Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2022, 10:54   #7
Bugzy Malone
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
rzeci Krąg Dimayen był bardziej siecią obozów, niż rzeczywistą osadą. Przeważało tu nieustannie zmieniające się morze nowych namiotów, wznoszonych przez nomadów, kupców i najemników zatrzymujących się w celu uzupełnienia zapasów. Wasze pojawienie się między namiotami ściągnęło uwagę brudnych, odzianych w łachmany mężczyzn i kobiet, którzy błagali was o jakikolwiek pieniądz. Nachalniej zaczepiali Dae które wyglądało najmniej groźnie z całej waszej zbieraniny. W pewnym momencie żebracy okrążyli ją, odcinając od kompanów, tak, że Nura i Ahman musieli zareagować i odpędzić nieznajomych.

Nieco dalej ujrzeliście wędrujące po piaskowych alejkach szakale, od których wszyscy trzymali się z daleka. Nie był to codzienny widok, gdyż te drapieżniki zwykle nie podchodziły do ludzkich osad, a już tym bardziej nie przechadzały się uliczkami ze stoickim spokojem. Zwierzęta przyglądały się wam z dala, ale żadne nie odważyło się podejść. Ta część Trzeciego Kręgu wyglądała na opuszczoną, ale gdzieniegdzie dostrzegaliście ludzkie, ciekawskie spojrzenia skryte za połami namiotów.

KIerując się w stronę widocznych w oddali murów Dimayen, usłyszeliście nagle męskie krzyki dochodzące z niewielkiego obozu znajdującego się jakieś czterdzieści stóp dalej. Jeden z odzianych w lekki pancerz nieznajomych leżał koło namiotu, trzymając się za szyję i wrzeszczał z bólu. Spomiędzy jego palców obficie spływała krew. Kolejny, dobrze zbudowany mężczyzna o qadirańskich rysach syczał i warczał, próbując wyrwać się z objęć trzech kompanów, chcących go przytrzymać. Mieli z tym spory problem, gdyż nieznajomy miotał się niczym dzikie zwierzę.

- Kapitanie, opanuj się! Błagam! - Prosił czwarty ze zbrojnych, stojący przed nimi.

Tamten jednak nic sobie z jego słów nie robił. Z łatwością odrzucił od siebie dwóch trzymających go towarzyszy, po czym odwrócił się i wgryzł się w szyję trzeciego, zaskoczonego mężczyzny. Młody najemnik krzyknął z bólu i osunął się na ziemię, trzymając za tryskającą krwią ranę. Zakrwawiony kapitan z pomrukiem satysfakcji i dzikim błyskiem w oczach, w których nie można było już dostrzec człowieczeństwa, rzucił się na kolejnego z najemników, wpadając z nim w jeden z namiotów.

W tym czasie ranny, którego ujrzeliście w pierwszej kolejności, poderwał się nagle na równe nogi, jakby nic mu się nie stało. Jego twarz przybrała ziemistą barwę, oczy zaszły mgłą. Dobył miecza i z nieludzkim warkotem, kłapiąc zębami ruszył biegiem w waszą stronę. Natomiast ten przy wygaszonym palenisku zerwał się nagle, niczym dzikie zwierzę, by zaatakować swoich trzech zaskoczonych kompanów.
 
Bugzy Malone jest offline