Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2022, 19:50   #43
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom Flanaghana, sobotni poranek 17 lipca 1920

Chociaż wszystko wydawało się być sprawką jedynie niezdrowo podnieconej wyobraźni, to jednak koszmary minionej nocy solidnie mną wstrząsnęły. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz nawiedziły mnie równie realistyczne, a zarazem tak okropne sny, bo zazwyczaj spałem twardo i bez jakichkolwiek pamiętanych po przebudzeniu fantazji.

Mój niepokój tylko się pogłębił na widok nieszczęsnego Goodmana, bo chociaż Jeremy miał okazję wypocząć znacznie lepiej niż w więziennej celi, sprawiał opłakane wrażenie. Zacząłem się nie na żarty obawiać tego, że w trakcie podróży do Arkham albo w areszcie złapał jakąś poważniejszą chorobę, której nie potrafiłem jeszcze zdiagnozować.

Schowałem broń i szlafmycę do szuflady kredensu i obszedłem szybko całe domostwo chcąc się upewnić, że nigdzie nie zastanę śladów ponownego włamania - i wszystko wskazywało na to, że faktycznie niepotrzebnie się obawiałem. Drzwi i okna pozostały zamknięte, co samo w sobie nie było jeszcze gwarancją bezpieczeństwa; wszak przy okazji kradzieży książek bezczelny włamywacz też ulotnił się pozostawiając za sobą zamknięte domostwo. Lecz pobieżna inspekcja wskazywała na to, że nic nie zginęło ani w bibliotece ani nigdzie indziej prócz spiżarni, którą pominąłem z braku czasu.

Zdrowe odżywianie było dla mnie priorytetem, ale tym razem nie miałem czasu na przygotowanie odpowiedniego śniadania dla gości. Ugotowałem im naprędce owsiankę, wrzuciłem do zlewu brudne naczynia i zanim minęła pierwsza godzina od pobudki, już wsiadaliśmy do mojego automobilu.

Podróż do miasta upłynęła nam nader szybko, albowiem pogrążeni w posępnych rozmyślaniach, a przy tym niewyspani i zmęczeni, nie zwracaliśmy większej uwagi na pokonywane przy wtórze warkotu silnika mile. Na ulicach Arkham panowało już sobotnie ożywienie, niemniej klakson Forda potrafił zdziałać cuda - dzięki czemu znaleźliśmy się w przychodni bez zbędnych opóźnień.

Pierwotnie miałem zamiar demonstracyjnie przebadać Goodmana na potrzeby naszej małej mistyfikacji, złośliwość losu sprawiła jednak, że szczerze zacząłem się obawiać o jego zdrowie. Przywoławszy pannę Ratchet, przełożoną pielęgniarek, z jej pomocą dokonałem oględzin mego gościa udając przy tym, że nie zauważam, z jakim uporem tuli on do piersi przywiezioną ze sobą księgę.

- Proszę przygotować wszystkie lekarstwa z listy, którą pani podyktował, panno Ratchet - poleciłem swej asystentce, po czym gestem dłoni nakazałem Jeremiemu ściągnąć spodnie - Kiedy wykona już pani lewatywę, proszę skierować pacjenta do poczekalni. Będę czekał w swoim gabinecie. I proszę nie kierować do mnie dalszych pacjentów. Będę niedostępny do poniedziałku.

Drogi MG, opisałem sugerowany przebieg wydarzeń od pobudki do badania Goodmana. Jeśli to ma sens, poproszę o rzut na wyniki badań lekarskich, chociaż lewatywę przepiszę Jeremiemu bez względu na wynik rzutu.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline