Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2022, 20:07   #99
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Cholerny Fitzgerald znowu popsuł Bryanowi szyki… Nie dość, że obił mu kumpla i walka znów pozostała nierozstrzygnięta, to jeszcze napalona gothka gdzieś się zmyła. Chase rozglądał się za nią po tym już jak doprowadził Todda do stanu używalności, ale nigdzie nie mógł jej dostrzec. Cycatka zapewne się schowała, żeby nie patrzeć na posiniaczoną, pociętą mordę. Bryan westchnął cicho, gdy dotarło do niego, że znowu nie zaliczy. A hormony buzowały… Zarówno te naturalne, jak i podawane z zewnątrz. Osiłek obawiał się, że ktoś może się w końcu rozpoznać jego status prawiczka i rozpuścić plotki. Wtedy mógłby stracić autorytet na dzielni…

Porzucił smętne rozmyślania i dopił piwo. Chwilowo miał dość wszystkiego. Upewnił się, że Todd kontaktuje, przybił z nim żółwika i ruszył na chatę. Piekący pysk łagodziła tylko myśl o tym, że w końcu udało mu się dołączyć do ekipy Deana i Daniela.

***

W sobotę nie wiedział co ze sobą zrobić. Miał kaca i w dalszym ciągu obolały ryj. Najchętniej leżałby w łóżku, ale wolał nie sprawdzać szczęścia. Stary Frank mógł się dopierdolić do niego nawet wtedy, kiedy leżał cicho jak mysz pod miotłą. Raz już tak miał. Ojciec zrobił wtedy awanturę o to, że jest leniwym pasożytem. Jak Bryan odpyskował, to dostał tak w łeb, że mu pociemniało przed oczami. Może następnym razem to on powinien uderzyć pierwszy? Osiłek zamyślił się na dłuższą chwilę. Nadal czuł respekt przed ojcem i trochę irracjonalny strach. Ale przecież nie był już dzieckiem! Był jednym z największych chłopaków w szkole! Może nadszedł czas, aby postawić się staremu? Cóż, może innym razem…

Uwagę Bryana odwrócił Daniel.

***

Opowieść Dana wywołała w chłopaku mieszankę emocji. Najpierw ucieszył się, że gość traktuje go jak ziomka i nazywa “kolesiem”. Słyszał wcześniej jak zwracał się tak też do Deana, więc z zadowoleniem odnotował w głowie, że teraz należy do EKIPY! Później opowieść o jeździe na dwa baty z Jess wywołała w nim uczucie podniecenia, szybko zastąpione przez frustrację. To znów nie on brykał, tylko inni!
- Ale jak omal nie zeszła? - wymamrotał Bryan nieco skonsternowany. Kolejny raz miał wrażenie, że to wszystko idzie zbyt szybko. Jess o mało nie przedawkowała twardych narkotyków, rżnięta na dwa baty, aby nagrać materiał do szantażowania szeryfa… Chase miał niemały problem, aby to przeprocesować. Dopiero co wymuszał pieniądze na lunch od nerdów, a teraz zaczęły się jakieś grube interesy. Ledwie nadążał.
- No ten… No zjadłbym coś - stwierdził w końcu, chętnie zmieniając temat. Miał jednak tylko krótką chwilę na złapanie oddechu.

Instynktownie czuł, że brnie w jakieś bagno. Wydawało mu się, że taka grupa jak Deana zajmuje się haraczami, jak na filmach gangsterskich. Prosty, nieco brutalny biznes. Nagle doszły narkotyki, szantaże i półżywe nastolatki. Poczuł, że nie chce iść tą drogą, ale jednocześnie nie widział innego wyjścia. Miałby im się teraz postawić? Teraz, kiedy wyjawili mu to wszystko? I jakie właściwie miał alternatywy? Mieszkać ze starym pijanym? Szybko przekonał samego siebie, że blondyna dostała to, czego sama chciała. Nikt jej przecież nie zmuszał.
Bał się trochę, że Daniel i Dean użyją go jak pionka i oleją, ale wyparł to. Nazywali go przecież “kolesiem”, nie? Był w ekipie jak nic! Musiał iść za ciosem. “Tak działa świat, młody” - powtarzał w głowie słowa Daniela. “Tak działa świat”.
- Pewnie, możecie na mnie liczyć - odparł pospiesznie. - Namówię też mojego ziomka, Todda. To porządny chłop, przyda nam się.
 
Bardiel jest offline