Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2022, 19:26   #96
Ribaldo
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację

“Nie wygrasz z czymś czego nie rozumiesz. Pogódź się z tym.”
z poruczeń Yazgotha, Siewcy Pustki



Oczy bez blasku w niebo szarością okryte wpatrzone. Iskra życia na ich dnie się tli. Z każdą chwilą kaytulowa pustka pożerała je łapczywie.

Haruk konał. Dusza jego zaś w mroku nieprzeniknionym tonęła z wolna.

Usta niema o pomoc nie prosiły. Lico za maską skryte, najmniejszy grymas bólu nie zdobił. Shyta umierał godnie, nie skarżąc się na swój los i z z jego wyrokiem, walczyć nie zamierzał.

To nie ci ból i strach odczuwają, co ich śmiercicha w swe objęcia bierze, jeno ci co osamotnieni w materii sidłach trwać dalej będą.

Wystrzał precyzyjny wszelką nadzieję zabił, nim szyp w szyję shyty się wbił. Jucha w obfitości nieprzebranej z rany głębokiej wypływała, niczym źródło rzeki spod kamienia omszałego. Nie zaródź, to jednakoż żywota, aleć kres jego. Raz po raz karminowa strużka z głębi żyły na zewnątrz wypływała. Fala za falą uchodziła aytheru moc z ciała Haruka. Z nią wraz duch wojnara ku Teynechen odpływał.



- Mykes! - krzyk błagalny, po trzęsawisku się niósł - Pomóż mu!

- Kamieniu! - wybrzmiała krótka inkryminacja z głębi dwóch serc.

- Śmierć szybka, lepsza dla niego - zawyrokował ribaldo w którego oczach wciąż malachitowy poblask Topieli tkwił.

- Dość! - nakazał zachrypłym głosem starzec.

W tym czasie już krople rubinowe do ust harukowych się sączyły. Akt tyleż miłości, co i desperacji pełen w centrum trójświata się dokonał. Krew ofiarna przez bogów zapomnianych pobłogosławiona z nadgarstka stracharki płynęła wartko. Głos duchów bagien prastarych, jak i Nefele i Anuka pośród szumu wiatru dało się posłyszeć. Pośród chłodnych powiewów, słowa niewyraźne się kryły i z modlitwą szeptem wypowiadaną się mieszały.

Ledwo palce Morry z raną się zetknęły, wnet je rubinowa krew oblepiła. Z zamkniętymi oczami wsłuchała się mykes w wątły rytm harukowego serca. Delikatnie opuszkami wokół promienia strzały i miejsca, gdzie grot utknął, wodziła. Choć słowa nie rzekła po tych oględzinach, to wyraz jej twarzy nie pozostawiał żadnych złudzeń.

Jeno cud życie Haruka ocali.

Dłoń Morry od krwi lepka w plecaku się zanurzyła, by po chwili na nowo się wynurzyć. Coś białego pomiędzy jej palcami tkwiło. Jeno znawca poznałby, że to grudka mączki grzybowej z koronkisów uczyniona. Ową krupkę wsadziła mykes do swych ust i żyła przez chwilę. W tym samym czasie ruchami wprawnymi źdźbła trawy we koło rosnącej plotła. W prowizoryczny gazik wtarła mączkę grzybową, śliną nasączoną. Ten z kolei wokół rany ciasno ułożyła. Wnet się on cały z białego w bordowy przeobraził. Krew też się z rany sączyć przestała, niemal na oczach obu kobiet w chropowaty skrzep się zmieniając.

Haruk powietrza w płuca nabrał i ciało wygiął w luk, jakby wstawać kciał. Mięśnie mu wszytkie na chwilę zesztywniały, niczym konary wiekowe. Zaraz jednakoż opadł na powrót na ziemię do granic możliwości wodą nasączoną. Usta swe otworzył i niczem ryba na brzeg wyrzucona nimi poruszał.
- Powiedz Sarze, że ją kocham… żeby John opiekował się siostrą… powiedz, że byłem dzielny… - wyszeptał shyta.

 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death

Ostatnio edytowane przez Ribaldo : 02-02-2022 o 23:18.
Ribaldo jest offline