|
Joachim przyjrzał się znajdującym się u Sebastiana pacjentom.
- Jak się czujecie? - spytał się Silnego, który wcześniej pomógł mu kiedy polowali na syrenę. Mogę w czymś pomóc?
- Mnie to już dawno nic nie jest. No a im jak widzisz, trochę lepiej. Fartem dla mnie i Egona to to coś rzuciło się na nich no a dzięki temu my mogliśmy to ciachać. Szkoda, że cię nie było to była dopiero walka! Wasze zdrowie kamraci! - mięśniak kultystów odparł wesoło i wskazał trochę współczująco na dwójkę towarzyszy. Widocznie dobrze wspominał tamtą walkę chociaż doceniał wkład tych na jakich potwór skupił swoją uwagę. I pazury. Kornas się uśmiechnął i pokiwał swoją łysą głową a kobieta po chwili wahania też.
- Ona nie mówi po naszemu. Po kislevsku gada jeśli znasz. No ale sporo rozumie no i zabawić się też lubi. A jak toporami macha! Panie, nie pogadasz! - wskazał na kobietę z myszatymi włosami. Jak na chucherko nie wyglądała. Chociaż w samych kalesonach i koszuli to nie wyglądała zbyt bojowo. Chyba się domyśliła, że o niej mowa bo spojrzała na Silnego jakby czekając czy coś z tego wyniknie.
- No a ten to woli się nie odzywać jak nie musi. No ale wiadomo. - uśmiechnął się do grubego ochroniarza Versany. Ten odwzajemnił się tym samym. Ale się nie odezwał.
- No i Sebastian ich tu składa i dozoruje. No to jak tak tu przychodzę prawie codziennie no to pierwszy raz widzę jak siedzą sami bez pomocy no to może ich w końcu postawi na nogi. - pokiwał głową dzieląc się swoimi spostrzeżeniami na temat obojga pacjentów młodego cyrulika.
- Dobra walka powiadasz? - Joachim przyglądał się z zainteresowaniem kurującym się wojakom - Chodzi o tego trolla, jak rozumiem?...
- Trolla? - po minie mięśniaka widać było, że chyba się nie spodziewał takiego pytania. Spojrzał na pozostałą dwójkę a raczej na grubasa bo bariera językowa skutecznie ich odgradzała od rozmowy z wojowniczką. W końcu gruby wzruszył swoimi wielkimi ramionami a mięśniak wrócił spojrzeniem do Joachima.
- Może i troll. Cholera wie co to właściwie było. Ciemno było i ciasno w tych tunelach. Nie bardzo było się jak przyglądać. A potem się spieszyliśmy bo jeden cherlak odwalił kitę a ci byli blisko to chcieliśmy ich wynieść na powierzchnię. - wyjaśnił na ile potrafił te dramatyczne zdarzenia w podziemiach z zeszłego tygodnia.
- A skąd tak bestia mogła się tam wziąć? - zapytał się zaintrygowany czarodziej.
- A cholera ją tam wie. Myśmy szli po jej śladach od portu. Potem przez kanały aż do takiej jednej dziury no a ona jeszcze niżej. To już musiało być pod kanałami. Ja to nie wiem czy bym tam trafił drugi raz. Wtedy to szedłem za Vasilijem. A ten potwór pewnie tam mieszkał. Bo myślę, że jakby mieszkał gdzieś w ruinach na powierzchni to by zabijał częściej. Może codziennie? No a tak to co jakiś czas tylko. - mięśniak sam się zaczął nad tym zastanawiać ale nie miał nawyku snucia takich rozważań to opornie mu to szło. Popatrzył na towarzyszy ale ona nie rozumiała w reikspiel a Kornas pokiwał tylko głową nie chcąc się odzywać swoim cienkim głosem kastrata.
- Ciekawe czy takich stworów jest więcej w okolicy… - zadumał się Joachim.
- Może przychodzą z pobliskich lasów?
- Do miasta? Niee. Raczej nie. Przecie mamy mury i bramy. Jak by przelazły? Za miastem to jest tego plugastwa. Orki, gobliny, zwierzoludzie. Ale w mieście to raczej nie. Może jakieś zdziczałe psy i coś większego to chyba by się tu nie uchowało. - Silny zastanawiał się nad tym pytaniem jak mówił. Jednak wydawał się sceptyczny czy jakaś maszkara mogłaby przedostać się do miasta i tu buszować. Okoliczne lasy już mu się wydawały być bardziej matecznikiem dla takiego czegoś.
- No a w zimie to nawet wilki. Ale to raczej pod wsie podchodzą a nie pod miasto. Nie przelazły by przez mury. A wielkie państwo to lubią sobie czasem polowania na nie urządzać. Zwłaszcza zimą bo wiadomo, zimowe futra najlepsze. To co chwila ktoś z nich robi jakieś polowanie. Nawet ostatnio słyszałem, że robią nabór na nagonkę. No ale mi się robota trafiła ta nasza to do głowy sobie nie brałem. Może kiedy indziej. - wyjaśnił mięśniak jak to bywa zimą z tymi bestiami z dziczy i polowaniem na nie. Brzmiało jakby to była domena szlachty traktującą to jako niezłą rozrywkę a i dodatek do zimowej spiżarni jak i kolekcji trofeów.
- Orki, zwierzoludzie….. - powtórzył czarodziej - to niekoniecznie chyba musi być coś złego z naszego punktu widzenia? Słyszałem o tej grupie w lesie, z którą mamy kontakty.
- Właściwie to Strupas ma. Ale z tymi orkami i tak dalej to niekoniecznie tak fajnie. Zapytaj go. Jak jechał do tych odmieńców jakiś czas temu dopadły go gobliny. O mało go nie załatwiły. - Silny nie pałał coś miłością do tych kreatur jakie buszowały na zewnątrz murów miasta.
- No tak, to się dowiem. Takie istoty mogą być pewnie dla nas użyteczne, ale trzeba być przy tym ostrożnym. No, przynajmniej widać, że Sebastian robi dobrą robotę. A ty Silny bierzesz udział w jutrzejszej akcji?
- No tak. Będę czekał przy wozie aż tamci wyjdą na powierzchnię. No a potem jazda do kryjówki. - zgodził się, że domysły kolegi są słuszne co do jego udziału w jutrzejszej akcji.
- Ja będę stał na straży przy kryjówce z Aaaronem, choć mam nadzieję, że nikt nam nie przeszkodzi i bezpiecznie tam dotrzecie - odparł Joachim.
- No ja też. Ale to zależy jak pójdzie tym w kazamatach. Jak dobrze to dobrze. Ale jak narobią larum to może być różnie. - Silny rozłożył swoje wielkie ramiona na znak, że trudno mu osądzić jak akcja ma się zacząć od dwójki jaka przebywać ma wewnątrz twierdzy. A on miał czekać na wynik tych działań a sam nie miał na to wpływu.
- Myślisz że powinienem założyć jakie przebranie? - zamyślił się czarodziej, który nie chciał żeby wykryto jego powiązanie z tą akcję.
- W kazamatach działają Egon i Łasica, prawda? Oni chyba wiedzą co robią.
- No tak, pewnie tak. Ale na robocie to różnie może być. Wystarczy, że jakiś pacan znajdzie się w niewłaściwym miejscu i czasie i rabanu narobi i już się sprawa może posypać. - siedzący przy stole Silny skrzywił się aby dać znać, że to bardzo losowa sprawa nawet w najlepszym planie i wykonywana przez najlepszych fachowców. To zawsze jest element chaosu jaki trudno przewidzieć i zaplanować.
- A przebrać no tak. Ubierz coś abyś nie wyglądał jak ty na co dzień. Coś zwykłego bo masz się nie rzucać w oczy innym na ulicy. Jakiś płaszcz albo kożuch. No abyś wyglądał jak kolejny przechodzień. - zgodził się na propozycję kolegi i obrzucił go spojrzeniem jakby chciał go sobie wyobrazić w takim przebraniu. - Pogadaj z Aaronem. Może coś ci pożyczy. Ma mnie zmienić dziś wieczorem. Rano to pewnie już będzie stąd szedł do “Koguta”. Znaczy rano czyli jak wstanie. - zaśmiał się cicho chyba nie bardzo wierząc, że zarośnięty kolega należy do rannych ptaszków.
- Tak, poszukam Aaarona... a jutro mniejmy nadzieję, że nasi Bogowie będa nam sprzyjać. - podsumował astromanta.
************************************************** ********
Joachim skinął głową zainteresowany wieściami.
- Powiedz Pannie Nije, że zaraz do niej wyjdę - odparł, zastanawiając się czy wypada mu zapraszać kogoś do środka w nie swoim w końcu domostwie…
Sven skinął głową po czym wyszedł z pokoju. Joachim zorientował się, że wypada zapytać majordoma czy może przyjąć gościa w salonie bo w końcu gospodarze mogli tam teraz urzędować. A główny zarządca posiadłości powinien być zorientowany w sprawach domu i nawet jeśli salon byłby zajęty to powinien podać jakąś inną alternatywę.
Joachim zdecydował się więc skierować w tej sytuacji do majordoma i spytać się go czy może przyjąć gościa w salonie.
Majordoma zastał w kuchni jak widocznie tam dyrygował obiadem dla państwa jaki niedługo pewnie będzie podany bo zbliżał się środek dnia. Wysłuchał młodzieńca z poważną miną i równie poważnie i dostojnie skinął głową zgadzając się na wizytę panny Nije w salonie skoro przyszła w gości do panicza. Obiecał też podać napar albo grzańca do salonu chyba, że panicz miał inne życzenia.
Joachim podziękował majordamowi zgodnie z zasadami etykiety a następnie udał się by zaprosić Nije do Salony.
- Dzień dobry, dziękuję za odwiedziny. Nie wiem na ile Lady Pirora wprowadziła Panią w temat? - spytał się gdzie usiedli.
- Dzień dobry. Tylko ogólnie nakreśliła mi sprawę, że coś zajmujesz się tą syreną. No i, że może dobrze abym z tobą porozmawiała o tym. No to jestem. - odparła ciemnowłosa uśmiechając się delikatnie. A Joachim rozpoznał ją jako solistkę chóru jaka na ostatniej mszy śpiewała psalmy i pieśni pokazując całkiem niezły kunszt i talent w sztuce śpiewu.
- Dziękuje, słyszałem twój śpiew na mszy, był bardzo przyjemny dla ucha - Joachim również się lekko uśmiechnął, starając się być dyplomatyczny.
- Poluje na syrenę, która przynosi zgubę okolicznym marynarzom. Moje badania wskazują, że istnieje szansa by wywabić ją z kryjówki za pomocą śpiewu i do tego potrzebowałbym twojej pomocy. - spojrzał by ocenić reakcję dziewczyny na te słowa… miał nadzieję, że bardziej będzie zaintrygowana niż się przestraszy.
- No nie ty jeden. Z pół miasta lata teraz pewnie za tą syreną. A zimą, jak port zamknięty i każdy marynarz ma za dużo czasu a za mało w sakiewce to i chętnych na zarobek i sławę wielu. - dziewczyna lekko wzruszyła ramionami ale nie wydawała się ani przestraszona ani przejęta. Raczej jakby chodziło o kolejnego chętnego do złapania syreny jakich było widocznie sporo w tym mieście.
- Tylko trochę nie bardzo rozumiem po co ci mój śpiew potrzebny. - dodała po chwili zastanowienia jak nie bardzo mogła ułożyć ten fragment układanki do wykreowanego obrazu.
- Syrena jest istotą posługującą się śpiewem i jako taka może być zainteresowana innym śpiewem który słyszy i w związku z tym liczę że opuści swoją kryjówkę. Ostatnio nie mogliśmy się do niej dostać ponieważ była na Wrakowisku - wyjaśnił cierpliwie Joachim, popijając podany im ciepły napar.
- To znalazłeś ją? - minstrelka zamrugała oczami ze zdziwienia. Sięgnęła po kubek z naparem jaki przyniosła służka i upiła łyk. Tego się chyba nie spodziewała, że rozmówca mógł natrafić na prawdziwą syrenę.
- A jak wygląda? - zapytała zafascynowana takim spotkaniem i chcąc zaspokoić swoją ciekawość.
- Nie widziałem jej, ale słyszałem jej śpiew, wraz z czwórką ludzi, z którymi wyruszyłem na poszukiwania. Gdyby nie szybkie zatkanie uszu, to pewnie byśmy przepadli, bo pod wpływem tego zgubnego głosu wszyscy zaczęli płynąć prosto w wir.
- O! To one naprawdę tak pięknie śpiewają? Tak jak w legendach? O! - zawołała podekscytowana poetka nie mogąc się nadziwić, że rozmówca natknął się na tak nietuzinkową istotę. Zwłaszcza, że od paru tygodni wyglądało na to, że to tylko kolejna, sezonowa plotka i straszak na mieszkańców tego miasta.
- No dobrze, jak mówisz, że wiesz gdzie ona może przebywać to chętnię ją zobaczę. Z syreną to jeszcze nie śpiewałam. Ale co ty właściwie chcesz zrobić? Jak to sobie wyobrażasz? - powiedziała pogodnie zgadzając się wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Jednak miała dość mętne pojęcie jak to właściwie by miało wyglądać więc liczyła na jakieś dodatkowe wyjaśnienia.
- Ostatnio natrafiliśmy na syrenę płynąc przez kilka godzin łodzią, był ze mną rybak i trzech ochroniarzy. Myślę, że spróbuje tej samej taktyki, biorąc pod uwagę, że teraz wiemy w której części nadbrzeżnych wód jej szukać, powinno pójść szybciej. Kiedy będziemy blisko, zaczniesz śpiewać i to mam nadzieję, że wybawi ją do nas. Myślę, że jak pogoda dopisze to za dzień czy dwa nawet moglibyśmy wyruszyć - odparł z namysłem Joachim, stukając swoją czarodziejską laską na podkreślenie słów.
- A jak ona też zacznie śpiewać? Sam mówiłeś, że ruszyliście na jej zew. Zresztą w legendach jest tak samo. One śpiewają i jak ktoś to usłyszy to rzuca wszystko i traci głowę aby się do niej dostać. - zapytała minstrelka ciekawa czy na ten aspekt gość państwa van Hansen też ma jakąś odpowiedź.
- Ostatnio podziałały zatyczki do uszu, mogę też użyć moich talentów - odparł pewnie czarodziej - jak ona wyjdzie do nas to sobie już dalej poradzimy.
- Zatyczki? No niby tak. W legendach też działają. Ale w zatyczkach to raczej słabo się śpiewa. Trzeba słyszeć swój głos jak się śpiewa. No ale można spróbować. Ale co chcecie zrobić z tą syreną jakby się pokazała? - poetka po chwili namysłu skinęła powoli głową jednak dalej dociekała co i jak z tymi zamiarami wobec syreny ma rozmówca.
- Jeśli będziemy w kilka osób to nie wszyscy naraz muszą mieć zatyczki, poradzimy sobie. Jakby się pokazała, to najchętniej bym ją złapał w sieci. Wtedy nie będzie już zagrożeniem, a my będziemy mogli dowiedzieć się więcej o tak wyjątkowej istocie.... nie mówiąc już o sławie jaką zdobędziemy.
************************************************** *****
Po południu Joachim miał zamiar spotkać się na chwilę z Aaronem i upewnić się jak tamten chciał, czy wszystko dobrze się układa przed jutrzejszą akcją. Miał nadzieję, że w gwiazdach zobaczy pomyślne wróżby.
Co do wizyty w Akademii Morskiej, miał to w planach jeśli z Aaronem pójdzie mu szybko, jeśli nie mógł się umówić na inny dzień albo poprosić u udostępnienie mu ksiąg.
Powinien też powiedzieć temu rybakowi z którym wtedy wypłynął, że za parę dni mogą powtórzyć akcję. No i musiał się jeszcze zastanowić nad kwestią tego domu i czy warto ryzykować fałszerstwo. Jakby to wyszło na jaw, miałby przecież duże problemy.... Stwierdził też, że musi się więcej dowiedzieć od Strupasa o tych mutantach w lesie, ale to mogło na razie poczekać..... tak, miał sporo na głowie.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 29-01-2022 o 22:44.
|