|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-01-2022, 08:09 | #171 |
Reputacja: 1 | - Widzisz Burr trzeba będzie odnaleźć skurczysyna jeszcze raz – poklepał bestię po głowie na nowo przystawiając mu strzęp koszuli Sotoriusa. Pies wyraźnie się ożywił , najwyraźniej zeszło z niego napięcie spowodowane pojawieniem się obcych. Z tresera też zeszło. No może nie całkowicie , niemniej zauważalnie. W tej chwili problemy zawodowe schodziły na dalszy plan, już nie martwił się o powrót do pracy , w dupie miał już zmartwienia. W krótkiej chwili wszystko stało się jasne, spierniczyli po całej linii poczynając od Grubasa … ale któż to mógł przewidzieć? Z drugiej strony byli teraz oficjalnie wciągnięci w grę o całkiem inną stawkę – z namaszczeniem służb specjalnych. To nieco zmieniało kolej rzeczy to sprawiało że zadanie stawało się czymś z rodzaju „po trupach ale do celu” – innego wyjścia po prostu nie było. Nie jeśli nie chcieli się przez całe życie oglądać za ramie a Ripp nie chciał. Wystarczająco już bolały go barki. |
25-01-2022, 10:18 | #172 |
Reputacja: 1 | Greger rozstał się z Pilchem bez żalu. Myśl, że stary kompan od rozrób i kielicha ustatkował się, była do przetrawienia. To, że służył owianemu złą w półświatku sławą Oswaldowi, do przetrawienia nie było już zupełnie. Greger uśmiechał się, wymieniał zdawkowe uwagi, żartował. Ale w głębi ducha wiedział swoje. Hugo się skurwił. Kupił sobie spokój i wybaczenie grzechów przeszłości w zamian za służbę gnidzie, która na sumieniu miała więcej ich wspólnych kompanów, niż dżuma. Teraz pewnie ma jakąś pakamerę z kilkoma izbami, pensję stałą która zadowalała żonkę, dzieciarnię która rozjaśniała mu ponure myśli i święty spokój. I pewnie kilku druhów skreślonych z listy przyjaciół. Tych, których musiał sprzedać albo zlikwidować w ramach zwykłych obowiązków. „Czy będę następny?” przemknęło mu przez myśl, ale nie wypowiedział jej na głos. Nie czas i nie pora. Póki co dobrze się stało, bo choć ci zejdą im z głowy. Ochroniarze Sotoriusa, rewolucjoniści i ludzie Papy byli wystarczająco liczną gromadką której w tej chwili należało poświęcić uwagę. Kiedy więc za Orsinim zamknęły się drzwi a kroki ucichły w oddali Greger podszedł do wrót i uchylił je sprawdzając czy nikt już nie słucha. Dopiero gdy się upewnił zamknął je ponownie i zwrócił się do kamratów. -Słuchajcie, teraz mamy jeszcze szansę opuścić miasto. Ludzie Oswalda na razie nie będą nam wchodzić w drogę, ale... sami wiecie. Czas działa na naszą niekorzyść. -Mamy sprawę do załatwienia. Gdzie chcesz się przenosić? Na wieś? Będziesz sadził pszenicę, brukiew i ziemniaki i liczył pory roku? Jak to sobie wyobrażasz? Tu mamy wyrobioną pozycję. Musimy tylko załatwić jedną sprawę. - Rust pokręcił głową wyraźnie niezadowolony z jego propozycji. Dopiero po jakimś czasie Greger zauważył jego dyskretny gest. Daria. Kurwa jebana mać! Znów się zapomniał. Głupi, głupi, głupi jak but! Greger Jebus. -W sumie racja … szefie. To co robimy? - Greger oklapł nieco i podszedł do stołu gdzie jeszcze przed chwilą pysznił się stos monet. Sentymentalnie przeciągnął grubymi paluchami po stole i nagle dostrzegł ją. Piękną, lśniącą trójkoronę. Wciśniętą pomiędzy deski blatu. Porzucił wszelkie myśli o planach i sięgnąłszy do noża zaczął dłubać w szczelinie by w końcu z tryumfem wyciągnąc swe znalezisko! Nadgryzł je, choć wiedział że nie musi, po czym schował do kieszeni. Wychodziło na to, że Orsini chąc, nie chcąc dał im jednak zaliczkę. |
25-01-2022, 23:49 | #173 |
Reputacja: 1 |
_______________________________ 75, 16, 53, 94, 64 |
27-01-2022, 20:37 | #174 |
Reputacja: 1 | - A może zacznijmy pisać po ścianach, że Głosiciel to chuj - rzucił Lupus - wtedy jego przydupasy wyślą swoich przydupasów by nam dojebali. A tu niespodzianka, my im dojebiemy i zapytamy, kto ich przysłał, potem pójdziemy do szefów i tez ich zapytamy... |
30-01-2022, 13:30 | #175 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - I to jest mądry człowiek - wyskoczył Tosse z beczki niby z wysokiej trawy z mokrą szmatą wiszącą z głowy, zasłaniajacą pół twarzy. Była mokra na kolor brazowy-buraczany. - Zaraz znajdę kiś wungiel - dodał i począł kręcić się po zakamarkach pomieszczenia. Specjalnie rozglądał się jednak wyłącznie za alkoholem, gdyż zdecydowanie zbyt długo zwlekał z naruszeniem trzeźwości. Siedzenie w beczce, metaforycznie, wysuszyło go na wiór. |
31-01-2022, 09:51 | #176 |
Reputacja: 1 | Daria von Nogaj mężnie zniosła wzrok Klemensa. Uśmiechała się nawet, choć uśmiech jej był chyba podobny jego. Maska na potrzebę chwili. Ale oczy, tylko oczy są zwierciadłem duszy a te były tak samo radosne jak Löwensteina. Mówi się, że niektórzy ludzie przy bliższym poznaniu zyskują, inni nie. Cóż, każdy z nich myślał swoje i myśli swe zachował dla siebie. -Jedno tylko wyjaśnię, byśmy nie mieli złej krwi między sobą. Pracuję dla Orsiniego, jak i wy. - mówiła poważnie spojrzeniem wodząc od Rusta do Klemensa. Jakby w nich widząc mózg całego działania grupy. - Kazał mi was szukać. Mówiłam wam o tym przed naszą wspólną przejażdżką gondolą w nieznane. Mówiłam gdzie mnie znajdziecie bo czekać na was będę, by naszemu pryncypałowi przekazać wiadomość. Nie było was w umówionym miejscu, więc zgłosiłam się do szefa, bo nie ja jedna was szukałam i ktoś mógł już tę sprawę za mnie załatwić. Okazało się że wsiąkliście a sprawa jest dużo poważniejsza niż myślałam. On dał mi to małe cudeńko, dzięki któremu mogłam wezwać go do was. I chyba nie ja jedna je dostałam. To nadal działa, więc myślę, że w razie czego możemy liczyć na pomoc szefa i ludzi Oswalda. Nie podoba mi się to jak wam, bo nikt szanujący się nie dawał się wysługiwać tej gnidzie. Ale jak to mówią, w Arabii czy gdzieś, "człowiek na pustyni musi przyjąć taką wodę jaką mu ofiarowują". Orsini płaci dobrze i ja wierzę że uda nam się wspólnie przyprowadzić mu tego Bapke. - Kochana, tu nie chodzi o Sotoriusa, Orsiniego czy Oswalda. Chodzi o nas, a dokładnie o zaufanie do siebie. Nasze do ciebie najdokładniej mówiąc. - DeGroat spojrzał na nią wymownie. Dobrze, że takim wymownym spojrzeniem nie uraczył Gregera, bo pewnie Daria już była by trupem. "Piękna, mądra i zdradliwa. Jak każda kobieta" pomyślał spoglądając na jej rozchylone usta. - Ja dowiodłam swego zaufania wsiadając z wami do tej cholernej łajby, czy idąc do piwnicy bez swoich ochroniarzy. Teraz też ich przy mnie nie ma. A być by mogli. Jestem z wami, czy nam się to wszystkim podoba, czy nie! - Mie siem nie podoba, jakby kto pytał. - wyszczerzył zęby Tosse dodając swoje trzy grosze. Greger jedynie splunął na ziemię, ale wyraz jego twarzy mówił wszystko. - Jak używać tego twojego cacka do wołania Orsiniego? - Klemens spytał. Niemal wszyscy pomyśleli w jednej chwili, że jak powie, pozbędą się jej i będzie po kłopocie. Daria chyba też o tym pomyślała, bo uśmiechnęła się szeroko i z pozorną bezradnością rozłożyła ręce. - Nie wiem. Ponoć dostrojone do mnie. Że tylko ja mogę wezwać. Taki ... bezpiecznik. - Nie uwierzyli jej. Ale pewności mieć nie mogli. Greger splunął raz jeszcze. Równie sążniście. Ripp rozejrzał się po wszystkich i w końcu, chcąc chyba skończyć przydługawą dyskusję powiedział. - To co? Idziemy do tych myślicieli, czy jak? Ja bym pałac wziął pod obserwację. Rezydencję znaczy się. Sotoriusa. -Mam wungiel! - zawołał uradowany Tosse wywlekając z jakiejś sobie wyłącznie znanej dziury kawałki czarnego węgla. I uradowanie szczerząc szczerbatą mordę. - To jak chłopaki? Wspólnicy? Teraz już bez wzajemnych uraz? Bo szkoda czasu tracić. Zmęczona jestem po tych nocnych hulankach. Daria powiedziała to, co czuł każdy z nich. Byli na nogach, w gonitwie od wczorajszego poranka. Wszyscy lecieli z nóg. Przydała by im się chwila wytchnienia, odpoczynku, może nawet drzemki. .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
02-02-2022, 21:07 | #177 |
Reputacja: 1 | - Urazy zachowamy na potem - mruknął Lupus i dodał ciszej - A ja cię żmijo moim wozem wiozłem. - Dobra - powiedział głośniej - niema co dup rozpłaszczać na zydlach. Ruszajmy. Kto umie pisać? Lisica powinna mieć dryg do kaligrafii, Tosse daj jej kawałek węgla. |
03-02-2022, 08:42 | #178 |
Reputacja: 1 | Rip nader beznamiętnie przysłuchiwał się wymianie zdań i spojrzeń prowadzonych przez Darie i dwoje swoich kamratów , nie to że nie był zainteresowany rozwojem sytuacji, nie to że nie trzymał broni w pogotowiu – bo trzymał - zwłaszcza że po czarującej w podwójnym tego słowa znaczeniu Darii można się było wszystkiego spodziewać. Po prostu był zwyczajnie po ludzku na skraju wyczerpania psychicznego. Fizycznie jeszcze trochę by pociągnął, ale ilość przeżytych tego dnia wydarzeń ich pęd , kumulowane zagrożenie, potencjalna utrata życia, pracy, wolności itd. Trochę za dużo tego było wszystkiego , utrata towarzysza … na końcu jeszcze magiczne fajerwerki i informacja że mają złapać kupca raz jeszcze …tego kupca którego brat pociągał za sznurki w straży. DOŚĆ Musiał gdzieś kimnąć gdyż mózg już od kilku godzin nie pracował mu tak jak trzeba a gdy zawodziła główka wówczas wszystko inne też szybko zaczynało się rypać. W tym fachu trzeba było myśleć i to szybko … no może z wyjątkiem gdy w fachu było się Tossem , wówczas w zasadzie można było mieć wszystko w tej części ciała na której zwykle się siada. |
03-02-2022, 21:06 | #179 |
Reputacja: 1 |
|
06-02-2022, 16:13 | #180 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Tosse wcisnął Darii do ręki węgiel, upieprzając zarówno sobie jak i jej niemal całe dłonie. Nie patrzył jej jednak w twarz, bowiem czując wciąż potrzebę działania prześlizgnął się tuż obok Klemensa przez drzwi. Był na zewnątrz. Przeciągnął się krótko i radośnie, mlasnął - jak gdyby był to teatr jednego aktora - następnie poprawił torbę na ramieniu i rozejrzał się. Znalazł. - Ej, tu jest dobre miejsce, żeby napisać, że Głosiciel to chuj abo świnia świeżo pochlastana futrem obrośnięta jak pospolita pizda! - zawołał do kompanów. Ilość zastosowanych porównań mogła zaskakiwać. Ludzie dookoła otwierali okiennice, by otaksować wzrokiem tak głośnego osobnika w ich obejściu. Tylko jedno było pewne. Nora została spalona. Mina będącedo na przedzie żaka wskazywała, że poczuł chęć jak najszybszego pozbycia się szkodliwej kompanii. Zawiadował opuszczaniem mety, gdy Tosse przypatrywał się scenie nierozumiejącym wzrokiem. Gdy ostatni z niedawnych porywaczy zniknął za rogiem Basler zreflektował się w powadze sytuacji. Wielu spośród przyglądających się ludzi już cofneło sie do wnętrz, inny szyderczo szczerzyli szczerby. Tosse zrobił co mógł, skrył się w uliczce niewidocznej dla ogółu, wlazł do piwnicy, wylazł szybem na węgiel na inne podwórko, wywrócił własne ubranie na druga stronę, pod czepiec włożył kawał szmat by zasłonić twarz i włosy. Tak przebrany chwiejnym krokiem wrócił na dziedziniec przed Norą, położył się pod murem jak liniejący kocur i oczekiwał. Z nudów zabrał sie za konsumpcję cebuli. |