Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2022, 21:05   #44
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanagana/Parking przed szpitalem w Arkham
Informacja Goodmana o tym, że miał dziwne sny od razu przywróciły do mojego umysłu wizję dzisiejszych koszmarów. Były one na prawdę dziwne i takie realistyczne. Najbardziej zapadły mi w głowie bezkresne oczy oraz usta Goodmana, te same, które widziałem u postaci w gabinecie. Ciekawe co wywołało te majaki. Może przemęczenie oraz zbyt duża ilość alkoholu?

Miałem nadzieję choć trochę się wyspać, mimo spartańskich warunków, lecz niestety czuje się jeszcze bardziej zmęczony, a dodatkowo przez te okropne sny, a także położenie kanapy i stolika, gdy wyrwałem się ze snu mam obity cały tors, który boli niemiłosiernie. Podobnie jak głowa, która dosłownie pulsuje. Zwykle niechętny do brania jakichkolwiek tabletek, które zażywam tylko w ostateczności, tym razem byłem zmuszony poprosić Ryana, aby dał mi coś na ból. Skusiłem się nawet na podwójną porcję. Na dzisiejszy dzień było zaplanowane bardzo dużo przedsięwzięć i chciałem być w kompletnej dyspozycji.

Gdy Ryan dał mi tabletki, zanim rzucił się do obchodu posiadłości, łyknąłem je popijając szklanką jałowcówki, mimo wszelkich sprzeciwów Ryana. Nie wiem co to za różnica, czym bym je popił, a po dzisiejszych koszmarach kropla alkoholu mi się przyda na rozluźnienie umysłu.

Zanim ktokolwiek wspomniał o śniadaniu, przeprosiłem pozostałych i wyszedłem przed frontowe drzwi, sprzed których zabrałem dostarczaną każdego ranka gazetę, a z nią udałem się na piętro do łazienki. Mój poranny zwyczaj, zwykle zaczyna się od ogolenia brody, porannej toalety czytając lokalną gazetę, a następnie wzięcia szybkiego prysznica i dopiero później zjedzenie lekkiego śniadania, zwykle dwóch kromek chleba z jajecznicą oraz pomidorem z cebulą.

Niestety dzisiaj każdemu się spieszyło, więc musiałem przyspieszyć swoje działania. Udałem się z gazetą oraz moim neseserem do górnej łazienki. Pierwsze co zrobiłem to rozładowanie rewolweru, co czyniłem w ciągu ostatnich dwóch dni już po raz drugi i wcale mi się to nie podobało.

Przyszedł czas na zarost. Wyciągnąłem przybory do golenia, na szybko ogrzałem twarz ciepłą wodą zamiast gorącym ręcznikiem jak zazwyczaj, a następnie nałożyłem pędzlem na szybko zrobioną pianą z mydła, a później w ruch poszła brzytwa. Przez pośpiech zaciąłem się dwa razy oraz miałem mocno podrażnioną twarz, co już dawno mi się nie zdarzyło. Wiedząc, że nie będę miał czas na prysznic, opłukałem przy zlewie twarz, pachy oraz szyję zimną wodą dla orzeźwienia oraz założyłem czysta bieliznę i koszulę.

Siadłem na toaletę biorąc gazetę. Nie czytałem wszystkiego co zazwyczaj, a zacząłem od najważniejszych informacji i tak jak się spodziewałem, gdy skończyłem je czytać Ryan wolał już na śniadanie. Skończyłem ogarniać się na górze i zszedłem na dół, aby posilić się podaną przez niego owsianką. Nie jest to danie, za którym przepadam, ale nie mając dużego wyboru, zjadłem i ruszyliśmy w trasę.

Nie lubiąc szpitali postanowiłem pozostać w automobilu, kończąc czytać zabraną ze sobą gazetę, zabierając się za pozostałe działy, których nie zdążyłem przeczytać w domu.

Postarałem się dopasować do wydarzeń opisanych przez Kathariana urozmaicając je o części związane ściśle z Jamesem oraz możliwością bliższego poznania jego osoby. Czekam teraz ma towarzyszy, aż powiedzą co wynikało z badań czytając gazetę z zamiarem udania się do biblioteki. James ma też zamiar przeczytać dział, w którym są opisane lokalne przestępstwa, mając nadzieję że może jakiś dziennikarz odkrył coś więcej niż oni sami wiedzą na ten temat.

 
Elenorsar jest offline