01-02-2022, 21:28
|
#102 |
| Pumba ochłonął już po nerwowej atmosferze Strefy Walki. Lot AV-ką i miarowe buczenie turbin, wystarczyły, żeby przypomnieć mu o wciąż wczesnej porze. Przymykały mu się oczy w wygodnym fotelu i najchętniej zdrzemnąłby się chociaż tak z pół godziny, zanim de Soto zacznie suszyć im głowę.
Do ich wydziału wszedł trąc oczy i przeciągając się. Kiedy ostatnio był pierwszy na posterunku? Próbował to sobie bezskutecznie przypomnieć, zapalając jarzeniówki nad rzędami biurek. Zwrócił się do towarzyszy niedoli.
- To co, panowie, śniadanie? - powiedział konwersacyjnym tonem - Tutejsze prepaki smakują jak gówno z chlebem, Mac Millan, ale przynajmniej są ciepłe, co nie?
Sam podszedł do jednego z automatów z kawą i zaczął uruchamiać maszynę.
- Kawy? Też kawy? - spojrzał kolejno na Stonesa i Kadeta - Ja biorę dużo cukru i śmietanki, ty Stones pewnie jak zawsze czarną jak noc w Northside, co? A ty Młody?
Automat skwierczał i bulgotał przygotowując marną kawę.
- Paskudna sprawa, panowie, mówię wam... i jestem pewien, że de Soto powie to samo. Do pełnego obrazu brakuje tylko, żeby jakiś manifest tych oszołomów pojawił się w necie. "Spalcie swoje dolary, zrobimy z nich stosy dla korporacyjnych głów!" Pojebane dzieciaki, tyle wam powiem...
Voronin podrapał się po szczeciniastym policzku.
- No, ale na szczęście już niedługo, to będzie również problem de Soto, a nie tylko nasz. Sprawdzę tego Zelmera. Wygląda mi na zbyt ambitnego kolesia, żeby siedzieć w zapyziałej filii Pacifica. No i spojrzę na nagrania z monitoringu. Może nasze "czarnuchy" coś przeoczyły, he he.
Ostatnio edytowane przez Wilczy : 02-02-2022 o 07:42.
|
| |