Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2022, 11:49   #18
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Widziałem ją całą w oćmie, z otchłannej ciemności do mnie sączącą, wieczność bezbrzeżną i bezmierną, zaś pośrodku jej demoniczny Kaytul jak puste słońce, co się wiecznie pali, wiecznie jaśnieje , a przy tym NIC nie oświeca… jedynie zimną swą mrocznością razi dusze…
Gnoma Agonii z wierzeń Molsuli


Osada zachwyciła Aranowe oczy i sprawiła, że zapomniał nawet o dokuczliwym łaknieniu. Młodzian pierwszy raz samojeden w takimże skupisku się poruszał. Przyzwyczajon jeno do molsulowego taboru i pobratymców dziennego widoku, oczyma ciekawie wodził nad różnością bywalców tutejszych zdumiany. Swobodnie po kładkach spacerował jakby po znajomych szlakach chadzał. Nikt nie łajał, złorzeczył czy ganił otroka, co plątał się śród dorosłych chmary. Zali to jaki podstęp zmysły mamił, czy naprawdyż tak przejęci sprawami swemi, że obcego chłopięcia wcale nie dostrzegali? Czy to ułuda jaka, czyliż obyczaje prawdziwe? – pomyśliwał choć po drewnianych pomostach stąpał i twarde paliszcza namacał, na których chaty osadzone były, zapewne by od pływów bagiennych się chronić. Niejeden też raz ktoś z tłumu go trącił, co świadczyło, iż iluzją ludziska nie byli. Jednako podejrzliwości się całkiem nie wyzbył, w pamięci mając niewolę, błąkanie się po moczarowych ostępach, figle Bogunów oraz insze osobliwości do tej pory na swej drodze napotykane.


Nagleż obawy odżyły trwogą go przeszywając niepojętą, bo dojrzał Kabalarza w szaty rytualne odzianego. Persona to musiała być znaczna, sądząc z ubioru i takąż aurę roztaczała. Mieszkańcy z szacunkiem i namaszczeniem jak na boskiego wybrańca nań patrzyli. Zdawało się, że ów kapłan niewidzialne więzy nakładał na słuchaczy, co z tego uroku wyswobodzić się niezdolni. Moc słowa niezmierzona i gesty czynione to sprawiły. Zdawało się, jakby wszyscy zebrani poddanymi jego woli byli i każde polecenie gotowi uczynić bez wahania.

Aran sam odczuł te wpływy umysł przenikające. Zaczynał pojmować, że to moc źródło mająca poza światem drzemiące. Jak to mu Gunari tłumaczył, ci co czerpać z tego źródła potrafią najpotężniejszą siłą zdolni są władać.

Zerknął na bok wiedziony instynktem i spostrzegł kradzieja, który sakiewkę barczystego jegomościa śród ciżby stojącego, niechybnie chciał zwędzić. Nie sama bezczelna ta próba wzrok przynęciła, ale złodzieja wygląd, co lustrzanym odbiciem jego własnego molsulowego lica się kropla w kroplę jawił. Strach pomieszany z gniewem serce otroka przebódł. W pierwszym odruchu rzucić się kciał na bliźnię swe i pięścią nos mu rozkwasić, a tym samym raban uczynić, lepak pohamował się i nie ośmielił powagi przemowy zakłócić, co przykre następstwa dlań mieć mogło. Sam bowiem łacno o złodziejskie praktyki posądzony by został. Zamiast tego postanowił poczekać dokąd ten przedziwny twór podąży i śladem jego zamiarował ruszyć, co miał nadzieję niezwykły ten przytrafunek mu rozjaśni…
 
Deszatie jest offline