Pewnie dla tego nie eksplodował, choć jego twarz nabiegła krwią i widać było jak wiele wysiłku kosztuje go wysłuchanie do końca wyjaśnień co do losów porwanego kupca. Delikatnie mówiąc można było powiedzieć, że nie tryskał radością. Choć familiarne powitanie Gregera z Jeżem, który okazał się być Hugo Pilchem, nieco rozluźniło resztę świty Orsiniego. Srogie spojrzenia, przeszywające na wskroś, sługusów Oswalda zmieniły się na ledwie ostrożne i czujne. Zawsze to coś. Rust widział, jak Orsini opanowuje się, jak nerwowo łapie oddech. Widział również Tosse, który skryty w beczce zdawał się niewidoczny dla czujnych ludzi tajnej służby książęcej. Widział również i to, że Tosse wystawiwszy spośród kłębu szmat jedynie swe czarne oczy wodzi nimi w rytm kroków ich pryncypała. Wiedział, że Tosse jest szybki. Z tego też względu próbował złowić jego spojrzenie niby mimochodem i powstrzymać go przed zrobieniem głupstwa. Ripp dopowiadał szczegóły a wszystko co było do powiedzenia podsumował Greger. Orsini na dźwięk propozycji wyraźnie się skrzywił.

-Wy nie rozumiecie coście uczynili wypuszczając Sotoriusa. Do diabła Rust!!! - sapnął gniewnie i przysiadł w końcu na krześle. Przetarł dłonią twarz, jakby chciał zmyć zmęczenie, albo odegnać złe myśli. Lub opanować się w chwili, kiedy nerwy zbyt napięte, zdają się zrywać ze smyczy. Rust znał go na tyle, by wiedzieć że umysł adwokata mimo wszystko próbuje w tej chwili przeanalizować wszystko i znaleźć rozwiązanie. Hugo z Gregerem odeszli na bok wymieniając się jakimiś opowieściami z przeszłości ściszonymi głosami. Orsini spojrzał na Rusta.

-Zawiodłeś synu, a to grzech śmiertelny w naszym fachu. Zwłaszcza w tak ważnej sprawie. Mówiłem Ci ile ona dla mnie, dla nas wszystkich znaczy. Miało być po cichu, szybko i sprawnie. Dla tego wybrałem ciebie a nie Puchacza Felek, czy Roślina - DeGroat zmrużył oczy wiedząc, że szef wspomina najprzedniejszych ludzi w branży. Dużo wyżej stojących w hierarchii półświatka miejskiego niźli on. I cieszących się zasłużoną sławą. - Mój błąd. Teraz jesteśmy w dupie. Sotorius Bapke zaszył się pewnie w jakiejś norze. A tylko on mógł nas doprowadzić do Głosiciela. Nasz jasna kurwa!!

Jego krzyk sprawił, że wszyscy w Norze drgnęli. Tylko Tosse skryty w swej beczce zdawał się nieczuły na wszystkie czynniki zewnętrzne. Jak ślimak w skorupie. Bezpieczny. O ile nie znajdzie się nad czyjś bucior.

-Powtórzcie mi jeszcze raz, kto go uwolnił, co mówił i co mówili później? Co udało się wam podsłuchać? - powiedział już dużo spokojniejszym tonem przywołując ich bliżej. Nawet Jeż z Gregerem podeszli. Stając kręgiem wokół siedzącego prawnika. Klemens stojący dotychczas na uboczu, teraz gdy zbliżał się do ich pryncypała, dostrzegł że szarzy ludzie w służbie owianego złą sławą Oswalda zdają się nie kwestionować poleceń ich pryncypała. Jakby darzyli go szacunkiem. To wiele mówiło o przyczynie jego sukcesów i szerokości powiązań. Stając kręgiem przy nim jeszcze raz opowiedzieli wszystko co im udało się przypomnieć. A pytał o każdy szczegół i każdy szczegół analizował dopytując. Pytania, pytania, pytania. I płynące odpowiedzi. Aż zaschło im w gardłach. W końcu wyczerpali temat w stopniu, który wcześniej wydawał im się niemożliwym. Orsini analizował każde słowo. I gdy skończyli na chwile zastygł w milczeniu. Rust znał takie chwile. Gdy umysł jego szefa zdawał się pracować na innych, nieosiągalnych dla innych ludzi poziomach.

-Stało się, choć nie wiecie nawet jak bardzo źle się stało. Powiem wam w skrócie o co toczy się gra, byście wiedzieli jak wysoko postawiona jest stawka. Słyszeliście o wydarzeniach w Wusterburgu? - skinęli głowami, bo coś tam się w karczmach mówiło o jakimś chłopskim buncie krwawo stłumionym przez okoliczne rycerstwo, ot zdarzenie o jakich od czasu do czasu opowiada się w tych oberżach, gdzie czasem zjawiają się przyjezdni, chłopi bądź handlujący z nimi kupcy. Każdego roku ktoś się tam buntował a ktoś inny krwawo kończył rebelię, ale kogo mogło to obchodzić w Nuln? - Pewnie słyszeliście o chłopskim buncie krwawo stłumionym przez okolicznych panów? To były plotki. Celowo rozsyłane przez Oswalda na rozkaz Rady Książęcej. Wusterburg upadł. Pobuntowani mieszczanie pobili wojska rycerskie. Dwa razy. Tyle, że to nie zwykły bunt jakich setki. To bunt, który rozlewa się po wsiach, osadach, miastach i miasteczkach. Rewolucja! Zrzućcie jarzmo panów! Sami sięgnijcie po to co wam się słusznie należy! Precz z książętami, baronami, lordami, kupcami, fabrykantami i sam Sigmar wie z czym jeszcze. Rozpełźli się jak robactwo i w ciągu dwóch zaledwie miesięcy wciągnęli w to niemal całe południe księstwa! A teraz do Nuln zawitał ich półbóg, wieszcz i prowodyr wszystkiego. Głosiciel! Cisi ludzie już od miesiąca donosili o zbierających się po kryjomu robotnikach i innych biedakach. Teraz, gdy przybył Głosiciel nie może być wątpliwości, oni chcą opanować serce księstwa, nasze kochane Nuln. Wiedziałem, że Babkę zwąchał się z nim. Dochodziły mnie słuchy o jego konszachtach. W zamian za wsparcie rewolucji swą kiesą miał im otworzyć swoje składy i pomóc zdobyć arsenał. A potem wszystko ucichło. Tylko wokół kancelarii zaczęli się kręcić różni tacy. Poprosiłem mego przyjaciela Oswalda o wiarygodną przykrywkę. Przez to widzieliście to przedstawienie z aresztowaniem. A ja liczyłem na ciebie Rust. Liczyłem na was wszystkich, bo wiedziałem, że wybierzesz najlepszych. Kazałem wszystkim ludziom was szukać. Grubas czekał w umówionym miejscu, ale coś poszło nie tak. Gdyby nie Daria, nie znalazł bym cie. I było by za późno! Musicie wiedzieć, że Bapke trzyma rękę na dostawie węgla. Bez niego kuźnie książęce będą palić w piecach strzechami! I ma powiązania z cechem zbrojmistrzów. Jak ta banda gołodupców dostanie broń do ręki i zdobędzie miejski arsenał ulice spłyną krwią! Musimy ich powstrzymać a widzę tylko jedną szansę. Sotorius Bapke!

„Pierdolone szafiry madame Gryzeldy!” - pomyślał Rust i rozejrzał się po swoich kompanach. Klemens zdawał się nadążać. Ripp również, bo wzruszył ramionami jakby godził się ze swym losem. Greger już wcześniej się zdeklarował a Tosse? Tosse siedział w beczce. Jak zawsze z dala od uwagi wszelakiej. Ale znał jego pazerność. Na niej można było polegać. Z drugiej strony „Władza w rękach najbiedniejszych!” mogła być tym co do niego przemawia. Czy wiedział o tym? Może to on zdradził miejsce ukrycia Sotoriusa? Czy ich kompan, tak sprawnie poruszający się wśród chamstwa, nie prowadził aby własnej gdy?

-Dobra szefie, zrobimy to jeszcze raz. - jego usta wypowiedziały te słowa, bo i coś powiedzieć musiał. A nie sądził by Orsini chciał usłyszeć coś innego. Jeden z jego cichych towarzyszy już pozbierał rozrzucone przez Gregera złoto i wepchnął go do worka, który sobie zarzucił na plecy. Nagroda musiała więc jeszcze trochę poczekać.

-Wiem, że zrobicie Rust! Dałeś plamę wierząc pozorom a ty przecież nie zostawiasz nie wykonanych zleceń za sobą. Wszyscy poszukamy gdzie zaszył się Bapke. Bo czasu mamy coraz mniej. Ja z Hugo i jego ludźmi wrócimy do Oswalda, tym razem już normalnie, bo to cacko co ma je Daria działa w jedną stronę niestety. Wokół pałacu Bapke i tak nie możemy się pojawić, bo jak zwęszy cokolwiek, to zniknie i doprowadzi nas do Głosiciela. Wy zajmiecie się jego pałacem. Chcę go mieć. I to szybko! Daria pójdzie z wami. Jak go schwytacie Daria będzie wiedziała jak przyzwać pomoc. My obejmiemy obserwacją wszystkie jego składy, kramy, sklepy i warsztaty. Jeśli ta ich wielka sprawa ma się zacząć niebawem to musimy ich wyprzedzić! Znajdź go Rust. Proszę cię, znajdź. A jeszcze lepiej tego ich Głosiciela! Ja ruszam do Oswalda przekazać mu złe nowiny. Zrób to Rust w imię naszej wieloletniej współpracy! Nagroda nie ominie ani ciebie, ani was wszystkich. I to nie ta, którą mierzy się trójkoronami!

Stefano Orsini wstał i złapał gwałtownie Rusta za ramiona z zaskakującą jak na jego wiek krzepą. Trzymając go w ramionach spojrzał mu głęboko w oczy. - Nie zawiedź mnie chłopcze. Nie tym razem. Obaj bardzo tego nie chcemy…

Puścił Rusta i skinąwszy na Jeża, poprzedzony przez swoich ludzi ruszył do wyjścia z Nory. Przez myśl każdego z nich przemknęło, że kryjówka jest spalona i trzeba szukać nowej. I gdy za szarymi ludźmi Oswalda zamknęły się drzwi zapadła cisza, bowiem każdy z nich bił się z myślami. Cisza, którą przerwał melodyjny głos Darii. - Czyli co? Wspólnicy?


***

5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline