Wędrowiec w milczeniu wysłuchał strażników. Jedyne co go zdziwiło to jak sprawnie skargi w tym mieście trafiają do strażników i jak sprawnie są w stanie na nie reagować. Strażnicy wykonywali jedynie swoje obowiązki, choć nie. Robili za posłańca. Przekazali wiadomość i odeszli. Pewnie radzi, że nie musieli wchodzić w spór z uzbrojonymi awanturnikami. Gdy tak stali, Wędrowiec zauważył, że jeden mężczyzna przypatruje im się nieco bardziej niż inni. Większość osób, owszem lubiła obserwować potyczki ze strażą, ale zwykle unikała wzroku i szybko wracała do swoich spraw gdy tylko straż odchodziła. - Tam - wskazał na mężczyznę po drugiej stronie coraz to ruchliwszej uliczki. - Chodźcie. - Nie czekając na resztę, Wędrowiec ruszył miękkim i sprężystym krokiem we wskazanym kierunku. Jego białe, pikowane szaty zawirowały gdy wyminął kilku kupców. - Kolego! - zawołał do nieznajomego. -Chodźże na chwileczkę. |