Ciekawość Dasha pchnęła go do biegu, aby sprawdzić co znajduje się z drugiej strony ściany, ale to co wcześniej wydawało się być halucynacjami mającymi odwrócić jego uwagę okazało się być rzeczywistą kabałą. Zderzenie z postawnym Pakledem oszołomiło na chwilę Tellarytę, a widok grupy pościgowej dołożył efektu. Na koniec biedny inżynier stał trzymany przez Malrofa, który na dodatek wciskał mu w skroń broń. Jakby tego było mało Liev zaczął negocjować w partacki sposób.
- Menda i oferma, odezwał się wzór wszelkich cnot.... - stęknął w uścisku Malrofa Dasha.
- Czy Ci rozum go końca odebrało kretynie? - powiedział do swojego porywacza próbując poluźnić jego chwyt dla lepszego oddechy - Chcesz porozmawiać z kapitanem? To masz do tego komunikator. Zobacz. - Dash uderzył ręką w komunikator, który zadźwięczał charakterystycznie - Kapitanie! Ten idiota zwariował! Trzyma mnie jako zakładnika, aby z panem porozmawiać!
Dash nawet nie myślał o tym ile paragrafów złamał Pakled, ale jedno było pewne. Po dzisiejszym wyskoku czeka go zakład resocjalizacyjny. Pozytywnym aspektem tego był fakt, że już nie będą musieli go znosić. O ile do tej pory działał im na nerwy, to teraz już całkowicie przesadził. |