Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2022, 20:59   #3
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Hans Gruber miał niewiele. Żył z dnia na dzień, z zadania na zadanie, a większość tego co zarabiał to szybko tracił. Resztę pożerały podatki. Mając niewiele nie mógł stracić wiele. Prosty rachunek zdawał się być jego dewizą życiową. Nie bardzo interesowały go szczegóły, a i geopolityka mało go obchodziła. Niektórzy mówili, że bycie najemnikiem to skomplikowana kariera, ale Hans w ogóle tak tego nie postrzegał. Wszystko było niezwykle proste. Przychodziło zlecenie, wypełniało się je i dostawało się pieniądze. Proste. Nie było czego komplikować, choć czasem ten czy inny chciał zdradzić misję i nie miał ku temu dobrego powodu. Bo przecież zawsze można dogadać się. Z każdym i zawsze. No może prawie z każdym i prawie zawsze. Każdy miał jakieś ograniczenia. Nawet Hans Gruber, choć ciężko było je dostrzec.

Marsz przez las nie wydawał się przyjemny. Coś wisiało w powietrzu i nie były to tylko bąki Gregera. Hans obiecał sobie, że wspomni osiłkowi, żeby przestał nażerać się fasolą przed misjami. To jest, kurwa, poważna sprawa - pomyślał sobie czując smród kolejnego bąka. Z tego powodu Hans odrobinę spowolnił kroku trzymając się teoretycznie anonimowych żołdaków. No w sumie nie byli tacy anonimowi, bo jednego czy drugiego spotkał na pijaństwie albo dziwkach. Chociażby taki jeden ponurak to Klaus Carstein - facet, którego raz wyrzucili z burdelu za wyrzyganie na dziwkę bardzo dużej ilości wina. Wyglądało to iście komicznie.

Nagle Gruber dostrzegł jakąś dziwną, z grubsza humanoidalną, postać czającą się na jednym z drzew. Wpatrywała się w ich oddział oczami, które w pewnym momencie zabłyszczały na zielono. Po chwili widziadło zniknęło, a Gruber dostrzegł jedynie jak gałęzie delikatnie ruszały się po kolejnych skokach tej dziwnej istoty. Powiedziałby reszcie o tym, ale nie chciał robić z siebie świra. Nikt inny tego nie zobaczył, a Gruber nie miał żadnych dowodów, że to nie jest jedynie część jego wyobraźni. Charakterystyczny zielony błysk oczu dostrzegł później raz jeszcze: chwilę przed zrzuceniem na jego kompanów oleistej cieczy i początku pożogi.

Co do samej pożogi to Hans Gruber w pierwszym odruchu opanował śmiech. Krzyk płonących ludzi był dla niego dość komiczny i miał ochotę wepchnąć w płomienie jeszcze kogoś, ale z drugiej strony bał się, że wówczas nie wytrzyma i po prostu zacznie się śmiać na głos. Śmiech to zdrowie. Gruber zasadniczo trzymał się zbrojnych, z którymi próbował dotrzeć do jakichś przeciwników przy okazji nie obrywając od nikogo. Na walce znał się dobrze, ale spróbuje wepchnąć kogoś w ogień - ot tak dla żartu. Oczywiście ten ktoś nie mógł być częścią jego "oddziału" (choć ten druid to chyba nie liczy się, nie?).

Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

Rzuty: 42, 63, 18, 29, 78
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 28-02-2022 o 21:14.
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem