|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-02-2022, 21:25 | #11 |
Administrator Reputacja: 1 | Rada w radę ustalili... no i po kilkunastu minutach znaleźli się w sali głównej Zajazdu Kontynentalnego. Wyglądało tu całkiem nieźle. Zaklinacz bywał co prawda w lepszych lokalach - ale niezbyt często. Zdecydowanie częściej zdarzało mu się jadać w gospodach czy zajazdach, które Zajazdowi nie dorastały do pięt. - Nie mam nic przeciwko temu, by tu bywać częściej - powiedział, niezbyt głośno, do kompanów. - Ale uważam - dodał, nieco ciszej - że jeśli chcemy usłyszeć coś ciekawego, to nie powinniśmy się pokazywać w tych pięknych zielonych płaszczykach. W obecności przedstawicieli władz ludzie mogą się krępować - dodał tytułem wyjaśnienia. - Na początek piwo dla całej czwórki - powiedział, kładąc na stół kilka srebrnych monet. - A potem... - Pojrzał na kelnerkę. - Co nam pani poleci? Cztery takie porcje poproszę. Wyglądało na to, że Yann ma nie tylko połatane gacie, ale i pustą sakiewkę, na to ostatnie nie zamierzał zwracać uwagi. - Jeszcze jestem przy forsie - oznajmił kompanom. - Potraktujcie to jako spotkanie zapoznawcze. Ja stawiam. |
09-02-2022, 04:50 | #12 |
Reputacja: 1 |
|
09-02-2022, 21:45 | #13 |
Reputacja: 1 |
|
10-02-2022, 23:02 | #14 |
Reputacja: 1 | Darvan - 12 sztuk srebra Widać było, że zupełnie zaskoczony Yann początkowo chciał oponować, ale skoro hojna oferta Darvana skierowana była do całej trójki... - Dobry z was kompan, Darvanie. - rzucił tylko, z wdzięcznością kosztując zimnego lekkiego piwa, które im sprawnie podano. - Obym był w stanie wam to jakoś spłacić. Przyjacielski gest Hjalmara równie nie pozostał bez efektu i widać było, że młody chłop wyraźnie poczuł się pewniej w nowej grupie. Do tego niewiele później na ich stole pojawiły się cztery talerze, niestety tylko częściowo wypełnione jedzeniem. Niewielkie porcje równoważył jednak smak, wąskie paski marynowanej pieczonej wieprzowiny podane na zasmażanych burakach z ziołami faktycznie nie były daniem, który spotykałoby się w Isger, ale smakowały naprawdę nieźle. W tym samym czasie Hjalmar starał się nawiązać kontakt z siedzącymi nieopodal niziołkami. Na jego nawoływanie odpowiedziały mu tylko podejrzliwie łypnięcia pięciu par halflińskich oczu. - Patrzajta tego długiego, jaki z niego zagajacz - rzucił rudy malec do reszty kompanów, wywołując u nich krzywe, złośliwe uśmiechy. Hjalmar diplomacy d20+7 vs 10 = 23 sukces - Daj spokój, Willi - zganił go najstarszy z nich. - Toż grzecznie pyta, a i dobrze mu ze ślepi patrzy. Zerknął zaciekawiony na skalda. - Ale z partnerami w Molasy gramy, na trzy ręce i bez trójek, pewnikiem i tak nie pojmiecie, bo to tak nasza ludowa gra... Do tego przemyślcie, czy chcecie się do nieludzi dosiadać, różnie tu bywa... - wskazał zebranych na sali, praktycznie wyłącznie ludzi. Hjalmar intelligence d20+1= 9 Cóż, Hjalmar, mimo że w życiu w niejedną już grał grę, tej faktycznie nie kojarzył. Nim ich zagadał, obserwował trochę, jak to robią i wydawało mu się, że rozpoznaje trochę inspiracji z innych gier, które znał. Jednak całość faktycznie wydawała się wyjątkowa skomplikowana jak na rozgrywkę z kośćmi i była spora szansa, że niziołki by go bezlitośnie ograły, gdyby stanął z nimi w szranki. A najwyraźniej grały na pieniądze. Gdy skald nawiązywał nowe przyjaźnie, przywoływacz analizował sytuację, w której się znaleźli. Apolyon knowledge local d20+9= 24 Cóż, nie dość, że Apolyon pochodził z Isger, więc znał codzienność życia w tym podległym państwie, to jeszcze jego umysł wyjątkowo dobrze analizował i zapamiętywał najróżniejsze fakty. Dzięki swoje wiedzy i przenikliwości miał kilka pomysłów, o co mogło w całej rzeczy chodzić, nawet jeśli niezbyt dobrze znał akurat ten konkretny region, w którym się znaleźli. Poczuł jak jego eidolon, spojona z nim międzywymiarowa istota okrywająca go niczym płaszcz wysłała mu pełen zadowolenia impuls. Z jakiegoś powodu lubiła, gdy jego umysł pracował na najwyższych obrotach. Cheliax, potężne niegdyś Imperium rządzące w dawnych czasach niemal całym kontynentem, nadal obejmowało znaczne tereny i posiadało szereg przynoszących doskonałe dochody kolonii i zależnych miast. Isger na tym tle nie prezentował się specjalnie okazale, wiele z jego najcenniejszych zasobów zostało już wyeksploatowanych. Do tego imperium przyzwyczaiło się, że podległe mu państwo było raczej potulne i bierne, toteż sama "okupacja" nie była specjalnie odczuwalna. To prawda, Cheliax posiadało potężne garnizony w każdym krańcu Isger, które mogły zostać użyte do dość skutecznej pacyfikacji ludności, prawdą było też, że nakładało na ludność i rządzących bardzo uciążliwe daniny, jak również częstokroć żądano dostarczania znacznych ilości isgerskich obywateli do cheliańskich armii i korpusów robotniczych, czasem też wybitni i niepokorni obywatele po prostu znikali w dziwnych okolicznościach... Ale ostatecznie codzienne życie w tym biednym, podległym państwie wydawało się dość normalne. I to właśnie było w tym wszystkim najbardziej podstępne, kraj z każdym rokiem tracił swoich najzdolniejszych obywateli, handel i przemysł podupadały, surowce były na wyczerpaniu, a ludziom żyło się coraz gorzej. Isger wyniszczane było po cichu i dla wielu niezauważalnie, przekształcając się w bierny, niekłopotliwy dla okupanta twór. I było tam jeszcze coś, kultura i religia, ale to akurat dość dobrze zobrazował hałas, który niemal jak na zawołanie rozległ się na zewnątrz. Dzięki upałom i związanym z tym uchylonym okiennicom i drzwiom widzieli i słyszeli to dość dobrze. - Luuuudzie!!! Ludzie, opamiętajcie się!!!- darł się na zewnątrz posiwiały zgarbiony dziad w starych zielonych szatach. - Nadchodzi tydzień Solinias, święto naszego pana Erastila! Winniśmy czcić dar słońca i przyrody w pełnym rozkwicie! Cóż stało się z tym miastem, które jeszcze za czasów waszych ojców całe usłane było świątecznym kwieciem?! Gdzie Zielone Panny i Złocisty Róg?! Czy w waszej pysze stawiacie się ponad bogi?! A może światło przyćmił wam mrok z Zachodu?! - Zaaaamknij się, dziadu! - rozbrzmiało w odpowiedzi na ulicy. Cóż, Apolyon studiował wystarczająco historii, by wiedzieć, że państwo pozbawione własnej tożsamości, tradycji i wiary znacznie łatwiej było skłócić i kontrolować. Ale o dziwo i Yann miał w tym temacie coś do powiedzenia. Po posiłku wydawał się znacznie żywszy, co mogło oznaczać, że wcześniej nie jadł może nawet kilka dni. - Wiem, o czym ten człek mówi. U nas w wiosce było podobnie. Niegdyś obchodziło się wszystkie święte dni, czciło wszystkie bogi i miejscowe duchy, święci mężowie kilka razy w roku zachodzili w nasze strony, by uczyć o przeszłości, bogach i świecie. A potem było ich mniej i mniej... - zasępił się. - Ludzie pozapominali, z czasem nawet drobne zwyczaje przestało się czcić. |
11-02-2022, 11:46 | #15 |
Reputacja: 1 |
|
13-02-2022, 10:33 | #16 |
Administrator Reputacja: 1 | Dawne czasy, dawne obyczaje... piękne, przynajmniej w ustach tych, co o nich opowiadali. Istniał ponoć zwyczaj, że w najkrótszą noc roku, przy ogniskach odbywały się zabawy i konkursy, a nieco dalej od ognisk, w cieniu drzew i krzewów, igraszki w parach mieszanych... Piękne czasy... Ale były też czasy, gdy w niektórych miejscach takich jak on palono, ku uciesze gawiedzi. Do tych czasów Darvan raczej by nie powrócił. - Też słyszałem - powiedział, niezbyt głośno - że wiele obyczajów poszło w zapomnienie. A dokładniej - ostały się jedynie w opowieściach. - Kto wie, może to też przejaw tej całej chelianizacji - dodał jeszcze ciszej. Upił łyk piwa, równocześnie zastanawiając się, czy powrót do obyczaju swobodnego chędożenia w jedną noc zmieniłby cokolwiek. Jak by nie było, w obecnych czasach wielu było takich, co nie zważając na obyczaje zaciągnęliby dziewkę w krzaki. Ale były też i inne obyczaje, które, być może, zainteresowałyby młodych i skierowały myśli w inną stronę niż chlanie piwa czy wina i pusta gadanina. Ostatnio edytowane przez Kerm : 13-02-2022 o 10:36. |
13-02-2022, 11:44 | #17 |
Reputacja: 1 |
|
15-02-2022, 20:09 | #18 |
Reputacja: 1 | Rudy niziołek rozejrzał się po gościach karczmy i nachylił do skalda. - No, lepiej to na pewno nie jest. - skrzywił się. - Dwanaście lat już z partnerami u was handlujemy. I zazwyczaj źle nie bywało, chyba, że natrafiło się w Isger na patrole samych Chelian, ale ostatnimi laty... - zmełł przekleństwo pod nosem. - Są wsie, gdzie już u wejścia dzieciaki w nas kamieniami rzucają, albo biegają za nami i śpiewają tę przeklętą piosnkę "o włochatych stopach dzwoniących kajdanami...". Więcej niziołki nie za bardzo chciały powiedzieć, bo i coraz więcej zwracało się ku nim twarzy. Ruszyli do następnego przybytku, ciesząc się silnymi podmuchami zimnego wiatru schodzącego z gór. Faktycznie, część osady, do której trafili prezentowała się gorzej. Po drogach spływały strumienie wylewanych przez ludzi i zakłady ścieków, które jednak ze względu na gorącą pogodę szybko wsiąkały w suchą piaszczystą ziemię, tworząc fantazyjne pieniste wzory. Darvan percepcja d20+4vs 15= 24 sukces Hjalmar percepcja d20+4 vs 15= 9 porażka Apolyon percepcja d20+1 vs 15 = 10 porażka Yann percepcja d20 = 8 porażka Że są obserwowani Darvan zrozumiał dopiero pod sam koniec, gdy już praktycznie dotarli do "Szczura". Tłumy przelewające się o tej porze przez ulice osady były idealną zasłoną dla każdego, kto chciałby ich śledzić, jednak mimo to udało mu się trzy razy wychwycić z tłuszczy niepozorną twarz. Dziewczyna miała może z piętnaście lat, czarne, krótko przycięte włosy, bystre oczy i umorusaną sadzą twarz. Zdecydowanie im się przyglądała i szła za nimi spod "Kontynentalnego". Problem w tym, że stracił ją z oczu w tłumie kłębiącym się za nimi. Być może nadal gdzieś tam była. Tymczasem ich oczom ukazały się sławne robotnicze baraki i duże iglaste drzewo znaczące środek ich skupiska. Problem w tym, że centralny barak, ten który w domyśle zawierał w sobie sławny przybytek sztuk kulinarnych był w połowie zwęglony i zapadnięty. Nie przeszkodziło to jednak najwyraźniej miejscowym, dzięki dobrej pogodzie mogli bowiem rozstawić to co zostało z kuchni i same stoły pod chmurką. Mimo lekkiego zapachu spalenizny bawiono się i jedzono więc w najlepsze. Ale nie było to jedyną rozrywką, w kącie wykopano głęboki na jakiś metr kolisty dół, w którym dwóch spoconych mężczyzn ścierało się w pojedynku boksersko-zapaśniczym wśród gromkich braw, gwizdów i wymienianych w zakładach sum. |
16-02-2022, 18:35 | #19 |
Administrator Reputacja: 1 | Po wyjściu z Zajazdu Darvan zdjął zielony płaszczyk i schował go do plecaka. Godło może można i było zakryć, ale parę osób w jednakowych wdziankach za bardzo rzucało się w oczy. Nawet jeśli mało kto wiedział o tym, że powstaje nowa jednostka, to zawsze jednakowo ubrane osoby kojarzyły się z jakimiś oddziałami, a w rozmowach z "mundurowymi" ludzie i nieludzie zazwyczaj bywali ostrożniejsi w wypowiedziach. Kłębiący się na ulicach tłum sprzyjał nie tylko potencjalnym kieszonkowcom, ale i tym, którzy chcieli się w tym tłumie ukryć. Z tego też powodu Darvan dość późno zorientował się, że ktoś ich śledzi. Czyli, mówiąc innymi słowami, mają tak zwanego ogona. Czy to ich stroje wywołały takie zainteresowanie, czy była tego jakaś inna przyczyna, tego nie wiedział. No i musiał przez jakiś czas pozostać w niepewności, bowiem dziewczyna zniknęła mu z oczu. Był jednak pewien, że prędzej czy później znowu ją zobaczy... - Jakaś małolata przyszła tu za nami - powiedział do kompanów. - Jak ją zobaczę, to spróbujemy ją złapać... Może zastawimy pułapkę. A teraz... zobaczmy, czym poczęstują nas w "Szczurze". Ilość gości sugeruje, że jedzenie nie jest tu najgorsze. |
17-02-2022, 11:24 | #20 |
Reputacja: 1 |
|