Zostali sami, reszta się rozproszyła więc Sorcane mógł się odezwać nieskrępowany.
- Wiem, że eksperci od magii nie rosną na drzewach, ale trochę wiary, przyjacielu.
- Poza tym... polowanie na Chwiga poszło całkiem dobrze. Tylko widzisz.... - mruknął do krasnoluda - Nie mogę pozwolić byście traktowali moich dobroczyńców jak jakieś bestie do pochwycenia, skrępowania i sprzedania na targowisku jak jakiś... towar.
Spojrzał przenikliwie na krasnoluda. Z pośród całej zgrai tylko on mógł to zrozumieć.
- Gdy siedziałem sam i grałem na flecie, przyszedł do mnie jeden Chwinga. Zaciekawił się moją muzyką, a potem dał mi do zjedzenia owoc, który uleczył moje gardło. Momentalnie przestałem chyrlać. Słuchał dalej mojej gry, lecz gdyście zrobili hałas, schował się wewnątrz kamienia.
- Mogę spróbować przywabić następne lecz musisz wiedzieć że najwyraźniej fizyczne uwięzienie naprawdę nic tu nie wskóra. Trzeba je potraktować z szacunkiem jak każdą żywą istotę. Schowaj więc pułapkę, a może przyjdą następne. - rzekł elf po czym wydobył spod płaszcza flet i zaczął grać. |