- Widzisz Burr trzeba będzie odnaleźć skurczysyna jeszcze raz – poklepał bestię po głowie na nowo przystawiając mu strzęp koszuli Sotoriusa.
Pies wyraźnie się ożywił , najwyraźniej zeszło z niego napięcie spowodowane pojawieniem się obcych. Z tresera też zeszło. No może nie całkowicie , niemniej zauważalnie. W tej chwili problemy zawodowe schodziły na dalszy plan, już nie martwił się o powrót do pracy , w dupie miał już zmartwienia. W krótkiej chwili wszystko stało się jasne, spierniczyli po całej linii poczynając od Grubasa … ale któż to mógł przewidzieć?
Z drugiej strony byli teraz oficjalnie wciągnięci w grę o całkiem inną stawkę – z namaszczeniem służb specjalnych. To nieco zmieniało kolej rzeczy to sprawiało że zadanie stawało się czymś z rodzaju „po trupach ale do celu” – innego wyjścia po prostu nie było. Nie jeśli nie chcieli się przez całe życie oglądać za ramie a Ripp nie chciał. Wystarczająco już bolały go barki.