| - Prawie się spóźniliśmy... - Gabriel stwierdził oczywistą oczywistość, po czym rzucił na kompanów zaklęcie, mogące na różne sposoby wspomóc ich w walce z demonami.
Kargar szybkim spojrzeniem ocenił sytuację - obrońcy bronili się zawzięcie ale chyba byli otaczani i przegrywali. Nie było czasu na zastanawianie się… zaszarżował na demona w pobliżu niebieskowłosej panny… Kargar przypieprzył demonowi potężnym ciosem, mocno go raniąc, gnida jednak nie chciała zdechnąć...
Endymion ruszył biegiem by jak najszybciej dołączyć do walki. Niebieskowłosa wydawała się najbardziej wrażliwa i widział, ze dwa demony właśnie się uwalniały ze zwarcia. Warknął wściekle by zwrócić na siebie uwagę i by tylko żadna z pokrak nie sądziła, że może bezkarnie zaatakować bezbronną. Popędzany błogosławieństwem Gabriela dobiegł tam w mgnieniu oka prawie wskakując między Niebieskowłosą i demona, tnąc tego drugiego mieczem.
Paladyn wbiegł na środek pola walki, i zranił paskudę, wróg jednak jakoś nie sprawił wrażenia zastraszonego...
- Geri, za Endymionem! - zakomenderował Bharrig, a tygrys posłusznie ruszył za Paladynem, wyczekując okazji do jego ulubionej flanki.
Sam Druid zaś zaczął przywoływać następne zwierzę, które wykorzysta do walki.
Gabriel ruszył za towarzyszami, nieco wolniej, by w razie konieczności być, jak to powiadają, pod ręką.
Mirelinda posłała serię "Magicznych pocisków" w jedną z pokrak trochę go raniąc… szkielet zaś stał obok niej, pilnując swojej pani.
Geri doskoczył do tego samego przeciwnika co… Kargar, po czym zaczął go atakować pazurami i kłami.
Paladyni okładali demony… mężczyzna trafił, kobieta jednak spudłowała. Kapłan się nieco podleczył magią. Niebieskowłosa zaś…
- Uważaj! - Krzyknęła do Endymiona, po czym wypowiedziała kilka słów, wykonała parę gestów, złamała nawet malutką kostkę w palcach, jako magiczny komponent… a wtedy jeden z demonów obok Paladyna zaryczał z bólu, a jego kości zaczęły strzelać, wśród wyginających się brzydko wszystkich kończyn…
Demony wściekle zaryczały.
Paladyn oberwał dwa razy. Jego towarzyszka raz.
Przeciwnik Endymiona zaatakował, i smagnął go lekko dwa razy pazurami. "Połamany" brzydal również się rzucił na Orka, raz go raniąc.
Jeden z demonów zajął się Gerim, raniąc go dwa razy. Kolejny zaś zeskoczył z gzymsu, perfidnie atakując plecy Kargara.
A cholerne rany, otrzymane od pazurów demonów, znowu zaczęły krwawić…
~
- Dajecie tam radę?! - zakrzyknął paladyn do paladynów rozpędzając się w siekaniu i cięciu, kanalizując błogosławieństwo wieszcza tym razem ofensywnie. Endymion dwoma ciosami miecza załatwił "połamanego" demona, a następnie zaatakował kolejnego, i… spudłował. Wróg uchylał się zręcznie, unikając dwa razy ostrza.
- Gdzie się pchasz draniu z tymi pazurami! - syknął Kargar, czując bolesne zadrapania na plecach. Wrogowie próbowali go otoczyć, na szczęście tygrys druida pospieszył z pomocą. Zaczął więc znowu wywijać dwurakiem aby wykończyć zranionego przed chwilą demona, który wydawał się ignorować lejącą się z przeciętego boku i skrzydła posokę.
Geri smagał pazurami i gryzł demona… którego dwoma potężnymi ciosami załatwił wojownik. A następnie, Kargar bardzo efekciarsko, bez odwracania się, zadał pchnięcie mieczem w tył, prosto w bebechy kolejnego demona, który ledwo co żył. Wykończył go zaś przyzwany przez Druida tygrys, rozszarpując jego cielsko.
Gabriel przesunął się bliżej pola walki, a potem spróbował przekonać jednego z demonów, że to inne demony są jego wrogami… jednak nic się nie stało. Wieszcz skrzywił się, zdając sobie sprawę, iż nie przebił się przez magiczną osłonę wroga.
Mirelinda podbiegła w pobliże Gabriela, a po chwili z jej dłoni wystrzeliły dziwne, niemal "żywe" płomienie, które pomknęły w kierunku demonów walczących z Paladynami, po czym… zaczęły przeskakiwać to z jednego, to na drugiego, i trzeciego skrzydlatego, wijąc się niczym wąż, i przypiekając ich.
- Dajemy!! - Odkrzyknął Paladyn Endymionowi. Ale nie dawali… zarówno on, jak i jego towarzyszka spudłowali, a kontra przypalonych demonów była mocna… mężczyzna oberwał trzy razy pazurami od dwóch wrogów, a jego towarzyszka dwa razy. Oboje byli już mocno poranieni…
Sprzymierzony Kapłan rzucił za plecy owych demonów "Flame Strike", raniąc je jednak niewystarczająco…
A rany od pazurów demonów, znowu zaczęły krwawić.
A wtedy zaś…
- Pani moja najdroższa, miłująca życie, ulecz mych towarzyszy w potrzebie! - Powiedziała niebieskowłosa, trzymając w dłoniach swój piękny medalion.
Nastąpił rozbłysk białej energii, który rozszedł się na wiele metrów od medalionu, obejmując swym zasięgiem Paladynów, Kapłana, Endymiona, Geriego, Kargara, Gabriela… i nagle wszyscy poczuli się o wiele lepiej, a krwawiące rany zasklepiły się!
Demony zawarczały, potrząsnęły łbami, po czym zaczęły nadal podchodzić bliżej obrońców i atakować… Endymion uchylił się przed pazurami, a nowy, przyzwany tygrys, zaatakował owego demona, kompletnie jednak pudłując. |