30-01-2022, 13:09
|
#90 |
Markiz de Szatie | Molsul pojrzał na Mykes jakby z otumanienia wyrwany o obecności dziołchy sobie nagle przypomniał i dłoń silną jej zręcznie podał, by pomoc okazać i z opresji wydobyć. Wyrazu oblicza i mglistych swych oczu przy tem, ani przez chwilę nie zmieniwszy.
Wołanie starca posłyszał, luboć nawet głowy nie obrócił, czuł bowiem wyraźnie zmysłami Wronę zmokniętą nad nieszczęśnikiem skuloną i wiatr, który zachełścił pieśń rozpaczy ku niej unosząc, jakby kir z nagła nad jej sylwetką zaciągnąwszy.
Słowa tylko Aran wyrzekł do czarnowłosej Fijałki, co oczy swe niepospolitej barwy i uroku w niego wraziła. - Szyp zatruty nie był, grot jeno wyostrzon, niczym akacjowy kolec. Pomóż mu… jeśli zdołasz… - puścił dłoń dziewczyny, sam kamienny chłód zachowując w postawie, ale pewny zadzier w jego głosie obojętności przeczył…
Ostatnio edytowane przez Deszatie : 30-01-2022 o 13:12.
|
| |