Karl wziął Rudigera na bok i wprost zapytał o sytuację z Kislevitami.
- Ponieważ musimy sobie wzajemnie ufać w wielu kwestiach zapytam wprost bez kluczenia. Przyglądasz się tym uchodźcą z dziwnym wyrazem. Nie potrafię tego rozgryźć bo ze mnie prosty rycerz. - wysilił się na delikatny żart - To współczucie, pretensja, żal? Nie chciałbym mieć tu problemów. Trzymamy się razem pamiętaj. Karl był raczej przekonany, że Rudiger głupi nie jest i sam to wszystko rozumie. Zbyt wiele jednak błahych nieporozumień widział by nie pozostań czujnym. Ludzie nawet rozsądni byli skłonni skoczyć sobie do gardeł z głupich powodów. Zwłaszcza gdy nerwy mieli napięte, wypoczynku było mało a zagrożenie było na wyciągnięcie ręki. Czy jak w tym przypadku rzut kamieniem od zamku. Rycerz kontynuował nim otrzymał odpowiedź na pierwszą cześć rozmowy,
- Pamiętaj, że bestia której nie sprostaliśmy w grupie cały czas jest blisko. Nie ma co karku nadstawiać, siedzimy tu razem dla bezpieczeństwa, rannych mamy. Czekamy świtu i jedziemy do wioski. Na zarobek jeszcze przyjdzie czas. Trzymajcie się mnie, zostańcie tu dłużej i będzie dobrze. - Von Mutig nie nachalnie zasugerował bezpośrednio mężczyźnie, że współpraca z nim może być opłacalna. Za mało wiedział jednak o Jastrzębiach i znał odpowiedź Laury było jakoś mocniej brnąć w tę rozmowę. Jeśli Rudiger nie będzie gwałtownie protestował. Rycerz miał zamiar powiedzieć Ważko i innym, że widzieli tu ślady nie tylko wilków i nie ma co nadstawiać karku po nocy.