Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Fantasy Czekają na Ciebie setki zrodzonych w wyobraźni światów. Czy magią, czy też mieczem władasz - nie wahaj się. Wkrocz na ścieżkę przygody, którą przed Tobą podążyły setki bohaterów. I baw się dobrze w Krainie Współczesnej Baśni.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2022, 11:53   #71
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Początkowo głowę Gléowyn zaprzątały pełne niepokoju myśli. Cóż takiego wydarzyło się, że Drugi Marszałek zwoływał wojowników do Grimslade? Czyżby zostali zaatakowani? Pełna najgorszych przeczuć prowadziła Bractwo Skaczącego Konia dalej, traktem wiodącym do grodu Gimborna. Starała się nie pokazywać po sobie jak poruszyły ją wieści przekazane przez rohańską wojowniczkę. Jednakże im dłużej jechali traktem, mijając malownicze równiny rohirrimskiej ziemi, powoli się odprężała. Konna jazda działała na nią kojąco, a mijane po drodze piękne krajobrazy pobudzały wyobraźnię. W pewnym momencie złapała się na tym, że układa nową melodię, nucąc cicho pod nosem, a wraz z melodią przyszły również słowa nowej piosenki.

Na włóczęgę już wyruszyć przyszła pora.
Las nas goni śpiewem ptaków, szumem drzew.
I wołają nas już pola i jeziora.
Zeszłoroczny nasz wesoły pomnąc śpiew.

Ludzie mają swoje prace, ludzie lubią się bogacić.
Pełne brzuchy mają, chcą mieć pełen trzos.
A ja gonię, a ja gonię swe marzenia.
Szczęścia szukam, gdzie kaczeńce i gdzie wrzos.
A ja gonię, a ja gonię swe marzenia.
Szczęścia szukam, gdzie kaczeńce i gdzie wrzos.

Tym, co iść nie lubią, mówię: do widzenia,
Za dni kilka, może znów powrócę tu.
Idę w świat, by tam dogonić swe marzenia.
Aby spełnić kilka swoich złotych snów.

Z przyjacielem swym pod rękę,
I z mą lutnią, i z piosenką...
Precz mi troski, precz przykrości, słońce świeć!
Idę gonić, idę gonić swe marzenia.
I spokoju szukać pośród starych drzew.
Idę gonić, idę gonić swe marzenia.
I spokoju szukać pośród starych drzew.

Tak, to proste, że i gadać szkoda czasu.
Lepiej plecak wziąć i iść przed siebie wprost.
Szukać wiatru i zapachu szukać lasu.
Jak najdalej zadymionych wielkich miast.

Zrozum bracie, tak to trzeba.
Łóżkiem trawa, dachem drzewa
Z wiatrem biegać i z ptakami śpiewać w glos.
Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia.
A nie czekać ile trosk przyniesie los.
Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia.
A nie czekać ile trosk przyniesie los.

Jechali tak kilka godzin, dziewczyna starała się umilić drogę towarzyszom, a to pieśnią, a to lekkimi opowieściami z Zachodniej Bruzdy, które opowiadał jej często ojciec zanim gonił ją do łóżka. Jadąc na przedzie grupy, pierwsza dostrzegła światła warownego grodu Lorda Grimborna i leżącą u jego stóp osadę. Zanim jednak dojechali do pierwszych zabudowań, zatrzymała się i zwróciła do pozostałych.

- Jesteśmy prawie na miejscu. Wydaje mi się dobrym pomysłem, byśmy na noc zatrzymali się w miejscowej gospodzie, albo, w wypadku, gdy nie byłoby wolnych pokoi, rozbili obóz na łące w okolicy, tak jak pozostali zbrojni. To dobra okazja, żeby się czegoś wywiedzieć, lub wybadać nastroje, pytając obozujących ludzi, albo karczmarza. A rankiem udać się do domu Grimborna. Czy wolicie jednak udać się od razu do grodu?
Piosenka nosi tytuł "Gonić marzenia", a jej autroem jest Bułat Okudżawa, ja minimalnie zmieniłam tekst.



 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-01-2022, 15:32   #72
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację

Zwinnoręki z zauważalną ulgą przyjął widok świateł osady, zwiastujący koniec drogi. Pomimo, że całkiem nieźle opanował już konną jazdę, po całym dniu w siodle czuł się odrętwiały. Zatrzymał konia i pochyliwszy się począł masować uda i łydki, rozglądając równocześnie po okolicy. Gdy usłyszał słowa Gléowyn, westchnął i lekko się krzywiąc ścisnął łydkami boki Szrona. Konik wolno przebył kilkanaście kroków i zatrzymał u boku wierzchowca Rohirrimki.
- Dużo ognisk. - Zwinnoręki potoczył wzrokiem po świetlistych punktach, rozsypanych gęsto u podnóża przeciwległego wzniesienia. - Skoro obozują w polu, to pewnie miejsca w chatach już nie ma. A jak tu zbrojni biwakują, to może lepiej się między nich po nocy się zapuszczać?
- O pana Rogacza mi chodzi. - dodał szybko, jakby w obawie, że dziewczyna może posądzić go o nadmierną strachliwość. - Jeśli tu ludzi z jego plemienia darzą nienawiścią… mogłoby do czego złego dojść. Może lepiej wprost do tego Grimborna się udać, choćby i po nocy?


 
sieneq jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-01-2022, 23:45   #73
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Wśród piątki przybyłych do sadyby jezdnych, jeden już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie kogoś kto w siodle z całą pewnością nie był urodzony. Niedbały dosiad, luźne wodze i nogi pozbawione już kontroli nad koniem, który i tak szedł za poprzednikiem były rzeczami, na które już rohirrimskie dzieci sobie nie pozwalały. Na szczęście było już późno i ciemno, a panujące zamieszanie nie skupiło na ich grupce uwagi ciekawskich. Co zresztą nie było czymś czego Cadoc jakoś bardzo starał się wystrzec. Po prostu był już zmęczony tym siodłem i nie miał zamiaru tego ukrywać. Toteż zgodził się z Gleowyn, a nie Zwinnorękim gdy oboje zaproponowali tak różne podejścia.
- Noc pod gołym niebem brzmi dobrze. Łóżkiem trawa. Dachem drzewa… Dalszych pogoni marzeń dziś już mi się nie chce. Wywiadywanie się zostawiam zaś Wam. Bo iście mądrze wywiedzieć się będzie. Toteż zostanę przy ogniu. Dopilnuję co byście zjeść co mieli po powrocie. Z nienawiścią za to. Jeśli już jakaś pod mój ogień się przybłąka. Poradzę sobie.
Ton słów Rogacza mimo jego wcześniejszego nastawienia i znoju minionego dnia, nie był jednak wcale wrogi, złowróżbny. Jak na niego był wręcz mimo odrobinę słyszalnego szczekliwego, dunlandzkiego akcentu, polubowny. Bo choć oczywiście do słabostek swych przyznawać się nie zamierzał, kojąco na niego podziałał widok Wrót i rozpościerającego się wokół nich Pogórza.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-02-2022, 08:25   #74
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Yáraldiel podróż spędziła w milczeniu, pogrążona w swoich własnych myślach. Spojrzenie jej niebieskich oczu, jakby kto tylko obrócił się w jej kierunku by się przyjrzeć, wydawało się odległe i nieobecne. Dłonie miała luźno zaciśnięte na wodzach, zresztą cała jej postawa była rozluźniona. Sidar, jej biały wierzchowiec o srebrzystej grzywie, wcale nie potrzebował więcej kontroli, doskonale wiedząc jak i gdzie się kierować - choćby za przewodniczką, którą była Gléowyn.

Myślami elfka była w zupełnie innym miejscu. Tam, gdzie zazwyczaj, kiedy pogrążona była w głębokim zadumieniu. W Lothlórien - elfickim królestwie, z którego pochodziła, gdzie znajdował się jej dom, jej najbliżsi i jej ukochany. Tęskniła zarówno za samym lasem, jak i za Caras Galadon - miastem, w którym znajdował się jej dom wzniesiony wysoko na jednym z mallornów.
Choć podróżowanie i eksploracja Śródziemia była jej marzeniem, a ciekawość świata wciąż nie została zaspokojona, uczucie tęsknoty rosło z każdym kolejnym dniem, z każdym kolejnym krokiem, który oddalał ją od Doliny Śpiewającego Złota.

Gdy zapadła noc, a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, Yáraldiel jakby ocknęła się ze snu na jawie. W samą porę, by móc uczestniczyć w skromnych obradach Bractwa Skaczącego Konia.
- Pogoda nie jest najgorsza, niebo nad nami pięknie rozgwieżdżone, zgodzę się więc z Cadoc’iem i Gléowyn.
Potem spojrzała na Rogacza i uśmiechnęła się uprzejmie, przechylając delikatnie głowę na prawą stronę.
- Pozwolisz, drogi Rogaczu, że dotrzymam ci towarzystwa przy ognisku?
I choć ton jej głosu był bardzo uprzejmy i przyjazny, to w tym zgoła prostym pytaniu nie było miejsca na odpowiedź przeczącą. Zupełnie jakby decyzja już zapadła.

Yáraldiel położyła dłoń na boku szyi Sindara i wyszeptała kilka słów w języku elfów. Wierzchowiec parsknął kilka razy, po czym odszedł w sobie znanym tylko kierunku.
- Wróci z pierwszymi promieniami porannego słońca - oznajmiła spokojnie elfka, po czym usiadła nieopodal Rogacza. Nie zamierzała zadręczać go rozmową, jeżeli ten sobie nie życzył. Ceniła sobie jednak czas jaki dany im był, by spędzić go w swoim towarzystwie, gdyż nie miała jeszcze ku temu okazji.
 
Pan Elf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-02-2022, 20:41   #75
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Podróż minęła Eiliandis całkiem szybko. W dużej mierze zasługę w tym położyła Gleowyn, która raczyła towarzyszy tak pieśniami jaki i opowieściami.
Te razem z przepięknym krajobrazem ziem władców koni sprawiły, że druga nie nużyła.
Córka Eadwearda była też wdzięczna losowi za to, że przy tej podróży nie odczuwała już takiego zmęczenie jak przy wcześniej podróży.

Gdy dotarli do Grimslade od razu w oczy rzuciły się namioty i zbrojni. Było to dość intrygujące i niepokojące.


Propozycję Gléowyn przyjęła z zadowoleniem. A gdy jeszcze i Yáraldiel i Cadoc ją poparli nie było odwrotu. Co bardzo ucieszyło Eiliandis.

Przy rozbijaniu ich obozowiska ustalili, że Eiliandis, Gléowyn i Zwinnoręki pójdą do gospody by zaciągnąć języka i kupią piwo do kolacji, którą Rogacz zaproponował, że przygotowuje.
Eadweardowa córka była wdzięczna Yáraldiel, że zgodziła się dotrzymać Cadocowi towarzystwa.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-02-2022, 22:05   #76
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Towarzystwo elfki, Cadocowi w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Skinął tylko z początku głową w odpowiedzi na jej stwierdzenie po czym z pomrukiem ulgi zsiadł z konia i wyprostowawszy grzbiet nabrał ochoczo w płuca powietrza tchnącego chłodem pobliskiej wysoczyzny. Następnie zaś zabrał za przygotowanie ogniska. W ciągu kilku chwil w trakcie których kręcił się w zasięgu kilku kroków, uzbierał i usypał niewielki krąg z kamieni. W ciągu następnych zaś, w jego środku utworzył kopczyk z suchych traw, kilku gałązek drobnych krzewów i… końskiego nawozu. Nie wiedzieć jak i kiedy z dłoni Dunlandczyka skrzesała się iskra, która spadła na tę konstrukcję i zajęła ją powoli rosnącym ogniem, w którego czerwonawym blasku widać było zadowolone z dzieła oblicze Cadoca. I gdyby nie to, że z raz czy dwa zerknął na elfkę dopatrując się jej reakcji, nie znać by w tym było niczego na kształt popisu czy deklaracji pozornego przynajmniej niewzruszenia tajemniczą aurą jaką chcąc nie chcąc roztaczała wokół siebie Yaraldiel.
Potem jego uwagę zaprzątnęło już wyłącznie przygotowanie posiłku. A były nim trzy upolowane nad samym ranem szaraki. O porządnym skruszeniu mięsa mowy nie było, a i mięsa samego po zimie jakoś wiele szaraki nie miały, o sadle nie wspominając. Ale i na to lud wzgórz miał sposoby. Po sprawieniu i wypatroszeniu tuszek, zostały one wypchane suszonymi warzywami i grzybami, oraz odrobiną tłuszczu, otrzymanymi w domu Gleowyn na drogę, kilkoma pastewnymi nowalijkami, a także paroma gorącymi otoczakami z ogniska. Teraz zaś opiekały się wysoko nad ogniem obracane miarowo, dopełniając tym samym wymagań tradycyjnego dunlandzkiego przyrządzenia.
- A zatem zawitałaś w progi Donośnego - rzekł nim jeszcze reszta drużyny powróciła do ogniska gdzie lada moment gotowe miało czekać pięć misek z dymiącą strawą. - Jakie wrażenie zrobił na Tobie jego lud i gościna?
W głosie Rogacza pobrzmiewała wyraźna ciekawość gdy sposobił się do podzielenia jadła na porcje dla wszystkich.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-02-2022, 11:06   #77
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację
Wobec zgodnego postanowienia towarzyszy, Zwinnorękiemu nie pozostało nic innego, jak podążyć za nimi. Pomny słów, jakimi poprzedniego dnia Rogacz opisał Grimborna i jego wojów, czujnym wzrokiem obrzucał mijanych ludzi, których mrowie, pomimo później pory, kręciło się pomiędzy chatami i rozstawionymi dalej namiotami. O dziwo, przejazd drużyny nie wzbudził większego zainteresowania, a nieliczne spojrzenia napotkanych ludzi zwracały się raczej ku jadących przodem Gléowyn, Yáraldiel i Eiliandis, niż ku Rogaczowi, jakby obecność ciemnowłosego górala nie była w tym miejscu niczym niezwykłym.
Minąwszy rozległą łąkę, gęsto zastawioną namiotami i oświetloną blaskiem licznych ognisk, skręcili w bok, porzucając drogę wiodącą dalej w górę, ku bramie otwierającej się w stojącej na wysokiej grani palisadzie. Zwinnoręki wstrzymał na chwilę konia, wpatrując się w ciemność za bramą, której nie rozświetlały trzepoczące na wietrze płomienie pochodni, zatkniętych po bokach masywnych wrót. Jeśli czuwali tam wartownicy, to najwyraźniej nie chcieli się pokazać; nikt też nie obwołał podróżnych.
Gdy oddalili się nieco od drogi, zsiedli z koni. Zwinnoręki, oporządziwszy Szrona, zataszczył siodło i odpięte od niego sakwy do miejsca, w którym Cadoc szykował miejsce pod ognisko i gdzie dyskutowano właśnie plan dalszego działania. Gdy padł pomysł udania się do miejscowej gospody, natychmiast przytaknął mu z zadowoleniem.
- Idę z wami! - raźno rzucił w stronę Gléowyn i Eiliandis. W jego głosie pobrzmiewałą nuta niecierpliwości - Nie chcę tu siedzieć w oczekiwaniu na to co przyniesie jutrzejsza rozmowa z tym, jak mu tam… Grimboldem. Czy Grimbornem.

Niedługo potem we troje opuścili obozowisko, w którym właśnie rozbłyskały pierwsze płomyki rozniecone przez Rogacza. Ponownie znaleźli się pomiędzy namiotami. Wkoło rozbrzmiewał gwar, śmiechy i nawoływania. Blask ogni oświetlał rozciągnięte na żerdziach płótna, błyskał w okuciach ustawionych rzędami okrągłych tarcz i na grotach pozatykanych w ziemię włóczni. Tu i tam grupy zbrojnych skupiały się wokół ognisk, posilając się, czyszcząc oręż lub odpoczywając. Wielu ciągnęło drogą od strony gospody, niosąc wypełnione strawą misy, parujące w nocnym chłodzie. Chwiejny krok niektórych sugerował, że wieczorny posiłek hojnie podlali piwem.
Zwinnoręki kroczył u boku towarzyszek, czujnie mierząc wzrokiem otoczenie. Postawa i wyraz twarzy, jaki przyjął, miały sugerować, że ewentualne zaczepki wobec nich nie spotkają się z przychylnym przyjęciem. Idąc, wystukiwał rytm sięgającym ziemi styliskiem trzymanego w ręce topora.
 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 09-02-2022 o 11:45. Powód: drobne korekty
sieneq jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-02-2022, 14:01   #78
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko drużyna rozbiła obóz, bardka w pierwszej kolejności zajęła się oporządzeniem Księciunia i pozostałych koni. Uwielbiała te majestatyczne zwierzęta i żałowała, że nie mogła zająć się także Sindarem, był taki piękny. Nie chciała jednak narzucać się pani Yáraldiel, ani w niczym jej obrazić, toteż westchnęła tylko cicho, patrząc z żalem jak srebrnogrzywy rumak oddala się od obozu. Gléowyn należała jednak do tych osób, które nie potrafią długo się frasować i uśmiech szybko powrócił na jej oblicze, kiedy tylko spojrzała na krzątających się po obozie towarzyszy. Nigdy nie podróżowała tak daleko od domu i nie mogła ukryć ekscytacji. Właśnie rozpoczęła się jej własna przygoda.

Ruszyli do gospody we trójkę. Pani Eiliandis w środku, Zwinnoręki i Gléowyn po jej obu bokach. Skaldka nie mogła odsunąć od siebie zabawnej myśli, że oboje wyglądają jak jej obstawa. Gondoryjka była wszak damą i Gléowyn wolałaby jej oszczędzić niewyszukanych uwag i umizgów ze strony co bardziej podpitych obozowiczów. Nie przewidywała raczej większych kłopotów, ale wolała pozostać czujna, Na wypadek, jakby jednak, któryś ze zbrojnych wypił kilka kufelków za dużo. Nie umknęło jej uwagi także nowe zachowanie Roderica, który najwyraźniej poczuwał się do zapewnienia im bezpieczeństwa i robiąc groźne miny starał się odstraszać potencjalnych nagabywaczy. Do tej pory Zwinnoręki pokazywał się tylko od łagodnej, marzycielskiej strony. Teraz, kiedy szedł pewnym krokiem, wyprostowany, mierząc mijanych ludzi stanowczym spojrzeniem wydawał jej się bardzo dorosły i mężny. Nie skomentowała tego słowem, ale od czasu do czasu dyskretnie zerkała w jego stronę z delikatnym rumieńcem na policzkach.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-02-2022, 05:19   #79
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Jeśli kto byłby ślepcem w Grimslade tego wieczoru, to do karczmy trafiałby po słuchu. Oblegana była dosłownie na zewnątrz, bo w środku nie mieściła wszystkich. Na polu przy karczmie wielki ogień skupiał dziesiątki siedzących wojów, którym młode chłopaczki donosiły dzbany i miski ze strawą.
Ślepiec nie dostrzegłby jednak szyldu „Śpiewający Piekarz”, ani tego, że gospoda dobudówką była do młyna, bo środkiem miasteczka płynął wartko strumień na wiosnę zmieniany, topniejącym górskim śniegiem, w małą rzeczkę.
Jeden z krótko ostrzyżonych chłopaków, z zatkniętym za pas drewnianym mieczem prawie wylał piwo na panią Eiliandis, gdyby go za kaptur kapoty w ostatniej chwili Roderick zwinnie nie ucapił.
Zmieszało się dziecko, oblało rumieńcem, bo zapatrzone w córkę Gléomera o własne kulasy się zaplątało. Obie panie z bractwa od razu poznały w osobie umorusanego pomocnika karczmarza przedstawicielkę własnej płci, która w skórzanych spodniach i męskich butach a przepasana starym pasem łatwo z chłopięciem mylona być mogła.

U „Śpiewającego Piekarza” nikt nawet nie nucił. Wszystkich pochłaniały rozmowy, a patronami przybytku w większości byli mężczyźni, a wielu spośród nich zbrojnych eoredu. Przy szyknkasie uwijał się wąsaty Rohirrim o długich, rzadkich, siwych włosach.

Gwar wzmógł się wraz z wejściem do karczmy postawnego Rohirrima. Wobec niego obracano twarze i jemu miejsce w tłocznej izbie zrobiono schodząc z drogi. A ścisk jeszcze większy się zrobił i ciasno jak w ulu, bo za wojem z zewnątrz więcej ciżby się wlało.

- Opowiedz Goldhelmie!
- Jak to było? - zachęcali obecni.

Kiedy żołnierz stanął przy stole zająwszy miejsce wziął do ręki puchar i nalawszy sobie z garnca pił do dna. A gdy podniósł rękę, wszyscy zamilkli. Odstawił naczynie i spojrzał po zgromadzonych.

- Wieści jakiem przyniół Grimbornowi już znacie i tajemnicą nie jest co się wydarzyło w Dzikich Krajach. A było to tak…

Słysząc to Zwinnoręki uniósł brew, lecz z dalszej części wywodu szybko rozeznał, że podobnej nazwy słusznej dolinie Anduiny, miejscowi używają określając Dzikie Kraje Rohańskie, gdzie krew władców koni z dunladzką mieszana od pokoleń tworzyła odrębną i niebezpieczną przygranicę Marchiom właściwym.

- Tydzień minął, gdy Éogar opuścił Helmowy Jar, aby dunlandzkie pogranicze między rzekami Adorn i Iseną corocznym, pierwszym na wiosnę obchodem w imieniu króla patrolować. My, wybrańcy z przybocznego éoredu Marszałka pod dowództwem Mildryd Tarczowniczki, oraz Marszałkowa Esfeld z synem Erkenveandem. W sile sześćdziesięciu włóczni konie przekroczyły zachodnią granicę. - wskazał ku Górom Białym na południowy zachód. - Drugiego dnia stanęliśmy w leśnej dolinie zielonego cienia przetykanego wodospadami, głęboko w bruzdach pogórza u stóp mniejszych stoków Thrihyrne. Kiedyśmy namioty na noc stawiali mgła z gór jak mleko rozlała się po dolinie między pniami drzew. Księżyc i gwiazdy zakryła gęstą kotarą topiąc wszystko jak okiem sięgnąć w nienaturalnej ciszy…

W karczmie również prócz cichego szmeru słyszeć tylko się dało czyjeś przełknięcie trunku oraz gwar z zewnątrz dochodzący od biwakujących przy ogniach.

- Na wyciągnięcie dłoni jedynie wzrok nasz sięgał a konie bez innego powodu płaczliwie wołały po swojemu, wystraszone. - niemal czule mówił o czworonogach, które i pod siodło wojenne jako nieustraszone hodowane były. - A wielkie zamieszanie wybuchło w obozie…

Upił polanego przez sąsiada piwa.

- Pani Esfeld znikła! I nic z tym zrobić w ciemnej mgle nikt nie mógł… W końcu wrócili tropiciele niosąc Éogarowi wieści o śladach, co do porywaczy należały. Dunlandzkie psy na zachód uszły - warknął - a my za nimi klucząc, tracąc trop by odnaleźć go później… Mnie Marszałek do Grimborna wysłał, aby éored do najazdu szykował. Ot, i tak tu teraz jestem z wami bracia!

- Dunlandzą krwią wzbiorą potoki! - rzekł głośno któryś w Rohirrimów.
- Król im nie popuści!
- Marszałek!
- Grimborn ich wioski wypali jak suche trawy…
- Zapoluje jak na wilki!

Buńczuczny gwar rozpalił karczmę całkiem pochłonąwszy zgromadzonych.




Tymczasem Cadoc z wolna obracał rożen polewając chude zające od czasu do czasu, aby nie były suchsze niż być musiały. Rozmowa z Yáraldiel toczyła się spokojnie, a oboje rozmówcy pogrążeni w niej byli połowicznie, bo dyskretnie nie tracili nieuwagi na otoczeniu. Nieopodal w olbrzymiej zagrodzie pasało się wielkie końskie stado pilnowane przez wartowników. Zbrojni przy namiotach i ogniach byli zdyscyplinowani. Nikt nie był przesadnie pijany, nikt nie awanturował się i tylko te niektóre spode łba spojrzenia w kierunku ogniska Cadoca, zdradzały, że żołnierze chodzili na smyczy rozkazów. Uzbrojenie, dyscyplina wojskowa oraz wysokość końskiego siodła, to było to co przewyższało synów Dunlandu o wiele bardziej niż liczebność w otwartym polu czy kunszt operowania bronią.
Więcej jednak było spojrzeń zaintersowanych, bo Cadoc i Yáraldiel jako para pasowali razem jak siodło przy krowie w oczach Władców Koni, lub raczej zdziczały osioł przy szlachetnej końskiej klaczy.
Kiedy spokojna chwila ciszy nastała przy odpoczywających przy ogniu i czekających na resztę towarzyszy bractwa, usłyszeli głos z bliska.

- Dokąd jedziesz piękna pani? - zagadnął nieformalnie ku elfiej dziewczynie niemal beztrosko jeden z wojaków z sąsiedniego ogniska w westronie z silnym akcentem syna Rohanu. - Ku Edoras czy w Dzikie Kraje?

Zapewne nie zdawał sobie sprawy z jej pochodzenia biorąc po prostu za cudzoziemkę. Wyglądał na oficera, bo jego zbrojne ozdoby niczym insygnia wyróżniały spośród reszty éoredu. Czy to okoliczności czasu i miejsca w jego mniemaniu dawały mu prawo do wszczęcia takiej rozmowy z nieznajomą na odległość? A może zderzenie kultur, którego efektem było porzucenie utartych obyczajów? Czy też po prostu bezczelnie nie zależało mu na konwenansach?

Choć siedział samotnie bez łatwego przyrównanie do postury innych, to gołym okiem widać było, że był słusznego wzrostu. Kilka minut wcześniej rzucił na Rogacza wzrok surowy niebieskich oczu, w których tańczyły przeglądające się płomienie. Głos miał mocny jak dłonie, w których łamał badyle dorzucając do ognia, a spojrzenie bystre.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-02-2022 o 05:35.
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2022, 13:26   #80
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Yáraldiel uśmiechnęła się łagodnie do Cadoca zanim w ogóle odpowiedziała na jego pytanie. Później spojrzenie jej niebieskich oczu utkwiło w roztańczonych płomieniach ogniska.

- Spędziłam u Imhara zaledwie kilka dni. To naprawdę niewiele, nawet miarą ludzkiego pojmowania czasu. Niewystarczająco by móc przedstawić pełnowartościową opinię na tak szeroki temat, o który pytasz, Cadocu - odparła spokojnie, wpatrując się w ogień. Po chwili jednak jej spojrzenie ponownie powędrowało ku Rogaczowi.

- Podczas mojego krótkiego pobytu Imhar oraz jego lud dokonali wszelkich starań, bym dobrze się tam czuła. To dobrze o nim świadczy, jako o przywódcy i człowieku. Pytał o kompanię, o ciebie, Eiliandis, a nawet Hallę i Rhune. Śmiem twierdzić, że każde z nas byłoby mile widzianym gościem na jego terenach.

Niedługo później jeden z wojaków siedzący przy sąsiednim ognisku zagaił rozmowę z Yáraldiel. Elfka, nieco rozbawiona sposobem w jaki to zrobił, a w dużej mierze zaciekawiona, odwróciła swoje spojrzenie w jego stronę i uraczyła go łagodnym uśmiechem i delikatnym skinieniem głowy.

- Obawiam się, że cel mojej podróży będzie musiał pozostać sekretem, który dzielą ze mną gwiazdy na nocnym niebie i moi towarzysze - odpowiedziała mu zagadkowo. Ton jej głosu był jak zwykle melodyjny i przyjazny. - Jeżeli uznają to za stosowne, wtedy chętnie się tym sekretem podzielę.

- Niemniej, czemuż cierpieć samotność w tak piękną noc? Dołącz do nas, nieznajomy synu Rohanu, miejsca przy naszym ognisku jest wystarczająco, nawet kiedy pozostali dołączą.
 
Pan Elf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172