Neraya błysnęła umiejętnościami i solidne wrota stanęły otworem, umożliwiając odkrywcom dostęp do kolejnych pomieszczeń.
- Nie ma to jak zgrabne paluszki... - powiedział Lander, uśmiechając się lekko do dziewczyny.
Sala, do której dotarli, zdecydowanie nie była naturalną jaskinią. A raczej kiedyś nią była, ale działania krasnoludzkich rąk zmieniły ją nie do poznania. No i bez wątpienia kryła się w niej jakaś tajemnica.
- Duchy raczej nie - odparł na stwierdzenie Dorkhara. - Sądziłbym, ze to jakaś pułapka. Na przykład płytki w podłodze... Podejdziesz do drzwi, a dwa krasnoludy walną cię toporami...
- Druga sprawa to ten tajemniczy kowal - dodał. - Też go słyszycie?
Przez moment usiłował stwierdzić,
skąd dochodzi dźwięk uderzeń, a potem sprawę kowala odłożył na później. Ostrożnie podszedł do krasnoluda stojącego przy wschodniej ścianie i
uważnie zaczął mu się przyglądać. Chciałby się dowiedzieć, czy faktycznie posąg mógłby walnąć kogoś toporem.