Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2022, 22:41   #501
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację



Joachim przyjrzał się znajdującym się u Sebastiana pacjentom.

- Jak się czujecie? - spytał się Silnego, który wcześniej pomógł mu kiedy polowali na syrenę. Mogę w czymś pomóc?

- Mnie to już dawno nic nie jest. No a im jak widzisz, trochę lepiej. Fartem dla mnie i Egona to to coś rzuciło się na nich no a dzięki temu my mogliśmy to ciachać. Szkoda, że cię nie było to była dopiero walka! Wasze zdrowie kamraci! - mięśniak kultystów odparł wesoło i wskazał trochę współczująco na dwójkę towarzyszy. Widocznie dobrze wspominał tamtą walkę chociaż doceniał wkład tych na jakich potwór skupił swoją uwagę. I pazury. Kornas się uśmiechnął i pokiwał swoją łysą głową a kobieta po chwili wahania też.

- Ona nie mówi po naszemu. Po kislevsku gada jeśli znasz. No ale sporo rozumie no i zabawić się też lubi. A jak toporami macha! Panie, nie pogadasz! - wskazał na kobietę z myszatymi włosami. Jak na chucherko nie wyglądała. Chociaż w samych kalesonach i koszuli to nie wyglądała zbyt bojowo. Chyba się domyśliła, że o niej mowa bo spojrzała na Silnego jakby czekając czy coś z tego wyniknie.

- No a ten to woli się nie odzywać jak nie musi. No ale wiadomo. - uśmiechnął się do grubego ochroniarza Versany. Ten odwzajemnił się tym samym. Ale się nie odezwał.

- No i Sebastian ich tu składa i dozoruje. No to jak tak tu przychodzę prawie codziennie no to pierwszy raz widzę jak siedzą sami bez pomocy no to może ich w końcu postawi na nogi. - pokiwał głową dzieląc się swoimi spostrzeżeniami na temat obojga pacjentów młodego cyrulika.

- Dobra walka powiadasz? - Joachim przyglądał się z zainteresowaniem kurującym się wojakom - Chodzi o tego trolla, jak rozumiem?...

- Trolla? - po minie mięśniaka widać było, że chyba się nie spodziewał takiego pytania. Spojrzał na pozostałą dwójkę a raczej na grubasa bo bariera językowa skutecznie ich odgradzała od rozmowy z wojowniczką. W końcu gruby wzruszył swoimi wielkimi ramionami a mięśniak wrócił spojrzeniem do Joachima.

- Może i troll. Cholera wie co to właściwie było. Ciemno było i ciasno w tych tunelach. Nie bardzo było się jak przyglądać. A potem się spieszyliśmy bo jeden cherlak odwalił kitę a ci byli blisko to chcieliśmy ich wynieść na powierzchnię. - wyjaśnił na ile potrafił te dramatyczne zdarzenia w podziemiach z zeszłego tygodnia.

- A skąd tak bestia mogła się tam wziąć? - zapytał się zaintrygowany czarodziej.

- A cholera ją tam wie. Myśmy szli po jej śladach od portu. Potem przez kanały aż do takiej jednej dziury no a ona jeszcze niżej. To już musiało być pod kanałami. Ja to nie wiem czy bym tam trafił drugi raz. Wtedy to szedłem za Vasilijem. A ten potwór pewnie tam mieszkał. Bo myślę, że jakby mieszkał gdzieś w ruinach na powierzchni to by zabijał częściej. Może codziennie? No a tak to co jakiś czas tylko. - mięśniak sam się zaczął nad tym zastanawiać ale nie miał nawyku snucia takich rozważań to opornie mu to szło. Popatrzył na towarzyszy ale ona nie rozumiała w reikspiel a Kornas pokiwał tylko głową nie chcąc się odzywać swoim cienkim głosem kastrata.

- Ciekawe czy takich stworów jest więcej w okolicy… - zadumał się Joachim.

- Może przychodzą z pobliskich lasów?

- Do miasta? Niee. Raczej nie. Przecie mamy mury i bramy. Jak by przelazły? Za miastem to jest tego plugastwa. Orki, gobliny, zwierzoludzie. Ale w mieście to raczej nie. Może jakieś zdziczałe psy i coś większego to chyba by się tu nie uchowało. - Silny zastanawiał się nad tym pytaniem jak mówił. Jednak wydawał się sceptyczny czy jakaś maszkara mogłaby przedostać się do miasta i tu buszować. Okoliczne lasy już mu się wydawały być bardziej matecznikiem dla takiego czegoś.

- No a w zimie to nawet wilki. Ale to raczej pod wsie podchodzą a nie pod miasto. Nie przelazły by przez mury. A wielkie państwo to lubią sobie czasem polowania na nie urządzać. Zwłaszcza zimą bo wiadomo, zimowe futra najlepsze. To co chwila ktoś z nich robi jakieś polowanie. Nawet ostatnio słyszałem, że robią nabór na nagonkę. No ale mi się robota trafiła ta nasza to do głowy sobie nie brałem. Może kiedy indziej. - wyjaśnił mięśniak jak to bywa zimą z tymi bestiami z dziczy i polowaniem na nie. Brzmiało jakby to była domena szlachty traktującą to jako niezłą rozrywkę a i dodatek do zimowej spiżarni jak i kolekcji trofeów.

- Orki, zwierzoludzie….. - powtórzył czarodziej - to niekoniecznie chyba musi być coś złego z naszego punktu widzenia? Słyszałem o tej grupie w lesie, z którą mamy kontakty.

- Właściwie to Strupas ma. Ale z tymi orkami i tak dalej to niekoniecznie tak fajnie. Zapytaj go. Jak jechał do tych odmieńców jakiś czas temu dopadły go gobliny. O mało go nie załatwiły. - Silny nie pałał coś miłością do tych kreatur jakie buszowały na zewnątrz murów miasta.


- No tak, to się dowiem. Takie istoty mogą być pewnie dla nas użyteczne, ale trzeba być przy tym ostrożnym. No, przynajmniej widać, że Sebastian robi dobrą robotę. A ty Silny bierzesz udział w jutrzejszej akcji?

- No tak. Będę czekał przy wozie aż tamci wyjdą na powierzchnię. No a potem jazda do kryjówki. - zgodził się, że domysły kolegi są słuszne co do jego udziału w jutrzejszej akcji.

- Ja będę stał na straży przy kryjówce z Aaaronem, choć mam nadzieję, że nikt nam nie przeszkodzi i bezpiecznie tam dotrzecie - odparł Joachim.

- No ja też. Ale to zależy jak pójdzie tym w kazamatach. Jak dobrze to dobrze. Ale jak narobią larum to może być różnie. - Silny rozłożył swoje wielkie ramiona na znak, że trudno mu osądzić jak akcja ma się zacząć od dwójki jaka przebywać ma wewnątrz twierdzy. A on miał czekać na wynik tych działań a sam nie miał na to wpływu.

- Myślisz że powinienem założyć jakie przebranie? - zamyślił się czarodziej, który nie chciał żeby wykryto jego powiązanie z tą akcję.
- W kazamatach działają Egon i Łasica, prawda? Oni chyba wiedzą co robią.

- No tak, pewnie tak. Ale na robocie to różnie może być. Wystarczy, że jakiś pacan znajdzie się w niewłaściwym miejscu i czasie i rabanu narobi i już się sprawa może posypać. - siedzący przy stole Silny skrzywił się aby dać znać, że to bardzo losowa sprawa nawet w najlepszym planie i wykonywana przez najlepszych fachowców. To zawsze jest element chaosu jaki trudno przewidzieć i zaplanować.

- A przebrać no tak. Ubierz coś abyś nie wyglądał jak ty na co dzień. Coś zwykłego bo masz się nie rzucać w oczy innym na ulicy. Jakiś płaszcz albo kożuch. No abyś wyglądał jak kolejny przechodzień. - zgodził się na propozycję kolegi i obrzucił go spojrzeniem jakby chciał go sobie wyobrazić w takim przebraniu. - Pogadaj z Aaronem. Może coś ci pożyczy. Ma mnie zmienić dziś wieczorem. Rano to pewnie już będzie stąd szedł do “Koguta”. Znaczy rano czyli jak wstanie. - zaśmiał się cicho chyba nie bardzo wierząc, że zarośnięty kolega należy do rannych ptaszków.

- Tak, poszukam Aaarona... a jutro mniejmy nadzieję, że nasi Bogowie będa nam sprzyjać. - podsumował astromanta.



************************************************** ********

Joachim skinął głową zainteresowany wieściami.

- Powiedz Pannie Nije, że zaraz do niej wyjdę - odparł, zastanawiając się czy wypada mu zapraszać kogoś do środka w nie swoim w końcu domostwie…

Sven skinął głową po czym wyszedł z pokoju. Joachim zorientował się, że wypada zapytać majordoma czy może przyjąć gościa w salonie bo w końcu gospodarze mogli tam teraz urzędować. A główny zarządca posiadłości powinien być zorientowany w sprawach domu i nawet jeśli salon byłby zajęty to powinien podać jakąś inną alternatywę.

Joachim zdecydował się więc skierować w tej sytuacji do majordoma i spytać się go czy może przyjąć gościa w salonie.

Majordoma zastał w kuchni jak widocznie tam dyrygował obiadem dla państwa jaki niedługo pewnie będzie podany bo zbliżał się środek dnia. Wysłuchał młodzieńca z poważną miną i równie poważnie i dostojnie skinął głową zgadzając się na wizytę panny Nije w salonie skoro przyszła w gości do panicza. Obiecał też podać napar albo grzańca do salonu chyba, że panicz miał inne życzenia.

Joachim podziękował majordamowi zgodnie z zasadami etykiety a następnie udał się by zaprosić Nije do Salony.

- Dzień dobry, dziękuję za odwiedziny. Nie wiem na ile Lady Pirora wprowadziła Panią w temat? - spytał się gdzie usiedli.

- Dzień dobry. Tylko ogólnie nakreśliła mi sprawę, że coś zajmujesz się tą syreną. No i, że może dobrze abym z tobą porozmawiała o tym. No to jestem. - odparła ciemnowłosa uśmiechając się delikatnie. A Joachim rozpoznał ją jako solistkę chóru jaka na ostatniej mszy śpiewała psalmy i pieśni pokazując całkiem niezły kunszt i talent w sztuce śpiewu.

- Dziękuje, słyszałem twój śpiew na mszy, był bardzo przyjemny dla ucha - Joachim również się lekko uśmiechnął, starając się być dyplomatyczny.

- Poluje na syrenę, która przynosi zgubę okolicznym marynarzom. Moje badania wskazują, że istnieje szansa by wywabić ją z kryjówki za pomocą śpiewu i do tego potrzebowałbym twojej pomocy. - spojrzał by ocenić reakcję dziewczyny na te słowa… miał nadzieję, że bardziej będzie zaintrygowana niż się przestraszy.

- No nie ty jeden. Z pół miasta lata teraz pewnie za tą syreną. A zimą, jak port zamknięty i każdy marynarz ma za dużo czasu a za mało w sakiewce to i chętnych na zarobek i sławę wielu. - dziewczyna lekko wzruszyła ramionami ale nie wydawała się ani przestraszona ani przejęta. Raczej jakby chodziło o kolejnego chętnego do złapania syreny jakich było widocznie sporo w tym mieście.

- Tylko trochę nie bardzo rozumiem po co ci mój śpiew potrzebny. - dodała po chwili zastanowienia jak nie bardzo mogła ułożyć ten fragment układanki do wykreowanego obrazu.

- Syrena jest istotą posługującą się śpiewem i jako taka może być zainteresowana innym śpiewem który słyszy i w związku z tym liczę że opuści swoją kryjówkę. Ostatnio nie mogliśmy się do niej dostać ponieważ była na Wrakowisku - wyjaśnił cierpliwie Joachim, popijając podany im ciepły napar.

- To znalazłeś ją? - minstrelka zamrugała oczami ze zdziwienia. Sięgnęła po kubek z naparem jaki przyniosła służka i upiła łyk. Tego się chyba nie spodziewała, że rozmówca mógł natrafić na prawdziwą syrenę.

- A jak wygląda? - zapytała zafascynowana takim spotkaniem i chcąc zaspokoić swoją ciekawość.

- Nie widziałem jej, ale słyszałem jej śpiew, wraz z czwórką ludzi, z którymi wyruszyłem na poszukiwania. Gdyby nie szybkie zatkanie uszu, to pewnie byśmy przepadli, bo pod wpływem tego zgubnego głosu wszyscy zaczęli płynąć prosto w wir.

- O! To one naprawdę tak pięknie śpiewają? Tak jak w legendach? O! - zawołała podekscytowana poetka nie mogąc się nadziwić, że rozmówca natknął się na tak nietuzinkową istotę. Zwłaszcza, że od paru tygodni wyglądało na to, że to tylko kolejna, sezonowa plotka i straszak na mieszkańców tego miasta.

- No dobrze, jak mówisz, że wiesz gdzie ona może przebywać to chętnię ją zobaczę. Z syreną to jeszcze nie śpiewałam. Ale co ty właściwie chcesz zrobić? Jak to sobie wyobrażasz? - powiedziała pogodnie zgadzając się wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Jednak miała dość mętne pojęcie jak to właściwie by miało wyglądać więc liczyła na jakieś dodatkowe wyjaśnienia.

- Ostatnio natrafiliśmy na syrenę płynąc przez kilka godzin łodzią, był ze mną rybak i trzech ochroniarzy. Myślę, że spróbuje tej samej taktyki, biorąc pod uwagę, że teraz wiemy w której części nadbrzeżnych wód jej szukać, powinno pójść szybciej. Kiedy będziemy blisko, zaczniesz śpiewać i to mam nadzieję, że wybawi ją do nas. Myślę, że jak pogoda dopisze to za dzień czy dwa nawet moglibyśmy wyruszyć - odparł z namysłem Joachim, stukając swoją czarodziejską laską na podkreślenie słów.

- A jak ona też zacznie śpiewać? Sam mówiłeś, że ruszyliście na jej zew. Zresztą w legendach jest tak samo. One śpiewają i jak ktoś to usłyszy to rzuca wszystko i traci głowę aby się do niej dostać. - zapytała minstrelka ciekawa czy na ten aspekt gość państwa van Hansen też ma jakąś odpowiedź.

- Ostatnio podziałały zatyczki do uszu, mogę też użyć moich talentów - odparł pewnie czarodziej - jak ona wyjdzie do nas to sobie już dalej poradzimy.

- Zatyczki? No niby tak. W legendach też działają. Ale w zatyczkach to raczej słabo się śpiewa. Trzeba słyszeć swój głos jak się śpiewa. No ale można spróbować. Ale co chcecie zrobić z tą syreną jakby się pokazała? - poetka po chwili namysłu skinęła powoli głową jednak dalej dociekała co i jak z tymi zamiarami wobec syreny ma rozmówca.

- Jeśli będziemy w kilka osób to nie wszyscy naraz muszą mieć zatyczki, poradzimy sobie. Jakby się pokazała, to najchętniej bym ją złapał w sieci. Wtedy nie będzie już zagrożeniem, a my będziemy mogli dowiedzieć się więcej o tak wyjątkowej istocie.... nie mówiąc już o sławie jaką zdobędziemy.


************************************************** *****


Po południu Joachim miał zamiar spotkać się na chwilę z Aaronem i upewnić się jak tamten chciał, czy wszystko dobrze się układa przed jutrzejszą akcją. Miał nadzieję, że w gwiazdach zobaczy pomyślne wróżby.

Co do wizyty w Akademii Morskiej, miał to w planach jeśli z Aaronem pójdzie mu szybko, jeśli nie mógł się umówić na inny dzień albo poprosić u udostępnienie mu ksiąg.

Powinien też powiedzieć temu rybakowi z którym wtedy wypłynął, że za parę dni mogą powtórzyć akcję. No i musiał się jeszcze zastanowić nad kwestią tego domu i czy warto ryzykować fałszerstwo. Jakby to wyszło na jaw, miałby przecież duże problemy.... Stwierdził też, że musi się więcej dowiedzieć od Strupasa o tych mutantach w lesie, ale to mogło na razie poczekać..... tak, miał sporo na głowie.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 29-01-2022 o 22:44.
Lord Melkor jest offline