Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2022, 11:06   #77
sieneq
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację
Wobec zgodnego postanowienia towarzyszy, Zwinnorękiemu nie pozostało nic innego, jak podążyć za nimi. Pomny słów, jakimi poprzedniego dnia Rogacz opisał Grimborna i jego wojów, czujnym wzrokiem obrzucał mijanych ludzi, których mrowie, pomimo później pory, kręciło się pomiędzy chatami i rozstawionymi dalej namiotami. O dziwo, przejazd drużyny nie wzbudził większego zainteresowania, a nieliczne spojrzenia napotkanych ludzi zwracały się raczej ku jadących przodem Gléowyn, Yáraldiel i Eiliandis, niż ku Rogaczowi, jakby obecność ciemnowłosego górala nie była w tym miejscu niczym niezwykłym.
Minąwszy rozległą łąkę, gęsto zastawioną namiotami i oświetloną blaskiem licznych ognisk, skręcili w bok, porzucając drogę wiodącą dalej w górę, ku bramie otwierającej się w stojącej na wysokiej grani palisadzie. Zwinnoręki wstrzymał na chwilę konia, wpatrując się w ciemność za bramą, której nie rozświetlały trzepoczące na wietrze płomienie pochodni, zatkniętych po bokach masywnych wrót. Jeśli czuwali tam wartownicy, to najwyraźniej nie chcieli się pokazać; nikt też nie obwołał podróżnych.
Gdy oddalili się nieco od drogi, zsiedli z koni. Zwinnoręki, oporządziwszy Szrona, zataszczył siodło i odpięte od niego sakwy do miejsca, w którym Cadoc szykował miejsce pod ognisko i gdzie dyskutowano właśnie plan dalszego działania. Gdy padł pomysł udania się do miejscowej gospody, natychmiast przytaknął mu z zadowoleniem.
- Idę z wami! - raźno rzucił w stronę Gléowyn i Eiliandis. W jego głosie pobrzmiewałą nuta niecierpliwości - Nie chcę tu siedzieć w oczekiwaniu na to co przyniesie jutrzejsza rozmowa z tym, jak mu tam… Grimboldem. Czy Grimbornem.

Niedługo potem we troje opuścili obozowisko, w którym właśnie rozbłyskały pierwsze płomyki rozniecone przez Rogacza. Ponownie znaleźli się pomiędzy namiotami. Wkoło rozbrzmiewał gwar, śmiechy i nawoływania. Blask ogni oświetlał rozciągnięte na żerdziach płótna, błyskał w okuciach ustawionych rzędami okrągłych tarcz i na grotach pozatykanych w ziemię włóczni. Tu i tam grupy zbrojnych skupiały się wokół ognisk, posilając się, czyszcząc oręż lub odpoczywając. Wielu ciągnęło drogą od strony gospody, niosąc wypełnione strawą misy, parujące w nocnym chłodzie. Chwiejny krok niektórych sugerował, że wieczorny posiłek hojnie podlali piwem.
Zwinnoręki kroczył u boku towarzyszek, czujnie mierząc wzrokiem otoczenie. Postawa i wyraz twarzy, jaki przyjął, miały sugerować, że ewentualne zaczepki wobec nich nie spotkają się z przychylnym przyjęciem. Idąc, wystukiwał rytm sięgającym ziemi styliskiem trzymanego w ręce topora.
 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 09-02-2022 o 11:45. Powód: drobne korekty
sieneq jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem