Nadszedł dobry moment, bym zrezygnowała z sesji
Jessica jest w szpitalu, i... whatever. Zróbcie z niej warzywko, niech ją killer tam dopadnie, i po sprawie.
Od bardzo, bardzo długiego czasu myślałam nad ową rezygnacją, i sporo się przymuszałam do pisania ostatnich postów. Dłużej jednak już nie dam rady... odgrywać simowania. Nic innego bowiem nie robimy. Gdzieś tam jest morderca, coś tam się dzieje, ale poza dwójką graczy... reszta nie ma nic do roboty :P
Odgrywanie dzikiego życia nastolatków jest niby fajne, ale ileż można? Armielu, nie zrozum mnie źle, ale to już nie to samo co kiedyś. W poprzedniej sesji(ten dom tego big bradera :P ) bawiłam się świetnie, tutaj nie bardzo... nie wiem co uknuliście z Ravanesh, ale... no cóż, MOIM ZDANIEM, wam nie wychodzi. Są "flaki z olejem" i teen-simowanie, a nie horrorek. Wszystko się zbyt wlecze, wszystko jest... nie, nie tak. Nic się nie dzieje, poza paroma momentami, i też nie dla wszystkich, o.
Narastający klimat zaszczucia, niebezpieczeństwa? Budowanie nastroju? Nope, nic takiego nie odczuwam, nic takiego nie widzę... flaki z olejem. Sorry, naprawdę sorry że tak piszę Armielu(Ravanesh w sumie nie znam :P ), no ale... nie wychodzi ci/wam.
TO JEDNAK TYLKO MOJE ZDANIE. Pomarudzilam, pomarudzilam, rezygnuję, wsio.
Dzięki za wkład w sesję, za poświęcony czas na nią, zarówno obojgu MG, jak i współgraczom. Być może do zobaczyska gdzie indziej...
Pozdrawiam!