Vintilian, widząc, że posługiwanie się dialektem Krasnoludów nie wpływa dobrze na kontakty, niezależnie z jakiej przyczyny, więc postanowił porzucić niepoprawną mowę wspólną.
Chwilę później pojawił się Albreht.
-Pierwsze słyszę, aby były jakieś zapisy, ale skoro tak zapisz Albrehta von Weresteina moi towarzysze zaraz dołączą i sami się przedstawią-rzekł.
-Zara, czyli wy we grupie jesteście? Hę? Obra, jeno powiedz mi ilu was i kto dokładnie bendzie-powiedział Karzeł.
-Ja też się zapiszę. Nazywam się Bruno Osterwald. Można wiedzieć po co wam ta lista, dlaczego ów Sandriel w padł na taki ciekawy pomysł?-zapytał, trzymając rękę w górze.
-Eeee... - karzeł udzielił dość konkretnej odpowiedzi - Tego... tego i my nie wiem. W ogóle ten Sandriel tym razem to jakoś dziwnie siem zachowuje. I nawet, kruca, złota nie ma prawie nic. Co nie Hundret?-zarechotał.
-Ano, taa... tyle jeno, co nam starczyło... poczciwy jest tyle co dla nas...-uśmiechnął się Krasnolud po lewej, który został nazwany Hundretem.
-To jakże? Ty... ee, Albreht, jo? To kto z tobom idzie?-zapytał pierwszy z nich.
-Ja. Me imię brzmi Telrunya Aranel-rzekł Elf i dodał cicho:
-Więcej o tych zapisach jak i o zadaniu, czy też nagrodzie zapewne dane nam będzie dowiedzieć się od samego Sandriela. Krasnoludy wzbudziły ciekawość mieszkańców samym pobytem w tej wiosce, a nie misją, którą ze sobą niosą.
-W rzeczy samej, Aranelu-mruknął Vin, po czym dodał głośniej:
-Poczekajcie, a zaraz sprowadzę jeszcze kilka osób, ale można od razu zapisać, że idziemy w grupie.
Półelf przełożył laskę do lewej ręki, podczas, gdy z prawej zdjął rękawicę i wyciągnął dłoń do przodu. Widząc to, wieśniacy rozsunęli się , nie chcąc zostać dotkniętym, ponieważ mili już przykre doświadczenie z tym związane, więc Mag miał drogę wolną. W końcu dotarł w miejsce, w którym stali poprzednio i tam też zastał Kate oraz Vanessę.
-Idziecie z nami? Jeżeli tak, to za mną proszę, zapiszecie się na liście Krasnoludów, a jeżeli nie to możemy się pożegnać-rzekł, zostając w tym samymi miejscu przez chwilę, a następnie rozpoczął torowanie drogi z powrotem do podestu, gdzie trafił już po chwili. |