Karl na myśl o parowach przeklął w duchu. Może ciężko było mu to przyznać ale zawsze lubił walczyć a nieżycie tylko wyostrzyło tę pasję. Na pewno dodatkową zachętą była krew. Wampir zapewne nie dałby rady się powstrzymać gdyby nie wyssał do cna pierwszego dziś upolowanego wilka. Nasycił się jednak i rozprawa z kolejnymi osobnikami była czystą przyjemnością i pragnieniem któremu musiał odmówić. Wydobył z siebie mieszaninę warknięcia i syku w stronę wilczych osobników. Było to dość instynktowne jakby obwieszczał im, że zwierzyna i teren jest jego.
Następnie zapanował nad emocjami i otarł się pośpiesznie z krwi. Na niewiele się to pewnie zda ale odczuwał taką potrzebę. Wrócił myślami do wierzchowca. Koń był tu najważniejszy. Przyśpieszy i ułatwi powrót do wioski. Był świadom, że jego zniknięcie i przyprowadzenie konia który odbiegł tak daleko będzie podejrzane... Ale czy Jastrzębie nie miały również własnych tajemnic? Ponownie zmienił się w sowę i zamierzał wyprzedzić konia i znaleźć dogodne miejsce do jego złapania. Nie ścigany przez wilki i zmęczony zapewne ucieczką koń w końcu musiał się też zatrzymać.