Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2022, 19:14   #159
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Niebieskowłosa, i jakiś tak dziwnie otępiały Endymion, spotkali się w połowie drogi ku sobie. Rzuciła na niego zaklęcie leczące, i Paladyn poczuł się lepiej, chociaż dziwny stan nadal pozostał…

W tym czasie, "czerwona suka", i jej demony odleciały daleko od świątynio-warowni, a sama rogata zaczęła ponowne dąć w róg, przywołując do siebie armię niszczącą miasto.

Setki skrzydlatych poczwar poderwały się do lotu, dołączając do swojej przywódczyni, tworząc ogromny rój, w którym śmiałkowie szybko stracili z oczu zarówno czerwoną, jak i Amarę…

Było po wszystkim.

Demony opuściły Hluthvar, pozostawiając je dymiące, i z ulicami zalanymi krwią mieszkańców. Odleciały gdzieś na północ…

Paladyni pilnowali twardo “kokonu” z Amzą, a ich Kapłan doglądał ciała jednego z zabitych helmitów.

- Powinniśmy znaleźć sposób, w jaki odeślemy demony tam, skąd powróciły - rzekł Bharrig, po dołączeniu do towarzyszy. - Kto potrzebuje leczenia?
- On z pewnością jeszcze trochę - Wskazała paluszkiem niebieskowłosa na Endymiona - Ale jak chce, to ja jeszcze mogę mu pomóc… - Miło się uśmiechnęła.

Gabriel też chętnie przyjąłby pomoc ze strony niebieskowłosej, ale, dzięki bogom, jej nie potrzebował. Ograniczył się jedynie do lekkiego uśmiechu.

Druid nie był pewien, w jaki sposób mogą opanować plagę. Być może jeden z kapłanów będzie wiedział, w jaki sposób można odesłać taką dużą ilość demonów do planu, z którego przyszły. Póki co jednak pozostawało im szukać.

- Niestety, nie mam pojęcia - odpowiedział Bharrigowi - jak się pozbyć takiej hordy demonów. Może powinniśmy wrócić w góry i tam poszukać odpowiedzi?
- Być może inskrypcje na Wrotach mogą nam wyjaśnić, jak odesłać demony. I… Rzecz druga, przecież nie poznaliśmy całego terenu Wrót.
- A to co za plugastwo?? - Powiedział nagle Kapłan helmitów, wpatrując się w szkielet towarzyszący Mirelindzie. Jego Paladyni położyli dłonie na rękojeściach mieczy…
- To mój towarzysz! - Warknęła Zaklinaczka - Nic wam do niego!
- Walczył z demonami. - Gabriel wstawił się za szkieletem.

Kargar zastygł w bezruchu wpatrując się bezsilnie w odlatujące demony. Nic już nie mogli zrobić…. stracił obie towarzyszki, tak samo jak swoich poprzednich kamratów. Przypomniał sobie jak Amara ratowała tę dziewczynkę przed demonami pokurczamii…. a teraz ją samą może czekać los gorszy od śmierci. Próbował stać się kimś lepszym niż był kiedyś, ale to nic nie dawało, wszystkich i tak tracił.

- Czemu to suka nas nie wykończyła? Odleciała ze swoją hordą a mogła dokończyć robotę… - odezwał się w końcu zimno.
- Niemożliwe, by tu przyleciała w poszukiwaniu Amary... - stwierdził Gabriel.
- Czy ktoś z głównych kapłanów przeżył? - Kargar zaczął rozglądać się dookoła i spojrzał na pozostałych przy życiu wyznawców Helma.
- Któż z was wie, jak możemy rozprawić się z tymi bestiami? - zapytał Bharrig kapłanów, któremu zależało właśnie na tej rozmowie. - W jaki sposób możemy je odpędzić do miejsca, skąd przyszły?

- Ja bym i tak wolał… żeby ten szkielet opuścił teren świątyni! - Powiedział Kapłan, na co Mirelinda fuknęła pod nosem.
- Yyyym… co? - Mężczyzna spojrzał na Kargara i Bharriga - Nie wiem, nie mam pojęcia. Musimy sprawdzić kto przeżył, poszukać tu i tam wielu osób… a co do pozbycia się tej plugawej chmary… w sumie tak samo. Nie wiem, trzeba by się naradzić, pomyśleć… nikt z nas nie miał chyba do tej pory z czymś takim do czynienia.
- Poleciały na północ... Chcą odwiedzić kolejne miasto? - wyraził przypuszczenie Gabriel. - Chyba nie lecą do Evereski...

Endymion długo wpatrywał się za horyzont w gdzie z oczu zniknęła horda, gdy wciąż wracał do siebie po tym jak czerwona mu przyfasoliła zaklęciami. Czuł się pokonany.
- To nie Amarę chciała. Podobnie jak nie Deidre. Odleciała z jakimś amuletem. Wyglądała jakby to o niego tu chodziło. Mieliście tu coś takiego? - zapytał kapłanów.
- Amulet? Jaki amulet?? - Wystraszył się Kapłan - Coś ukradła ze świątyni?! Szlag by to trafił, sprawdzenie czego brakuje pewnie zajmie szmat czasu…
- Jak wyglądał ten amulet? - zapytał Endymiona Bharrig.
Paladyn wzruszył ramionami, ale nie był to gest nonszalancji a bezsilności.
- Wisior jakiś… tyle widziałem.

Druid zwrócił się jeszcze do kapłanów: - Ta chmara demonów musi zostać powstrzymana! Iście, czy nie znacie jakiego, co by wiedzę miał o tym, jak je przepędzić?

Bharrig z niedowierzaniem patrzył na Helmitów. Na co kapłani byli przydatni, jak nie na odpędzanie demonów?

- Jak już mówiłem… - Kapłan spojrzał na Krasnoluda - ...nikt z nas nie spotkał się jeszcze z armią szalejących demonów. Trzeba sprawdzić kto przeżył, i wtedy się z nimi naradzić, co innego mam zaproponować? "Polejemy je wszystkie wodą święconą?".

- Cały ocean wody święconej... - Gabriel westchnął. - Nie wiem, czy w historii w ogóle zdarzyło się coś takiego, jak ten najazd demonów.
- Trzeba rozesłać wieści po okolicy - stwierdził ork - najlepiej magicznie. Odlecieli na północ… co mamy na północ?
Endymion sięgnął do kieszeni i wyciągnął kamień komunikacyjny
- Kaia. Jesteś tam? Powiedz mi, że demony cię nie zeżarły… - wręcz poprosił.
- Najbliżej jest miasteczko niziołków, Corm Orp, czy jakoś tak, a kawałek od niego Mroczna Twierdza, siedziba Zhentów. - Gabriel przypomniał sobie, jak wygląda mapa okolic.
Prawdę mówiąc nie byłby zrozpaczony, gdyby demony zamieniły twierdzę w stos gruzów, ale dalsze skutki tego czynu mogłyby być... różne.
 
Arvelus jest offline