Pokoje służby w bocznym skrzydle
Lars stęknął odruchowo, kiedy obciążona masą jego obracającego się ciała zraniona noga przeszyła umysł Norsmena szpilami przeraźliwego bólu. Chociaż w pierwszej chwili nie miał jeszcze pojęcia, kto tak złowieszczo hałasował za jego plecami, instynkt z miejsca zaczął przeraźliwie ryczeć w myślach barbarzyńcy. Ręka rosłego mężczyzny wystrzeliła ku przecinającemu tors pasowi, do którego w podróży Lars troczył przewieszony przez plecy topór.
Lecz oręża nie było na plecach i Norsmen potrzebował krótkiej chwili, by przypomnieć sobie, że odłożył topór w szczelinę między ścianą i łóżkiem, na którym teraz leżał upojony alkoholem Karl Peter Niers.
Starając się nie zwracać uwagi na palący ranną nogę ból, Lars skoczył w stronę łóżka mierząc jednocześnie wściekłym wzrokiem dwóch mężczyzn, którzy właśnie gnali przez pokój w niego kierunku. Obaj mieli na sobie ciemne stroje i zafarbowane na ciemny brąz skórznie, a w rękach solidne dębowe pały, których rozmiary jawnie dowodziły tego, że potrafią jednym celnym ciosem pozbawić człowieka przytomności, jeśli nawet nie życia.
Lars pewien był, że widzi tych ludzi pierwszy raz w życiu i nie miał pojęcia, czym zaskarbił sobie ich wrogość, ale twarde zacięte miny obu napastników mówiły jasno, że nie chodziło im o wypicie cudzego wina.
Norsmen ryknął dla dodania sobie animuszu, dopadając dzikim susem łóżka i przygniatając z rozpędu nogę chrapiącego głośno Niersa. Obaj napastnicy znaleźli się przy nim w tej samej chwili, ale ich przewaga liczebna w połączeniu z ciasnotą pomieszczenia stała się znienacka uciążliwością.
- Co kurwości? - wybełkotał Karl Peter otwierając szeroko zamglone oczy i spoglądając na drabów z pałkami biorących zamach w ciało grzebiącego za łóżkiem Larsa.