Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2022, 22:32   #240
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Bertrand czuł się rozdarty pomiędzy przygotowywaniem do walki a chęcią wydobycia przydatnych informacji z Vivian.

- Powiadasz więc, że jest tu jakaś stara i potężna magia… - jak bardzo w ogóle znasz się magii? - Bertrand spytał się wciąż będącej na uboczu uczonej. Był ciekaw, czy jest ona prawdziwą czarodziejką.

- Oh, nie tak dobrze jakbym chciała. Ale, sporo czytam i że tak powiem zawsze miałam pewien, skromny talent w tych sprawach. Przede wszystkim jednak czuję się uczoną i interesuje mnie wiedza i jej zgłębianie. A w tej krainie jest jej mnóstwo. I to takiej jaka w innych częściach świata została dawno temu utracona, zniszczona, zniekształcona i zapomniana. Fascynujące miejsce! - odparła bladolica szlachcianka obdarzając rozmówcę pogodnym uśmiechem.

- No tak, te ruiny są na pewno intrygujące… masz już jakieś podejrzenia kto je zbudował i czy myślisz że możemy tu znaleźć coś dla nas przydatnego? Bo te duże rzeźby raczej będzie nam ciężko wziąć ze sobą…. - Bertrand rozejrzał się po czym znów przeniósł spojrzenie na Vivian. Zastanawiał się też, czym był ten jej skromny talent i czy mógł się przydać w sytuacji zagrożenia.

- Mój drogi Bertrandzie chyba przeceniasz moje możliwości w tej materii. Jestem tu pierwszy raz więc co tutaj jest to nie wiem. Chętnie jednak zostałabym tutaj aby to zbadać. - odparła uśmiechając się przekornie jakby pytanie Bretończyka ją rozbawiło w jakiś sposób.

- Natomiast sądząc po stylu budowli i rzeźbieniach stawiałabym na jaszczuroludzi. Tych dawnych, starożytnych. Z czasów o jakich tak lubią wspominać Amazonki. Nie zdziwię się jak te ruiny są starsze niż historia Bretonii, Imperium i Kisleva razem wziętych. - chętnie za to wróciła do tematu ruin i historii z nimi związanych. Wskazała rysikiem na te zrujnowane ściany porośnięte pnączami i mchem z jakich co jakiś czas wyrastało dorodne drzewo. Wyglądało to wszystko jakby od wieków nikt tu nie mieszkał i pamięć o budowniczych tego miejsca dawno zatarł czas.

- Starsze niż Sigmar? - Bretończyk na chwilę zastygł - Dla mnie to trudne do wyobrażenia.

W każdym razie jak rozwiążemy problem tamtych którzy palą ognisko na szczycie, będziemy mieli dużo czasu na rozejrzenie się. Tylko pamiętajmy że naszym celem jest sprawdzenie zagrożenia ze strony nieumarłych. - dodał stwierdzając, że trzeba trochę zejść na ziemię.

- Oj tak, dużo starsze. Zapewne to była porośnięta dżunglą ruina gdy Sigmar chodził po tym świecie. To były czasy gdy bogowie dopiero kształtowały elfy i krasnoludy a o ludziach to jeszcze chyba nikt nie myślał jako o rozumnej rasie. Bo w końcu trudno kogoś nie uznać za barbarzyńcę jeśli mieszka w jaskini a szczytowe osiągnięcie to rozpalanie ognia. Wtedy panowali tu Pradawni. Zobacz na te sceny. Te które jeszcze dadzą się odczytać. Wszędzie jaszczuroludzie pokonują jakichś wrogów lub potwory. To była wówczas dominująca rasa. Ale to było tylko narzędzie. Narzędzie w rękach potężniejszej rasy. Mieli za zadanie oczyścić ten świat dla nowego planu swoich panów. Nie wiadomo ile ras, plemion czy potworów wyrżnęli tak skutecznie, że ślad po nich do dziś się nie ostał. Ale Wielka Katastrofa zniszczyła wszystko. Pradawni zginęli albo odeszli. Ale jaszczury jak widzisz trwają do dziś i są strażnikami tamtego planu, czekają na powrót swoich planów. I chociaż uważam, że są tylko ułamkiem dawnej wiedzy i potęgi to wciąż na nasze miary są potężni i możemy się od nich wiele nauczyć. Chociaż bariera językowa mocno utrudnia te nauki. Nawet Pigmeje i Amazonki nie mogą się z nimi porozumieć. Raczej czytają ich zachowania jak myśliwy obserwujący zwierzynę ale to tyle. O rozmowie z gadami raczej możemy zapomnieć. - bladolica kobieta siedziała na jednym z porośniętych mchem bloków jaki oderwał się wieki temu od sąsiedniej budowli i tak leżał do dzisiaj. Mówiła jakby chciała się podzielić swoją fascynacją do tej egzotycznej krainy i ras ją zamieszkujących.

- A w jutrzejszą noc zapewne to miejsce stanie się sceną niecodziennych zjawisk. Fascynujących dla uczonego ale zapewne strasznych i odrażających dla pozostałych. Dlatego cieszę się, że udało mi się tutaj przybyć i obejrzeć wszystko osobiście. - powiedziała uśmiechając się do rozmówcy i spoglądając po tych porośniętych dżunglą ruinach pradawnego pochodzenia.

- Pradawni - kim oni byli? Nigdy o nich nie słyszałem…. - skonfundowany Bertrand rozglądał się dookoła po płaskorzeźbach, próbując sobie wyobrazić te niesamowite wydarzenia, o których opowiadała Vivian… było to trudne, a słowa uczonej choć budziły fascynację zabrzmiały na końcu dość niepokojąco…
- Jutrzejsza noc… czyli chcesz tu być jutrzejszej nocy?

- Nie wiem czy ktokolwiek na tym świecie wie kim mogli być ci Pradawni. Może w najstarszych i najtajniejszych księgach starszych ras, może właśnie tutaj wśród potomków tej gadziej rasy albo u Amazonek. Któż to wie? Właśnie dlatego tak mnie fascynuje ta kraina. Mam do niej mnóstwo pytań na jakie bym chciała znaleźć tutaj odpowiedzi. - powiedziała z łagodnym, nieco zamyślonym uśmiechem. Pokiwała głową do swoich słów i myśli po czym jakby się otrząsnęła z tego.

- I tak taka niepowtarzalna noc daje niepowtarzalną okazję zbadać to miejsce w sytuacji jaka się trafia raz do roku. Kto wie co tu się będzie działo? Na pewno coś co warto zobaczyć i zbadać. Chociaż przyznaję, niekoniecznie musi to być bezpieczne. I powrót do obozu za czym tak optuje Carsten wydaje się całkiem rozsądny i na miejscu. - wróciła do tej dusznej teraźniejszości omywanej rzeką i na dnie niezgłębionej dżungli. Gdzie rośliny małe i duże splatały się ze sobą w odwiecznej walce o światło i przestrzeń. W efekcie była tu taka gęstwa, że nawet w środku dnia panował tu zgniłozielony półmrok. Sama wydawała się zastanawiać nad tym wszystkim. - Musiałabym się tu rozejrzeć. Zbadać to. To miejsce wydaje mi się niesamowite i rozumiem dlaczego Amazonki tak się go obawiają. Jednak natura tej tajemnicy jest dla mnie jeszcze niejasna. - przyznała, że na razie zbyt mało wie o tych zapomnianych ruinach aby powziąć ostateczną decyzję. Bertrand zaś widział, że wiele z tych głazów obsypało się, porosło mchem, zarosło korzeniami i pnączami więc na pierwszy rzut oka niewiele widać było płaskorzeźb. Eony ulew, wiatru i drążenia roślinności zrobiły swoje. Jednak nawet te kilka wizerunków jakie były widoczne lub wcześniej oczyściła nożem Vivian stwarzały obce i niepokojące wrażenie. Widać było głównie jakieś gadzie istoty. Silne i potężne. Z trofeami w postaci łbów i chyba serc. Albo zabijających jakieś istoty i potwory. A czasem czczących coś na kamiennych ołtarzach. Przy okazji złapał spojrzenie swojej siostry która się przyglądała jego rozmowie z imperialną szlachcianką jakby zastnawiała się czy podejść i dołączyć czy lepiej dać bratu prowadzić ten dialog.

Bertrand, zamyślony i nieco przytłoczony tymi widokami i słowami Vivian, skinął swojej siostrze, że może do nich dołączyć. W międzyczasie spojrzał się w stronę, w którą poszli Cartsen i pozostali.

Dalej nie było ich widać ani słychać. Jakby pochłonęły ich te starożytne ruiny o tajemniczej przeszłości. Kapitan Koenig ze swoimi gwardzistami też stała i rozglądała się co jakiś czas po okolicy ale z podobnym rezultatem. Za to siostra podeszła do brata widząc jego zachęte.

- O czym tak namiętnie rozprawiacie? - zagaiła przyjaźnie zerkając z zaciekawieniem na siedzącą szlachciankę i stojącego obok brata.

- O tych ruinach, krainie i ich tajemniczej przeszłości która wpływa na nas nawet dzisiaj. - powiedziała z uśmiechem von Schwarz.

- Ciekawy temat. Do jakich wniosków doszliście? - zapytała Izabela patrząc znów na nich oboje.

- Że to miejsce jest starsze niż Bretonia i pełne sekretów. Vivian trochę o tym wie. - szlachcic uśmiechnął się do siostry.

Zostawił zaintrygowaną Isabellę, żeby teraz to ona trochę pomęczyła Vivian pytaniami. Tajemnicza Vivian, co do której miał wrażenie, że jest kimś więcej niż zwykłą uczoną. Zachował się niehonorowo, nie mówiąc Rivierze o jej planach ale teraz nie czas było się nad tym zastanawiać, nie wiadomo kto jeszcze był z nimi w ruinach. Przeszedł się wokół miejsca gdzie czekali, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia.


 
Lord Melkor jest offline