11-02-2022, 11:46
|
#15 |
| - Toż samo można powiedzieć o dzikusie z północy - Hjalmar skwitował słowa najstarszego halflinga wzruszeniem ramion.
Skald zaszurał krzesłem, bezceremonialnie przysiadając się do niziołków, z ciekawością w oczach oglądając grę w Molasy, której zasady okazały się być dla niego równie nieodgadnione, co niektóre filozoficzne zagwozdki. Hjalmar siedział więc cicho, z przekrzywioną głową obejmując jedynie rolę widza, kiwając czerepem od czasu do czasu, gdy wychwycił regułę zainspirowaną innymi, bardziej znanymi mu grami w kośćmi. Koniec końców jednak, gra w Molasy miała pozostać dlań tajemnicą obleczoną w enigmę.
- To aż tak tutaj nieciekawie dla nieludzi? - Zagaił, przezornie w niższych decybelach. - Cheliański rasizm wkrada się w okolicę i przemawia do ludzi? Czy to zwykły chleb powszedni może?
Hjalmar może i nie był aż tak biegły w lokalnej polityce, zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej, i drobne szczegóły skomplikowanej historii tej części Golarionu umykały mu, ale swój rozum miał. Poza tym, nie płacono mu za to i nic nie stało na przeszkodzie, by całość uprościć do biało-czarnego "Cheliax złe, Isger dobre". Zerknął przezornie i tak nonszalancko, jak tylko potrafił po gościach "Kontynentalnego", jednym uchem tylko uchem wyłapując rozmowę towarzyszy.
|
| |