Młodzi bohaterowie ruszyli, każdy w swoją stronę. M’olibden z Eddiem pod ręką poleciał do swojej miejscówki, a Diana i Dead ruszyli w stronę Starbucksa, w którym pracował Mephisto. Za nimi zostawili Central Park, oświetlany powoli jasnością nadchodzącego poranka, w którym niedoszłe ofiary Oberona II budziły się powoli do życia.
Nikt nie wiedział, że ukryty w krzakach, dosyć daleko – miał dobry zoom w aparacie – czekał samozwańczy bohater… złoczyńca… osoba o własnym zestawie supermocy. Niebiesko-szary cyborg, który już dawno zastąpił większość swoich elementów i narządów komputerowymi częściami, z wyłączeniem bodaj tylko mózgu. Nagrywał, fotografował i podsłuchiwał wszystko, co miało miejsce i w czym brała udział grupa młodych herosów.
Cyborg zachichotał do samego siebie elektronicznym głosem z syntezatora mowy, przeglądając w swojej wbudowanej pamięci to, co nagrał. Parę muśnięć photoshopa, parę kadrów z filmu zedytowanych odpowiednim programem, odpowiednia narracja – miał licencjat zarówno z grafiki komputerowej, jak i z dziennikarstwa w specjalności z social media – i wszystko będzie tak, jak tego chciał. A chciał lajków, dużo lajków.
- Let’s start the shitstorm… - złowieszczy, syntetyczny szept opuścił jego głośniki, w miarę jak wrzucał na FB, Twittera i Instagrama odpowiednie posty.
Facebóg zatarł ręce z radości. To było to, dla czego żył.
~*~
Bohaterowie, którzy przegonili Oberona II nie logowali się oczywiście na media społecznościowe. Było tyle do zrobienia – odespanie nocy, zjedzenie śniadania, ukrywanie się przed ojcem Eddiego, przyjemne rozmowy przy śniadaniu, obsługiwanie klientów w Starbucksie…
Około południa zebrali się w greckiej restauracji, którą zachwalał Dean – Tawernie Zorby. Ładne, słoneczne wnętrze z białymi ścianami, drewnianymi stołami i ozdobami z muszelek i morskich stworzeń budziło przyjemne skojarzenia.
- Dean! - krzyknęła jedna z dziewcząt, które były kelnerkami. Ari była tak piękna, jak tylko rodowita Greczynka mogłaby być. Podbiegła do swojego przyjaciela i przytuliła go na moment – Dobrze Cię widzieć. Chcesz coś zjeść ze swoimi przyjaciółmi? Zaraz coś Ci znajdziemy…
Rzeczywiście, stolik szybko się znalazł, w rogu pomieszczenia, gdzie było cicho i intymnie. Na nim znajdowała się karta dań, dwujęzyczna, z obrazkami na wszelki wypadek.
- Co by tu… - zaczęło jedno z herosów, gdy nagle ich telefony zaczęły wściekle wibrować. Wyciągnęli je i odblokowali swoje ekrany, by ujrzeć…
„Mephisto, nieodpowiedzialny tancerz” – głosił post na Instagramie z filmikiem, jak wszyscy starają się jakoś zająć Oberonem, a Mephisto… tańczy i wypina tyłek. Poniżej znajdował się post, w którym „naoczny świadek” opisywał jego lekkoduszność i nieodpowiedzialność w najgorsyzm możliwym świetle.
„Demoniczna dziewoja nie panuje nad sobą” – post na FB z filmikiem, w którym ujęto burzę ognia wokół Diany w wszystkich, okropnych szczegółach. Autor posta zastanawiał się, czy takie rzeczy w ogóle powinny się wydarzać i co, gdyby ktoś bezbronny był w pobliżu. „A gdyby tak spaliła jakieś dziecko? Czy ta jawnie satanistyczna laska ma jakiekolwiek zahamowania?”.
„M’o upił się b’o…?” - wątek na Twitterze, w którym opisano eksperymentlaną, niestabilną, wybuchową broń M’olibdena i to, że nawet nie wiadomo, jak jej stosowanie może się skończyć (i czy aby nie jest radioaktywna bądź atomowa w naturze). Do wątku dołączono parę zdjęć, pokazujących ogrom eksplozji, jak i zastanawiano się, czy aby „M’olibden drink” nie zawiera alkoholu bądź jest w jakiś inny sposób szkodliwy dla jego obcej biochemii.
Pod wątkami (umieszczonymi na pierwszy rzut oka przez wiele osób) szybko zaczęły się pojawiać komentarze i reposty. Większość z nich nie była zbyt pochlebna...