- Spokój tam kurwa! - wrzasnął nagle, by przepędzić koty. Niezwykle go rozsierdziły, gdyż Kadgar lubił sobie pospać. Od razu wiedział, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych... po krzyku zerwał się na równe nogi, jakby bili na alarm. Podbiegł do okna i z hukiem otworzył okiennice, jeszcze dalej odgrażając się złośliwych zwierzakom. Usiadł na krześle, wziął głęboki oddech. Siedział cicho przez chwilę, pragnąć się uspokoić. Milczał... po czym po chwili podsumował wszystko jednym zgrabnym przekleństwem.
- Kurwa. - naprawdę nie lubił, gdy ktoś go budził wcześniej niż samby sobie tego życzył. |