Pomysł z wykryciem magii nie zadziałał, co Yarod skwitował ponurym uśmiechem. Ale zaraz okazało się, że przybycie na rynek nie poszło na marne. Wystarczyło parę odpowiednio sformułowanych zdań, parę monet i okazało się, że uśmiechnęło się do nich szczęście.
Chociaż opis, przedstawiony przez pijaczka-żebraka był zadziwiający, to jedna rzecz sugerowała, iż mówiący widział to, co zrelacjonował. Shorsk, nazwisko burmistrza. A burmistrz zapewniał, że nikt nic nie wie o zniknięciu jego żony,
Z drugiej strony... w małym mieście wszyscy wiedzą wszystko o wszystkim, tak i ten sekret mógł stać się publiczną tajemnicą.
- Jeszcze jedno pytanie... - Yarod, który z odległości paru kroków przysłuchiwał się rozmowie, podszedł bliżej. - Skąd i przybiegła ta młoda dziewucha z kosą i w jakim kierunku potem pobiegła?
Był gotów wręczyć obdartusowi kolejną monetę, bez względu na to, czy tamten miał zamiar ją przejeść, przepić czy przegrać w karty.
- A tam... - Żebrak wskazał na jedną z uliczek. - Stamtąd przybiegła i potem tam zniknęła.
W dłoni informatora zniknęła kolejna moneta, ale Yarod jej nie żałował. Mieli jakiś punkt zaczepienia, pytanie za to brzmiało, czy zdołają z tego jakoś skorzystać i dotrzeć po nitce do kłębka.
- Mówi wam cos opis tej istoty? - Wojownik spojrzał na kompanów, gdy żebrak się oddalił. - Dziwne dziewczę. W kosie biegłe, silne i zdolne samym dotykiem pozbawić kogoś przytomności.
- Chyba że burmistrzowa ze strachu zemdlała - dodał. |