Nie było chwili do stracenia , halfling doskonale zdawał sobie sprawę że zanęta spaczeniowa nie dawała mu gwarancji przeżycia. Los Bonifacego był już w zasadzie przypieczętowany, Tupik nie widział już możliwości ocalenia go a już na pewno nie osobiście. Nie w takim stanie…
Dopełzał do noża i rozpoczął oswabadzanie się mając nadzieje jak najszybciej uciec z tego przeklętego miejsca i znaleźć jak najszybciej pomoc – strażników lub w zasadzie kogokolwiek. Raczej nie przewidywał by do tego czasu braciszek wciąż żył, ale musiał spróbować . Przede wszystkim musiał uciec by samemu przeżyć. Świadomość jak bliski jest zabicia z rąk kultystów i przerobienia go na karmę dla świń dawała dużą dawkę adrenaliny którą w tym momencie się wspierał. Przypieczona rana bolała jak diabli , ale przynajmniej już nie krwawił. Miał szansę i zamierzał przynajmniej spróbować.