Jakoś udało mu się przeżyć. Jakoś. Choć przeżycia tej nocy na zawsze wstrząsnęły halflingiem , wciąż nie potrafił wyjść z szoku - wymamrotał jedynie szczere podziękowania… Krasnoludowi którego otruł i okradł…
- Co … co tam się stało ? Uciekałem przed kultystami … zamordowali … -
Tupikowi ściskało się gardło, już i tak z trudem mówił , niemniej wspomnienia katowanego Sigmaryty przelewały czarę…
- Kultyści w dworku , świnie, brat Bonifacy … może … może jeszcze tam jest , albo inni… - rzucił niepewnie próbując dźwignąć się na nogi. Musiał dokończyć sprawę pałacyku, ruszyć tam ze zbrojnymi – choćby z krasnoludami, musiał też odwdzięczyć się krasnoludowi , wiedział nawet jak , ale wszystko po kolei. Nie wiedział czy ruszyć wprost do świątyni czy najpierw sprawdzić pałacyk. Wiedział że sam tam nie wróci.