Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2022, 19:33   #76
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Post fabularny przedstawiający dolot na pozycję do abordażu oraz pierwsze uwagi NPC-ów już jest w wątku sesji, tutaj natomiast chciałem nakreślić Wam kwestie techniczne w bardziej dokładny sposób.

W tym momencie znajdujecie się dwadzieścia kilometrów od tendera i blisko osiemset kilometrów od tkwiącego w trybie uśpienia kombajnu. Uwaga, w razie jakiegokolwiek kryzysu możecie się połączyć zdalnie z lądownika z kombajnem, aby uruchomić tryb autopilota i zacząć ściągać swoją jednostkę w stronę tendera (to potencjalnie bardzo Wam skróci czas lotu powrotnego). Z dystansu rzeczonych dwudziestu kilometrów możecie przeprowadzić wiarygodne skanowanie wraku oraz przyjrzeć się jego stanowi zewnętrznemu przez silną optykę Concorde.

Są dwa sposoby wejścia do środka. Pierwszy to jakakolwiek ze śluz w nieuszkodzonej części kadłuba, ale być może trzeba będzie taką śluzę forsować, jeśli okaże się całkowicie pozbawiona zasilania (Purcell najwyraźniej nie ma pojęcia jak działają jej mechanizmy, usprawiedliwia się inną specjalizacją). Na szczęście możecie ze sobą zabrać przenośny generator fuzyjny, który można podpiąć do zewnętrznego panelu sterującego śluzy. Impuls wytworzony przez urządzenie powinien wystarczyć do wprawienia mechanizmów w ruch. Ta droga do środka może okazać się bardziej optymalna, bo minimalizuje prawdopodobieństwo, że zostaniecie zablokowani zaraz za śluzą zniszczoną superstrukturą okrętu, ale wciąż istnieje pewne ryzyko, że generator jednak śluzy nie otworzy (bo na przykład jest ona przystosowana do współpracy z urządzeniami wyłącznie military grade.

Druga opcja to poszukanie w spodniej części kadłuba dziury odpowiednio dużej, by dało się przez nią przedostać do środka (i od razu podpowiem, jest ich tam wystarczająco dużo). To pozwoli wejść na pokład bez konieczności męczenia się z mechanizmami śluz, ale obarczone jest ryzykiem natrafienia na zatarasowane przejścia, a także koniecznością ciągłej dbałości o to, aby na przykład nie uszkodzić o ostre krawędzie swoich skafandrów.

Która opcja bardziej Was przekonuje?

Jeszcze jedno, co do samej procedury wejścia na zewnętrze kadłuba tendera (piszę to z punktu widzenia oraz poziomu doświadczenia trójki pracowników Kelland Mining): George może tak ustawić lądownik, aby Elenor, Chloe lub oboje mogli skoczyć na futrynę śluzy ciągnąć za sobą dodatkową linę asekuracyjną. Po umocowaniu się w obrębie śluzy załoganci mogą przyciągnąć sobie za pomocą linki korpów, więźnia, generator fuzyjny albo i samego Georga, jeśli nie będziecie chcieli zostawić go w kokpicie.

Życzę konstruktywnej rozkminki!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline