Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2022, 23:02   #14
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Darvan - 12 sztuk srebra


Widać było, że zupełnie zaskoczony Yann początkowo chciał oponować, ale skoro hojna oferta Darvana skierowana była do całej trójki...
- Dobry z was kompan, Darvanie. - rzucił tylko, z wdzięcznością kosztując zimnego lekkiego piwa, które im sprawnie podano. - Obym był w stanie wam to jakoś spłacić.
Przyjacielski gest Hjalmara równie nie pozostał bez efektu i widać było, że młody chłop wyraźnie poczuł się pewniej w nowej grupie.

Do tego niewiele później na ich stole pojawiły się cztery talerze, niestety tylko częściowo wypełnione jedzeniem. Niewielkie porcje równoważył jednak smak, wąskie paski marynowanej pieczonej wieprzowiny podane na zasmażanych burakach z ziołami faktycznie nie były daniem, który spotykałoby się w Isger, ale smakowały naprawdę nieźle.

W tym samym czasie Hjalmar starał się nawiązać kontakt z siedzącymi nieopodal niziołkami. Na jego nawoływanie odpowiedziały mu tylko podejrzliwie łypnięcia pięciu par halflińskich oczu.
- Patrzajta tego długiego, jaki z niego zagajacz - rzucił rudy malec do reszty kompanów, wywołując u nich krzywe, złośliwe uśmiechy.

Hjalmar diplomacy d20+7 vs 10 = 23 sukces


- Daj spokój, Willi - zganił go najstarszy z nich. - Toż grzecznie pyta, a i dobrze mu ze ślepi patrzy.
Zerknął zaciekawiony na skalda.
- Ale z partnerami w Molasy gramy, na trzy ręce i bez trójek, pewnikiem i tak nie pojmiecie, bo to tak nasza ludowa gra... Do tego przemyślcie, czy chcecie się do nieludzi dosiadać, różnie tu bywa... - wskazał zebranych na sali, praktycznie wyłącznie ludzi.

Hjalmar intelligence d20+1= 9


Cóż, Hjalmar, mimo że w życiu w niejedną już grał grę, tej faktycznie nie kojarzył. Nim ich zagadał, obserwował trochę, jak to robią i wydawało mu się, że rozpoznaje trochę inspiracji z innych gier, które znał. Jednak całość faktycznie wydawała się wyjątkowa skomplikowana jak na rozgrywkę z kośćmi i była spora szansa, że niziołki by go bezlitośnie ograły, gdyby stanął z nimi w szranki. A najwyraźniej grały na pieniądze.

Gdy skald nawiązywał nowe przyjaźnie, przywoływacz analizował sytuację, w której się znaleźli.

Apolyon knowledge local d20+9= 24


Cóż, nie dość, że Apolyon pochodził z Isger, więc znał codzienność życia w tym podległym państwie, to jeszcze jego umysł wyjątkowo dobrze analizował i zapamiętywał najróżniejsze fakty. Dzięki swoje wiedzy i przenikliwości miał kilka pomysłów, o co mogło w całej rzeczy chodzić, nawet jeśli niezbyt dobrze znał akurat ten konkretny region, w którym się znaleźli. Poczuł jak jego eidolon, spojona z nim międzywymiarowa istota okrywająca go niczym płaszcz wysłała mu pełen zadowolenia impuls. Z jakiegoś powodu lubiła, gdy jego umysł pracował na najwyższych obrotach.

Cheliax, potężne niegdyś Imperium rządzące w dawnych czasach niemal całym kontynentem, nadal obejmowało znaczne tereny i posiadało szereg przynoszących doskonałe dochody kolonii i zależnych miast. Isger na tym tle nie prezentował się specjalnie okazale, wiele z jego najcenniejszych zasobów zostało już wyeksploatowanych. Do tego imperium przyzwyczaiło się, że podległe mu państwo było raczej potulne i bierne, toteż sama "okupacja" nie była specjalnie odczuwalna.

To prawda, Cheliax posiadało potężne garnizony w każdym krańcu Isger, które mogły zostać użyte do dość skutecznej pacyfikacji ludności, prawdą było też, że nakładało na ludność i rządzących bardzo uciążliwe daniny, jak również częstokroć żądano dostarczania znacznych ilości isgerskich obywateli do cheliańskich armii i korpusów robotniczych, czasem też wybitni i niepokorni obywatele po prostu znikali w dziwnych okolicznościach...

Ale ostatecznie codzienne życie w tym biednym, podległym państwie wydawało się dość normalne. I to właśnie było w tym wszystkim najbardziej podstępne, kraj z każdym rokiem tracił swoich najzdolniejszych obywateli, handel i przemysł podupadały, surowce były na wyczerpaniu, a ludziom żyło się coraz gorzej. Isger wyniszczane było po cichu i dla wielu niezauważalnie, przekształcając się w bierny, niekłopotliwy dla okupanta twór.

I było tam jeszcze coś, kultura i religia, ale to akurat dość dobrze zobrazował hałas, który niemal jak na zawołanie rozległ się na zewnątrz. Dzięki upałom i związanym z tym uchylonym okiennicom i drzwiom widzieli i słyszeli to dość dobrze.

- Luuuudzie!!! Ludzie, opamiętajcie się!!!- darł się na zewnątrz posiwiały zgarbiony dziad w starych zielonych szatach. - Nadchodzi tydzień Solinias, święto naszego pana Erastila! Winniśmy czcić dar słońca i przyrody w pełnym rozkwicie! Cóż stało się z tym miastem, które jeszcze za czasów waszych ojców całe usłane było świątecznym kwieciem?! Gdzie Zielone Panny i Złocisty Róg?! Czy w waszej pysze stawiacie się ponad bogi?! A może światło przyćmił wam mrok z Zachodu?!
- Zaaaamknij się, dziadu! - rozbrzmiało w odpowiedzi na ulicy.

Cóż, Apolyon studiował wystarczająco historii, by wiedzieć, że państwo pozbawione własnej tożsamości, tradycji i wiary znacznie łatwiej było skłócić i kontrolować.

Ale o dziwo i Yann miał w tym temacie coś do powiedzenia. Po posiłku wydawał się znacznie żywszy, co mogło oznaczać, że wcześniej nie jadł może nawet kilka dni.
- Wiem, o czym ten człek mówi. U nas w wiosce było podobnie. Niegdyś obchodziło się wszystkie święte dni, czciło wszystkie bogi i miejscowe duchy, święci mężowie kilka razy w roku zachodzili w nasze strony, by uczyć o przeszłości, bogach i świecie. A potem było ich mniej i mniej... - zasępił się. - Ludzie pozapominali, z czasem nawet drobne zwyczaje przestało się czcić.
 
Tadeus jest offline