Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2022, 18:15   #9
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Najpierw wilk się poruszył i zawarczał węsząc. Duch nocy wyczuł pewnie to co wpierw usłyszał a potem zobaczył Wyran pilnujący i ognia i spokoju towarzyszy. Cichy klekot, niczym zderzające się ze sobą rytmicznie drewniane płytki. Przybliżał się on… przyjmując kształt wijącej się linii, która nie była wężem a ponad pięciometrową stonogą, której ogon kończyło żądło podobne do skorpioniego. Na brzegach grzbietu insekta były rzędy pięciokątnych chitynowych płytek, które unosiły się i opadały pod wpływem nastroju drapieżnika szukającego posiłku. Bo ostre i ząbkowate żuwaczki w paszczy tego owada świadczyły o zamiłowaniu do mięsa. Była to stegopendra, całkiem wyrośnięty okaz. I najwyraźniej wyczuła potencjalny posiłek. Odpoczywającą w cieniu ruin drużynę.
- Towarzystwo - powiedział głośno półelf, jednym płynnym ruchem wstając i naciągając cięciwę. Jednocześnie bez ceregieli szturchnął nogą leżącą najbliżej osobę. Wycelował, gotów wystrzelić kiedy tylko przerośnięty robal przejdzie przez barierę.
Arice już była przebudzona (zagrożenie to najlepsza dla niej pobudka), gdy mieszaniec zaczynał mówić. Od razu stanęła przed Mari, którą wpierw potrząsnęła na pobudkę. Obserwowała tylko na razie, choć miecz i tak trzymała w gotowości.

Jin podniósł się niemal natychmiast i sięgnął do swojego bandoliera. Zmrużył oczy starając się wychwycić szczegóły atakującego ich robala.

Mari obudziła się w wyjątkowo marudnym nastroju. Dopiero dostrzeżenie, że Arice jest w postawie bojowej trochę orzeźwiło dziewczynę. Stanęła krok za Arice i położyła dłoń na jej pasie - aby w razie potrzeby przekazać magiczne wzmocnienie.

Vlatena rozbudził harmider.

- Co do… - spojrzał w stronę stronę zbliżającego się stwora - Ech… nienawidzę tych pełzających… - wstał i dobył swego młota. Jednocześnie jego oczy chwilę zabłysły i nad kowalem pojawił się niewielki drewniany grot. - Jaki jest plan?

- To stegopendra, jest koszmarnie jadowitym gatunkiem. - podzielił się swoją wiedzą Jin i schował do bandloriea alchemiczny ogień. Zamiast tego wyjął trzy fiolki częściowo wypełnione jakimiś cieczami. Przelał ich zawartość do jednej i szybko zakorkował.*



***

Tymczasem stwór ruszył w kierunku “obiadku”, walnął łbem o niewidzialną barierę. Następnie zaczął próbować się na nią wspinać i kąsać ją… bez widocznego skutku.
- Bariera wytrzyma? - zapytał Wyran, nie spuszczając owada z oczu - Da się przez nią strzelić z tej strony?
- Po aktywacji trwa dość krótko - Mari szepnęła - zablokuje również twoja strzałę. Może mu się znudzi.
- Możliwe.- potwierdziła półorczyca nieśpiesznie szykując łuk i dobierając strzałę. - Jest głodna, nie będzie tracić zbyt wiele czasu na ofiarę której nie może dopaść.
Wyjęła ze swojej sakwy duży kawałek peklowanego mięsa i nabiła go na strzałę. - Lub wybierze łatwiejszy do zdobycia kąsek… nawet jeśli mniejszy.
- Sugeruję rozprawić się z tym teraz. - powiedział szybko Jin - Będziemy musieli potem wracać z owcami, albo nadrobimy drogi, albo będziemy przechodzić przez tereny łowieckie tej stegopendry.
- Zgadzam się - stwierdził półelf - Lepiej oczyścić drogę.
- Mogę zatruć ten kawał mięsa. - zaproponował Jin Unkharze, podchodząc z swoimi fiolkami - Zaatakujemy stawonoga jak go zje.
Valten delikatnie zachichotał.
- Chcesz po prostu więcej chityny prawda Jin? Nie będę stał na drodze twojej sztuce, jeżeli o to chodzi.
Alchemik skrzywił się nieznacznie, ale musiał przyznać Valtenowi rację.
- W tym wypadku trucizny.
- Jeden robak mniej, jeden więcej, jest ich tu dość. Nie najęto nas, aby polować na składniki - Mari powiedziała poirytowana przebudzeniem.
Arice okryła Mari kocem.
- Nie irytuj się, moja pani. Możesz się znowu położyć, robak cię nie tknie.
Mari pokręciła głową. Jeśli będzie potrzeba, wspomoże innych, jednak napalanie się na walkę z wielkim robalem, zaraz po przebudzeniu w miejscu dalekim od wygody nie było jej definicją dobrze spędzonego czasu.
- Mari ma rację… tych potworów jest tu znacznie więcej. - przyznała półorczyca podając jednak Jinowi mięso do zatrucia.- To że ubijecie tego nie oznacza, że kolejnych nie ma.

Tymczasem stegopendra ostatnim uderzeniem ogona… rozwaliła barierę. Jednak nie zauważyła tego faktu i straciwszy cierpliwość ruszyła w powrotnym kierunku mając nadzieję znaleźć łatwiejszą zdobycz gdzie indziej.
Mari spojrzała po pozostałych, upewniając się, czy nic nie planują, z miną mówiącą jasno, że jeśli zabiorą jej te chwile spokoju, po robaku, będą mieli do czynienia z wkurzoną maginią.
Alchemik westchnął delikatnie, ale schował wydobyte probówki i reagenty do bandoliera. Obok nosa przeszła im tak piękna nagroda, ale wiedział, że sam sobie z potworem nie poradzi.
Półorczyca zaś wystrzeliła strzałę z kawałkiem mięsa jak najdalej. A jego zapach zachęcił potwora do szybszego oddalenia się stąd w poszukiwaniu darmowego posiłku.
Wyran wzruszył ramionami, zdjął cięciwę i bez słowa wrócił na swoje miejsce przy ognisku.
Gdy stwór odszedł, Mari wciąż opatulona kocem, spojrzała na księżyc i gwiazdy. Wzdychając lekko i cicho, w milczeniu przygotowała drugi glyph tej nocy, odrobinę wcześniej niż planowała. Po wszystkim wróciła do snu, zarzucając sobie na głowę koc.
Valten mruknął pod nosem, przyzwany przez niego grot usechł i rozpadł się, a sam kowal walnął się z powrotem na łóżko.
- Obudźcie mnie, jak przyjdzie kolej na moją wartę.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline