Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2007, 01:01   #111
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander szczerze odsapnął. Dopiero teraz w ciepłym i spokojnym miejscu poczuł jak trzęsą mu się ręce i całe ciało. Adrenalina którą pobudziła walka dopiero teraz zaczynała opadać co widocznie odzwierciedlało się na elfie. Krasnoludy jeszcze bardziej podniosły mu ciśnienie, mimo, że w dalekim poważaniu miał te marne próby zniewagi to sama możliwość konfrontacji była wystarczająco niemiłą perspektywą. Szczerze wierzył, że w przypadku przegranej to najlżejszym, czego mogli oczekiwać była śmierć. Całe szczęście w porę zdążyliśmy opuścić to niemiłe miejsce, tu raz jeszcze z podziwem spojrzał na Chloe

- Dziękujemy Ci Pani za przyprowadzenie nas w bezpieczne i schludne miejsce. Dobrze jest poznać tak miłą i przyjazną osobę w tym dzikim miejscu. Co na bogów się stało w tym mieście, że doszło już do takiej deprawacji?? Lincze, agresja, strach…widać, że mieszkańcy nie poradzili sobie jeszcze ze skutkami oblężenia.


- Nie żywię urazy do tych krasnali Wolfgangu. Wyobraź sobie rasę, która ceni swą dumę i historię, na co dzień żyjąc już jedynie pamięcią o świetności. Kiedyś krasnale niepodzielnie władały górami. Dziś z trudem utrzymują ostatnie twierdze, jakie im zostały. Pełno w nich zajadłości, mstowania, wszędzie doszukują się winnych, wytykają źdźbło w oczach innych sami nie widząc belki we własnych… Tak w ogóle to gdzie nauczyłeś się klasycznego?? Nie przypominam sobie, żebyś o tym wspominał… Uśmiechnął się szczerze do towarzysza.

W międzyczasie otworzył torbę, wyjął nieco suchego prowiantu i wodę. Przepłukał solidnie gardło i zagryzał suchara by uspokoić swoje nerwy. Przyglądał się przez moment pracy Chloe po czym zaproponował pomoc.

- Jeśli nie masz nic przeciwko chętnie bym asystował. Już dawno chciałem zobaczyć jak się to robi, nie mam wiedzy, ale moje ręce są sprawne i z wdzięcznością przyjmę tą małą lekcję. Kto wie, może w przyszłości będzie trzeba opatrzyć Ciebie Chloe, choć wolałbym aby do takiej sytuacji nie doszło. Ale, jak do tej pory w tak krótkim czasie dość sporo się już działo a mam przeczucie, ze to dopiero początek.

Uśmiechnął się do dziewczyny, wciąż nie mogąc nacieszyć się z jej obecności.

- Nie wiem czyś szalony Celahirze, ale wysoce cenię sobie tą dumę którą w sobie nosisz. Nie brakło Ci odwagi tam gdzie ja już sam zwątpiłem. Pozostaje mi jedynie podziękować i uczyć się od Ciebie męstwa i odwagi.

Do wszystkich zaś:

- Nie musicie mi dziękować, za tę drobnostkę, którą uczyniłem w karczmie to był mój obowiązek. W porównaniu z Waszą pasją i niesamowitą odwagą to była naprawdę drobnostka, do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, gdy wspominam ostatnie wydarzenia.

Lilawander uspokoił się w końcu, dawno już złapał oddech po szaleńczym biegu, trzęsiawka jaką przeżywał tuż po ochłonięciu również się skończyła. Był gotów pomóc Chloe, jeśli nie będzie miała nic przeciwko a później dołączy się do warty. Marzył o spokojnej nocy i długim śnie obawiał się jednak, że w tym mieście jeszcze długo nie będzie mu to dane…
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 07-09-2007 o 06:23.
Eliasz jest offline