Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2022, 08:07   #509
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Egon był zadowolony. Udało się wydostać wieszczkę i paru innych więźniów praktycznie bez żadnego kosztu z ich strony. Wiedział, że mieli bardzo, bardzo dużo szczęścia: niewielu, którzy próbowali dostać się do kazamatowych korytarzy mogło powiedzieć, że udało im się ponownie zobaczyć światło dnia. A jednak, to im się udało!

- Trzeba Joachimowi podziękować – rzekł Egon, obracając w rękach topór darowany przez van Hansen. - Dobrze rzucał te swoje gusła, udało się w porę odwrócić uwagę tych drabów z wartowni.

- Sprawa poszła szybko. Weszliśmy włazem, potem do drzwi. Łasica wytrychem otworzyła dźwierze do bloku specjalnego. Joachim rzucił te swoje gusła i z wartowni wyszło dwóch, a potem jeszcze jeden luda.

- Ja i Silny żeśmy puścili się na nich, jak ogary na jagnięta. Padli od razu, niemal nie stawiali oporu. Jak tamci dali karku, to jazda, żeśmy zaraz capnęli klucze i cele otwierać zaczęli. Znalazł się Vogel, wieszczka, no i ta Mysz od Łasicy.

- Tedy żeśmy wzięli i szukać laski zaczęli. Ale larum się zrobiło, ktoś dźwierze do specjalnego od południa próbował otworzyć. To zastawiłem. Dobrze tylko, że ferajna się sprawiła w miarę szybko, bo już ciężko było utrzymać. Wtedy podnieśli alarm.

- Silny zaraz z wieszczką uciekł. Potem zostaliśmy tylko my, czyli ja, Cichy, Vogel i dziewczyny. One pierwsze weszły kanałem, potem Cichy, potem Vogel, na końcu ja.

- Trzeba powiedzieć, że carscy prędko się zorganizowali! Jak już Vogel był, to ktoś tam w dali nimi dyrygował i kusze zaczęli sposobić. Próbowali parę razy się przebić przez drzwi ale posmakowali – tego! - tu podniósł ostrze topora.

- Wreszcie, żeśmy uciekali z Łasicą i resztą przez kanały. Potem my swoją drogą, a Vogel swoją.

- Wolałbym jednak z miasta uciec. Ja żaden szpieg nie jestem, łatwo mnie zoczyć. Może nie od razu, ale przecież mógłbym dołączyć do ekipy Vogela. Iść do portu, barką miasto opuścić nocą, potem dalej do naszych kryjówek poza miastem.

* * *

Kiedy wcześniej ujadały psy, Egon był spokojny. Wiedział, że żaden ze strażników nie mógł wziąć jego i Silnego żywcem. Jeśli doszłoby do walki, spokojnie mógłby zarżnąć paru hycli, a potem dalej uciekać. Jeśli w istocie chcieliby wypuścić się za gladiatorem, musieliby zorganizować się nie lada obławą z porządnymi wojami, a nie jakimiś grubymi idiotami, takimi jak Rolf.

Egon żałował, że to właśnie Rolfa nie było pośród strażników, których ranił albo położył trupem. Chętnie upuściłby nieco krwi z grubasa, choć, być może, bat nie minie go tak czy inaczej: inkwizytorzy, żądni zemsty, zapewne spalą na stosie niewinnych strażników, którzy przypadkiem tylko znaleźli się w nieodpowiednim czasie i miejscu.

- Wy chłopcy będziecie teraz poszukiwani. Obaj. Zwłaszcza ty Egon. Jesteś charakterystyczny przez tą brodę i gabaryty a strażnicy mieli mnóstwo czasu aby ci się przyjrzeć. Lepiej zmień kryjówkę i nie wracaj tam gdzie mieszkałeś. Na razie zostań tutaj. Gdybyś musiał uciekać udaj się do tego mieszkania w porcie co miało być dla Normy.

- Jasna sprawa – odparł Egon na słowa starszego. - Najlepiej jednak by w ogóle odejść z miasta. Tutaj nie spotka nas nic dobrego. Jak dla mnie, trzeba będzie zorganizować coś, żeby ruszyć się z miasta. No i, co zamierzamy z wieszczką? Przecież nie możemy do końca życia siedzieć w tej starej karczmie. Przesiedzieć nieco, niech będzie. Ale ja bym najlepiej uciekł morzem barką, a potem dalej w dzicz, gdzie nas nawet najtęższe inkwizytory nie znajdą. Tak bym sobie o tym myślał.

- Zetrzeć się z nimi nie sposób, zawsze będą lepsi i lepiej wyposażeni od nas. Jeśli jednak uda nam się przetrzymać do festynu i do tego czasu wieszczka nie zostanie odnaleziona, to sprawa przycichnie. Powieszą paru przypadkowych durniów i na tym się skończy.

Na słowa Strupasa odparł:

- Tutaj nie dojdą, wystarczy, że kryć się będziemy. Obronić także się mamy jak.

Egon nie zamierzał robić niczego – wystarczyło, że było w Kogucie i był w stanie obronić starszego i wieszczkę, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Zmajstrowanie drogi ucieczki i skradanie zostawił Łasicy i Cichemu, którzy łatwo takie rzeczy robili.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline