Wątek: Oko czarownicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2007, 00:47   #122
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
11 V – pod wieczór, Kanał La Manche, nieopodal plaży w Noirmountier

Fitzpatrick z natury był ateistą. Jeśli nawet po śmierci było coś, to raczej łączył to z jakimkolwiek gnojem i ciemnością niźli z konkretnym światem duchów lub, dajcież spokój, z rajem i aniołami. Mówiąc w skrócie, Caspar był zaprzysięgłym bezbożnikiem i pewnym swego zwolennikiem poglądów materialistycznych. Duchy były wedle niego równie prawdopodobne co fakt, że Napoleon bez wchodzenia na stołek wespnie się na konia.

A tymczasem „El Vincejo”, uciekając przed francuską fregatą, wpłynął w całun mgły tak gęstej, że nieprzyjemny dreszcz narodził się w potylicy angielskiego lorda i zimnym, pieszczotliwym dotykiem spłynął aż do pięt. Caspar bezwiednie uniósł dłonie i zasłonił gardło, jakby bał się, że z tej mlecznej zasłony wypadnie ktoś i rozszarpie mu krtań.

Delikatne pasma dymu zawirowały pośród załogi i pasażerów statku. Wydawały się żywe niczym macki ośmiornicy. Lord rozwarł usta do krzyku, lecz z krtani wydobył się jeno cichy skrzek. Pokład zatrzeszczał straszliwie, jakby mgła miażdżyła go w swoim uścisku.
Nieprzenikniona mgła zamknęła się wokół nich. Caspar niemal skradając się, ruszył kierunku swojej kabiny. Lęk, jak zagościł w jego sercu, był na tyle silny, że przynajmniej na chwilę wolał zejść z pokładu. Przeczekać tę dziwną mgłę, która po wysłuchaniu opowieści Wilsona, nie wydawała się zwykłym wybrykiem natury. Młody lord słyszał monotonny głos Matyldy, która modliła się po francusku.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline