Nawet w tak pięknym miejscu musiało pojawić się coś, co wyraźnie tu nie pasowało. Dobrze, że w większości byli w stanie dojrzeć zwisające ze skał dwa dziwne stwory, bo w przeciwnym razie mogłyby być problemy.
A tak, Dorkhar pognał radośnie w stronę tych mackowatych wynaturzeń z dziobem i całkiem dobrze mu szło, choć swoje też przyjął. Neraya w tym czasie odsunęła się nieco dalej i szyła z łuku. Choć nie były to jakieś niesamowite trafienia, to z każdą kolejną strzałą zbliżała kompanów do zakończenia walki. Wszyscy radzili sobie dobrze i niedługo później oba stwory leżały martwe.
- Odpocznij chwilę, Dorkharze - powiedziała do towarzysza. - Lander ci pomoże. Po leczeniu proponuję zbierać się w dalszą drogę, bo nie wiadomo, czy gdzieś w okolicy nie czai się reszta rodzinki tych dziwnych stworów - rzuciła, rozglądając się wokół.