Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2022, 22:20   #4
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Wusterburg i Wiedźmie Wzgórze nie chciały odejść w niepamięć. Czarcie sny trwały dalej, nieco lżejsze, ale mimo wszystko równie straszne co przedtem. Demon, Krwawy Deszcz, pola zasłane trupami. Wykrzywione i zmasakrowane twarze Ingwara, Bruno i Carla. Oczy wyzierające z poharatanych czaszek, palce oskarżycielsko wyciągnięte w jego stronę na czarcich sznurkach. Topór ociekający posoką, ciężki w kislevickich dłoniach. Skrzek z gardeł ofiar rzezi na Wiedźmim, obiecujący zemstę i kościste paluchy zaciskające się na jego gardle, wyżymające resztki oddechu i życia jednako.

Nie, sen nie przynosił ukojenia przez długi czas. Mimo bezpiecznej przystani w Teoffen, do którego dotarli wraz z lordem Eryckiem i zbrojną eskortą i w którym zostali przyjęci nader ciepło przez lordowską rodzinę, i mimo zapewnionego bezpieczeństwa. Minęły długie tygodnie, zanim sen zaczął na powrót odnawiać nadwyrężone siły; długie tygodnie spędzone na rekonwalescencji i lizaniu ran. Długie, nudne tygodnie na teoffeńskim dworze.

Siły jednak wróciły, zagoiły się rany, nowe blizny dołączyły do kolekcji, wiosna przeszła w lato. Zostali w Teoffen. Lady Matilda i młody panicz Detlef zapewnili im wikt i opierunek, zapewnili miejsce na zamku. Nawet lord Eryck, gdy już lecznicze zabiegi Hohenheima wybudziły go ze śpiączki, osobiście i twarzą w twarzą wyraził swoją wdzięczność. Zostali. Bezpieczne przystanie były teraz rzadkością, gdy rewolucja ogarniała kolejne ziemie. Nie było co ryzykować.

Semen zyskał nawet uznanie teoffeńskich żołnierzy, przechodząc z obcego Kislevity w... Mentora? Nauczyciela? Mistrza? Cóż, jakkolwiek by tego nie nazwać, trenował zarówno młodych poborowych, jak i trenował z weteranami. Życie na wissenlandzkiej prowincji toczyło się powoli, ale w zasłyszanych rozmowach oraz powtarzanych plotkach Semen widział zbliżające się burzowe chmury. Czuł w kościach, że spokój zostanie prędzej czy później zburzony, a dyplomatyczne rozmowy możnych będą, koniec końców, jedynie odroczeniem nieuchronnego. Jakichkolwiek możnych. Z kimkolwiek.

- Pożywiom, uwidim - wzdychał. wiedząc że stare powiedzenie nigdy nie kłamie.

***

Widząc śmierć sir Magnusa Semen mógł zrobić tylko jedno:
- W pary! I chronić się nawzajem! - wydarł się Semen - Szyku w lesie nie utrzymamy. - Szacunek jaki sobie wywalczył pozwolił mu na więcej niż wynikało z urodzenia. Nawet panowie rycerze dwa razy się zastanawiali, gdy szło do zbrojnej rozprawy. Nawet na dziedzińcu podczas treningów.

Gdy pojawił się ogień skinął w podzięce pokurczowi i rozszczepiając łeb płonącego klanowca zawołał:
- Wycofać się do kopalni. Inaczej ogień nas dopadnie!

k100: 22, 86, 45, 26, 38

 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem