Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2022, 07:26   #510
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dz. Południowa; ul. Piwowarów; gospoda “Czarny kogut”


- Jasna sprawa – odparł Egon na słowa Starszego. - Najlepiej jednak by w ogóle odejść z miasta. Tutaj nie spotka nas nic dobrego. Jak dla mnie, trzeba będzie zorganizować coś, żeby ruszyć się z miasta. No i, co zamierzamy z wieszczką? Przecież nie możemy do końca życia siedzieć w tej starej karczmie. Przesiedzieć nieco, niech będzie. Ale ja bym najlepiej uciekł morzem barką, a potem dalej w dzicz, gdzie nas nawet najtęższe inkwizytory nie znajdą. Tak bym sobie o tym myślał.

- Zetrzeć się z nimi nie sposób, zawsze będą lepsi i lepiej wyposażeni od nas. Jeśli jednak uda nam się przetrzymać do festynu i do tego czasu wieszczka nie zostanie odnaleziona, to sprawa przycichnie. Powieszą paru przypadkowych durniów i na tym się skończy.

- Jest zima mój synu. Żadne statki nie wypływają w morze. Poza tym nie po to uwalnialiśmy wyrocznię aby teraz z nią uciekać z miasta. Tu jest nasze miejsce i tu mamy jeszcze wiele do zdziałania. I nie obawiaj się, skoro wieszczka jest już z nami teraz będziemy mogli przejść do następnego etapu naszego planu w opanowaniu tego miasta. To jeszcze jednak dość odległa perspektywa i póki co władze tak jak mówisz, wciąż mają nad nami ogromną przewagę. Na razie jednak obawiam się, że tak prędko o tej ucieczce władze nie zapomną. I będą szukać sprawców do skutku. - zamaskowany mężczyzna wysłuchał uważnie Egona po czym odpowiedział mu spokojnie ale stanowczo. Zimą port był zamknięty i z powodu wzburzonego morza żadne statki nie wypływały więc nie bardzo było co liczyć, że uda się prysnąć z miasta drogą morską. Dopiero na wiosnę powinno się to ożywić gdy wraz z poprawą pogody warunki staną się znośniejsze. Do wiosny to jednak wciąż był jeszcze z miesiąc albo i dwa.

- Ty natomiast może faktycznie będzie lepiej jak opuścisz miasto na jakiś czas. Łatwo cię zapamiętać i rozpoznać zaś trudno ukryć. Myślę, że Vasilij mógłby ci w tym pomóc. Coś będzie można pomyśleć. - dodał po chwili zamyślenia gdy zastanawiał się jak to teraz rozegrać.

- Tak, pogadam z Cichym na ten temat - Egon skinął głową. - W mieście nie tak łatwo mi się ukryć, może poza nim.

- Tak, może uda nam się to jakoś wykorzystać. Zobaczymy co da się zrobić. - głowa lidera zboru pokiwała się gdy zaczął to rozważać po czym poklepał Egona po ramieniu aby dodać mu otuchy. *

* * *

Na słowa Strupasa odparł:

- Tutaj nie dojdą, wystarczy, że kryć się będziemy. Obronić także się mamy jak.

Egon nie zamierzał robić niczego – wystarczyło, że było w Kogucie i był w stanie obronić starszego i wieszczkę, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Zmajstrowanie drogi ucieczki i skradanie zostawił Łasicy i Cichemu, którzy łatwo takie rzeczy robili.

- Obronić to się możemy przed paroma łapsami. Ale nie przed regularnym szturmem. Jest nas dwóch. Śmierdziel to i tak zwieje jak tylko coś się zacznie dziać a na te głupie cipy z góry raczej bym nie liczył. Na młodego też nie, on jest od zakładania bandaży. - Silny miał widocznie inne rachunki niż Egon na wypadek ewentualnej konfrontacji z przedstawicielami prawa.

- Dwie ulice to nie tak daleko. Jeszcze zależy którędy pójdą na skrzyżowaniu. Bo jak prosto w Piwowarską i będą trzepać każdy jeden dom to mogą tu walić do drzwi za dzwon albo dwa. No chyba, że pójdą gdzieś bokiem. Jak ktoś nie otwiera to wyważają drzwi albo okna. - Strupas też mówił jakby nie do końca miał przekonanie, że strażnicy po takiej spektakularnej wpadce się zniechęcą czy znudzą w szukaniu zbiegów. Chociaż jeszcze w tej chwili był pewien element losowy czyli nie do końca było pewne jaką trasę w tym sprawdzaniu domów obiorą.

- To niby co mamy zrobić? - zapytał Egon, zniecierpliwiony. - Chyba tylko pozostało ukryć się, przecież nie będą szukać opuszczonej karczmy. Jak tutaj uderzą, to mus będzie uciekać. Możemy zawiązać walkę z paroma od nich, ale armii nie odeprzemy.

W istocie, osiłek nie miał lepszych pomysłów. Pozostało czekać i mieć nadzieję, że odpuszczą sobie karczmę, a w przypadku wykrycia pozostała ucieczka.

- Puste domy też sprawdzają. Przecież to normalne, że ktoś tam może się ukrywać. Wielu moich kolegów mieszka w takich pustych domach. Ja też. - garbus wzruszył ramionami na znak, że zachowanie strażników jakoś go nie dziwi. Skoro szukają zbiegów to sprawdzają każdy dom a nie tylko te w których ktoś mieszka. Jeśli tak by postępowali nadal to jak tylko zaczną spradzać Piwowarską to prędzej czy później zastukają do drzwi “Koguta”.

- Może się przenieśmy? Jak zaczną walić w drzwi to już po ptokach. Ale mamy jeszcze trochę czasu. Te dwie to wyglądają prawie normalnie jak są ubrane. No z wieszczką problem bo trudno ukryć te jej rogi. No i skórę. A już środek dnia jest. Ludzi pełno na ulicach. - zaproponował Silny patrząc na kolegów.

- To podejrzany rejon. Gdzieś tu ich zaprowadziły psy tropiące. To będą go trzepać i trzepać. - dodał od siebie garbus znów wzruszając swoimi krzywymi ramionami.

Egon gładził brodę przez parę dłuższych chwil, przemyśliwując sprawę.

- W takim razie, ja bym stąd odbijał. Mam jeszcze mieszkanie, tam, gdzie miała Norma mieszkać. Tam mogę uciec na ten czas. Może nawet kanałem tam dojdę? Ha! Ostatnio miałem dość praktyki, żeby wprawić się w rzecz. Ale.. Chyba lepiej powierzchnią, po kanałach też szukać będą.

Egon zamilkł na chwilę. Nie rozumiał argumentacji Starszego - po co zostali w mieście? Wydawało się to tylko komplikować sprawy.

- W takim razie musimy się rozejść - rzekł Egon. - Dziewczyny osobno, ja i ty osobno. Musimy się stąd wynieść czym prędzej.

- One nie znają tego adresu. Musi ktoś je zaprowadzić. I trzeba coś wymyślić z wieszczką. Nie może tak paradować z tymi jej rogami na ulicy w środku dnia. - Silny pokręcił swoją łysą głową dając znać, że tylko kultyści ze zboru znali mieszkanie jakie miało być przygotowane dla Normy. A mieli tu na górze trójkę kobiet które słabo albo w ogóle nie znały miasta nie mówiąc o jakimś adresie w tym mieście w jakim nigdy wcześniej nie były.

- Zapakujmy ją może do jakiejś skrzyni albo zrolujmy w dywan. Topór niby mam, ale coś mi się widzi, że tych rogów odrąbać nie będzie chciała. Jak przeniesiemy ją w jakimś worze albo coś, nie będziemy zwracać uwagi, rybacy cały czas łażą z worami pełnymi ryb. Powiemy, że w środku mamy takielunek i idziemy do portu.

- Mam tu jeszcze gudendag, schowam go pod kurtę. Przyda się, jakby doszło do walki. Pójdziemy z dala stąd, wmieszamy się w luda w markecie. Mam grube futro, które mi mordę zasłania i w zasadzie mnie całego. Może tam ludzie dojrzą, że wielki jestem, ale całego widzieć nie będą. Tak pójdziemy do mieszkania Normy. Co gadasz, plan dobry?

- Szkoda, że Aaron się zawinął z tymi saniami. Wsiadłoby się, pojechało i z głowy. - wetchnął Silny i splunął na podłogę zerkając na okna z zamkniętymi okiennicami. Potem na schody jakie wiodły na górne piętro i balustradę wokół głównej sali.

- Jak się kogoś niesie to się rzuca w oczy. I wy dwaj też. Duzi jesteście. Zawsze to wpada w oko. No a oni szukają przynajmniej jednego dużego. - odezwał się garbus wskazując brodą na Egona.

- Dobra, rozejrzyjcie się co my tu w ogóle mamy. Cichy z jego zbójami tu wcześniej urzędował. Ale ja to dopiero co tu przyjechałem tej nocy. Może coś się znajdzie. - zdecydował w końcu łysy wielkolud dając znać, że może znajdą coś użytecznego na miejscu. Do tej pory właściwie nie przeszukiwali go koncentrując się w kuchni przy piecu w tym nerwowym, nocnym czekaniu.

Egon zatem zabrał się do przeszukiwania. Szukał głównie przebrania - dla siebie i dla wieszczki, bowiem to oni byli największym problemem. Pomimo tego, że Strupas odrzucił ten pomysł z przebraniem, Egon stwierdził, że nie mają niczego lepszego niż znalezienie albo wora, albo skrzyni albo wreszcie jakiegoś kapelusza, który rogata mogłaby założyć. Rogi były spore, więc raczej nie byli w stanie ich łatwo ukryć.

Parę razy jednak wyjrzał za okno, wzrokiem szukając jakiegoś zaułka albo czegoś, czym można było podążyć. Boczne uliczki były najlepsze dla kultystów, jeśli nie chcieli wzbudzać zainteresowania.

Przez okna niewiele było widać bo profilaktycznie były zamknięte okiennicami. W nich były niewielkie otworki wpuszające niewiele światła do środka przez co wewnątrz opusczonego budynku nawet w środku dnia panował półmrok. Jak się stanęło jednak przy samym oknie widać było kawałek ulicy i kamienice stojące naprzeciwko. I co jakiś czas przechodzących ludzi. Piwowarska nie była centrum tego miasta to nie było ich zbyt wielu ale też nie była jednym z tych opuszczonych i bezludnych obszarów miasta gdzie trudno było spotkać kogoś nawet w środku dnia.

Gdy we trzech zabrali się za przeszukiwanie pomieszczeń te okazały się pełne zapomnianych gratów i szpargałów. Ludzie Vasilija koncentrowali się na tym aby uprzątnąć i odremontować te dwa czy trzy pokoje aby były zdolne do zamieszkania ale pozostałe korytarze, balustrady czy schody to tylko omietli z pajęczyn i aby dało się przejść. Gratów było więc sporo od lat musiały tu leżeć albo stać zapomniane i nie ruszane przez nikogo. Niestety zdecydowana większość z nich była bezużyteczna do celów w jakie obecnie potrzebowali kultyści do wyjścia na zewnątrz. Silny skorzystał z okazji i powiadomił Sebastiana i trójkę kobiet o tym, że będą się przenosić bo ryzyko wizyty pościgu jest zbyt wielkie aby zostać na miejscu. Co wywołało pewien niepokój, zwłaszcza u dwójki młodych kobiet. Jednak wyrocznia okazała spokój i w pełni poparła ten pomysł a jej autorytet znacznie pomógł opanować sytuację. Więc w końcu Lilly i Greta też dołączyły do poszukiwań czegoś użytecznego.

W końcu udało się znaleźć jakąś starą chustę którą jak się zawinęło wokół góry Egona to maskowała ona całkiem udanie jego bujną brodę. Oczywiście do momentu gdy jakiś strażnik nie kazałby jej odsunąć aby sprawdzić jego twarz. Podobnie znalazła się jakaś trącąca stęchlizną ale nadal w miarę dobra futrzana czapka jaką mógł włożyć na głowę. W połączeniu z własnym kożuchem mogło to zakryć najbardziej charakterystyczne detale jego sylwetki chociaż nie jego rozmiary. A pewnie wszelkie wielkoludy obecnie były na cenzurowanym. To już jednak chyba nikt nie miał pomysłu jak to obejść.

- To by się nadało. Duża i ciężka. No ale was dwóch to dacie radę. Jakiś wózek albo sanki by się przydały. - w pewnym momencie Strupas wpadł na ciekawy pomysł. Postukał solidny, drewniany kredens na ubrania. Był trochę wyższy od człowieka więc jak się z niego wywaliło wszelkie ubrania mógł pełnić rolę skrzyni na ciało. Na przeniesienie wyroczni był w sam raz. Chociaż to był pojemny i ciężki ładunek a do portu był całkiem spory kawał po tym śniegu. Silny podszedł do tego regału, też go postukał, kopnął na próbę i sprawdził drzwi. W końcu wzruszył ramionami i popatrzył pytająco na Egona. Bo to pewnie im obydwu przypadłaby rola tragarzy.

- Jak tachać trzeba, to będziemy to tachać - odparł Egon. - Dobra, wywalajmy te ubrania i przygotujmy się. Wynośmy się stąd jak najprędzej, im prędzej ujdziemy, tym szybciej zgubimy trop.

Egon przystąpił do szafy i paroma ruchami wyrzucił z niej ubrania. Przywołał dziewczyny gestem. Sam założył futro i chustę.

- Wyrocznia wchodzi do szafy, my niesiemy ją aż do portu - rzekł Egon, który nie takie ciężary już w życiu dźwigał. - Pójdziemy tak: Strupas prowadzi nas i robi za czujkę. My za nim, ja i Silny. My nie dojrzymy, bo zajęci dźwiganiem będziemy. Strupas, masz nas pokierować tak, żeby jak najdalej od straży iść. Miasto znasz. Pochód zamyka Mysz, która robi za drugą czujkę.

- Jak będzie coś nie tak, ostrzegacie nas. Jak coś się spieprzy, stawiamy szafę, ja biorę wieszczkę i uciekamy prosto do portu. Nie mamy przecież innej kryjówki, więc tam musimy się udać. Pasuje wam? - rzekł Egon, któremu zdawało się, że plan był w miarę sensowny.

- A co ze mną? - zapytał Sebastian patrząc na pozostałych. Garbus wzruszył ramionami. Trochę nie bardzo było wiadomo czy jako komentarz do pytania cyrulika czy propozycji gladiatora.

- Nie możesz tu zostać. Nikt nie może. Nie wiadomo czy tu jeszcze wrócimy czy nie. To już Starszy albo Karlik będą musieli zdecydować. - odparł Silny mierząc wzrokiem wieszczkę czy zmieści się do szafy. Głównie na wzrost bo te rogi miała dość wysokie co czyniły ją z głowę wyższą niż normalnie. Przez co była wyższa nawet od każdego z nich jakby liczyć do czubka tych rogów.

- No cóż, zdaję się na was. - powiedziała łagodnie i pogodnym tonem dając znać, że ma do nich zaufanie. Ale mimo przyjaznego podejścia roztaczała wokół siebie aurę respektu. Nawet Silny wydawał się nie do końca wiedzieć jak się do niej zwracać. W końcu do tej pory najwyższym autorytetem i władzą w zborze cieszył się Starszy. A on zawsze wyrażał się o wyroczni z największym szacunkiem.

- Nie możemy zostać. Nie ma na co czekać. To ten… Jakby pani mogła wejść do środka… - zaproponował łysy mięśniak kobiecie z rogami nieco zmieszanym tonem co było u niego dość rzadkie. Niebiskoskóra jednak była nowością z jaką trudno było mu się jeszcze oswoić.

- No mogłabym. - zgodziła się bez sprzeciwu i weszła do opróżnionej szafy. Musiała się schylić bo z rogami się nie mieściła. Jednak jak Silny na próbę zamknął drzwi okazało się, że garbus miał dobre oko i jakoś tam się mieściła.

- Jak będziecie nieść na płask to pani będzie na leżąco. To powinno być łatwiej. - powiedział Strupas wskazując na szafę.

Egon skinął głową i podniósł szafę z wieszczką w środku.

- Sebastian, chcesz, to idź z nami - rzekł wojownik. - Na tyłach z Myszą. Dodatkowa para oczu nikomu nie zaszkodzi.

Uniósłszy szafę, rzekł:

- Dobra, koniec gadania. Ruszajmy.

- Nie bardzo mam wyjście. Starszy kazał mi zająć się Mergą. Chociaż jak na tak długi pobyt w lochu to ma sporo obrażeń ale nic co by ją miało zabić za chwilę. Trzeba będzie jednak wokół niej trochę pochodzić. - odparł cyrulik wzruszając ramionami.

- Dobra to pójdziesz z przodu jak mówił Egon. Dziewczyny z tyłu. A ty Strupas zostaniesz tutaj i miej oko na wszystko. Coś by się działo to przyleć do nas do portu. Wiesz gdzie. - Silny skinął głową jak przemyślał to wszystko i nieco zmodyfikował plan jakim rzucił jego kamrat. Śmierdziel wzruszył ramionami i skinął swoją brzydką głową. Po czym wyszedł na zewnątrz. Następnie wychodzili po kolei na śnieg. Dwóch mięśniaków wzięło na płask niesioną komodę i ruszyłu rozchodzonym i rozjeżdżonym śniegiem jaki zalegał na ulicy. Przed nimi o dom czy dwa dalej szedł chudy, młodzian a za nimi dwie dziewczyny jakie wyglądały jak zwykłe, młode dziewczyny jak się nie znało sekretu o ich odmienności.

Egon w milczeniu niósł skrzynię. Oczywiście, wolał, żeby wszystko poszło łatwo, jednak wiedział, że przeprawa przez miasto nie będzie łatwa.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline